- Nowy Volkswagen Passat przeniósł mnie do czasów, kiedy kombi z dieslem miały się dobrze i były oczywistym wyborem dla rodziny
- Niemcy nauczyli się na błędach. W Passacie B9 udało im się uniknąć dwóch irytujących rzeczy z innych nowych modeli koncernu
- Duże kombi zaskakiwało mnie w trakcie testu wielokrotnie. Najczęściej pozytywnie, ale nie obyło się bez kilku wpadek...
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Diesel w nowym Volkswagenie Passacie kombi (już nie Variancie, bo przydomek stał się zbędny, od kiedy nie ma w ofercie sedana) zaskoczył mnie od razu po wciśnięciu startera silnika. Wsiadłem do auta prasowego i pierwszy raz od dawna nie układałem w głowie strategii ładowania i nie myślałem o tankowaniu – trochę się już od tego odzwyczaiłem. Ale o czym tu myśleć, skoro komputer pokładowy przewiduje, że bez szukania stacji przejadę ponad 1000 km? Nic, tylko planować dalekie trasy!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Klasyczny diesel w nowym Volkswagenie Passacie to zmyłka
Próba ruszenia to kolejne zaskoczenie – w tradycyjnym dla Volkswagena miejscu nie znalazłem wybieraka kierunków jazdy. Dźwigienka od automatycznej skrzyni biegów powędrowała za kierownicę (na marginesie: manualnej skrzyni w Passacie już nie zamówicie) i wygląda jak wyjęta z modeli z rodziny ID. To jednak elektryk? Skojarzenie zupełnie na miejscu, bo pomimo uruchomionego już diesla 2.0 TDI do kabiny nie przedostaje się donośny klekot, a auto nie trzęsie się od wibracji.
Spodziewałem się, że kabina współczesnego auta, ale z klasycznym silnikiem spalinowym, będzie już trochę trącić myszką. Jednak nie – znowu szok. Dziewiąta generacja Volkswagena Passata to nie "odgrzewany kotlet" (a tak niektórzy producenci przedłużają życie spalinówkom), lecz zupełnie nowe auto. Niemieckie kombi powstało na zmodernizowanej platformie MQB, którą współdzieli z czwartą generacją Skody Superb. Nie bez powodu zresztą, auta zjeżdżają bowiem z tej samej linii produkcyjnej w Bratysławie (z Emden Passata wypchnęły elektryki).
Prawdę mówiąc, wnętrze ma więcej wspólnego z elektrycznym ID.7 niż poprzednim wcieleniem Passata. Po otwarciu drzwi całą uwagę skupia wielki, bo aż 15-calowy ekran dotykowy wyrastający ze środkowej części deski rozdzielczej. Przytłaczające z początku wrażenie toporności po chwili ustępuje – dzięki takiemu rozmiarowi i przejrzystemu interfejsowi korzystanie z funkcji samochodu i aplikacji jest proste. Byłoby jeszcze prostsze z fizycznym panelem sterowania wentylacją, ale zamiast niego u dołu ekranu jest wyróżniony na stałe pasek. Za to zgodnie z obietnicą kierownica ma klasyczne przyciski – Niemcy uderzyli się w pierś, przyznając, że touchpad na wolancie to ślepy zaułek.
Volkswagen Passat z dieslem. Oszczędny jak hybryda
Dość o nowinkach, czas jechać. A na drodze... znów zaskoczenie. Wiedziałem, że odbieram egzemplarz w środkowej, czyli 150-konnej odmianie silnika 2.0 TDI i napędem tylko na przednie koła. Już po pierwszym dniu testu musiałem jednak zajrzeć do dowodu rejestracyjnego, by zweryfikować, czy przez przypadek nie dostałem najmocniejszego, 193-konnego wariantu (najsłabszy przedstawiciel wysokoprężnej rodziny ma 122 KM).
Przeciętny na papierze sprint do "setki" (9,3 s) w rzeczywistości zdawał się trwać krócej i to bez przełączania ustawień skrzyni biegów w tryb sportowy. To prawda, że nie woziłem ze sobą kompletu pasażerów i nie miałem okazji wybrać się na górskie podjazdy – takie warunki zapewne szybko zdemaskowałyby słabszego diesla. Ale w codziennej jeździe po Warszawie i na podmiejskich trasach pokonywanych zazwyczaj w dwie osoby dynamika i elastyczność 150-konnego diesla w Volkswagenie Passacie okazały się więcej niż wystarczające.
Za to zapotrzebowanie na paliwo się zgadzało – było symboliczne. W cyklu mieszanym, podczas 80-kilometrowej wycieczki, bez trudu udało mi się zejść do poziomu znanego z kompaktowych hybryd – 4,8 l/100 km. To rewelacja, bo przecież mamy tu do czynienia z mierzącym blisko 5 m (4917 mm) kombi segmentu D o wadze 1678 kg. Gorzej jest w zakorkowanym mieście – tu w upalne letnie dni wspomniany wynik da się nawet podwoić. W terenie zabudowanym średnie spalanie najczęściej mieściło się jednak w granicy 8 l/100 km. Średnia z całego testu: 6,2 l/100 km.
Volkswagen Passat. Prawie idealny długodystansowiec
Słowo "rodzinny" chyba najlepiej oddaje charakter Volkswagena Passata. Ze względu na walory praktyczne niemieckie kombi będzie zapewne częstym wyborem rodzin – mam tu na myśli przede wszystkim przepastny bagażnik (690-1920 l) i łatwy dostęp do fotelików zamontowanych na kanapie. Już na pierwszy rzut oka widać, że przestrzeń z tyłu znacząco wzrosła – dodatkowe 50 mm na nogi (o tyle samo zwiększono rozstaw osi) to efekt uboczny technicznego sparowania auta z nowym Superbem. Ale wygodnie jest też z przodu – komfort i podparcie zapewniane przez fotele to klasowa czołówka.
Głowy rodzin, które zdecydują się na Volkswagena Passata właśnie z powodu dużej kabiny, raczej nie rozczarują się na drodze. Oczywiście kombi firmy z Wolfsburgu nie wywołuje gęsiej skórki na ciele, ale trudno przyczepić się do właściwości jezdnych. Z małym zastrzeżeniem – układ kierowniczy przekonał mnie dopiero w sportowej konfiguracji (polecam tryb indywidualny, w którym można dowolnie żonglować ustawieniami reakcji silnika, przekładni DSG i kierownicy).
Inna wada, którą wychwyciłem w moim egzemplarzu, to praca układu tłumienia. Zawieszenie w większości przypadków świetne (zapewnia doskonałą stabilność, a mimo to jest komfortowe) nie radziło sobie idealnie z nierównościami poprzecznymi – nie tylko gorzej je tłumiło, ale też robiło to głośno. A szkoda, bo inżynierowie odpowiedzialni za akustykę kabiny wykonali naprawdę dobrą robotę – nawet podczas jazdy autostradowej wyciszenie pozwala swobodnie rozmawiać lub wsłuchiwać się w dźwięki ulubionych utworów.
Mimo kilku uchybień Volkswagen Passat z dieslem wydaje się doskonałym wyborem na dalekie rodzinne wycieczki lub podróże służbowe – spory bak i mały apetyt na paliwo pozwalają nie myśleć często o tankowaniu. Nowy Passat nie denerwuje też w codziennej jeździe. Głównie dlatego, że Volkswagen chyba wreszcie pozbył się kłopotów z multimediami – nowy system inforozrywki MIB4 z ChatemGPT i asystentem głosowym IDA przez tydzień nie zaciął się ani razu (w aucie koncernu VAG to... naprawdę duży sukces).
Niemcy sprytnie obeszli też unijny obowiązek aktywowania asystentów jazdy po każdym uruchomieniu silnika – na górze ekranu jest belka, dzięki której można trzema kliknięciami wyłączyć powiadomienia o przekraczaniu prędkości, a system Start-Stop nawet jednym dotknięciem. Nowy Volkswagen Passat to pewien paradoks – choć na wskroś nowoczesny, to jednak przenoszący kierowcę do czasów, kiedy diesle jeszcze były "cool" i stawały się oczywistym wyborem dla rodzin lubiących dalekie podróże. To jeden z ostatnich samochodów tego typu na rynku.
Volkswagen Passat 2.0 TDI – dane techniczne
Silnik: typ/cylindry | turbodiesel/R4 |
Pojemność skokowa | 1968 cm3 |
Moc maksymalna | 150 KM przy 3500 obr./min |
Maks. moment obrotowy | 360 Nm przy 1600-2750 obr./min |
Skrzynia biegów/napęd | automatyczna 7b./na przednie koła |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 9,3 s |
Prędkośc maksymalna | 223 km/h |
Średnie spalanie wg WLTP | 5,1 l/100 km |
Długośc/szerokość/wysokość | 4917/1849/1521 mm |
Rozstaw osi | 2837 mm |
Masa własna/ładowność | 1678 kg/562 kg |
Pojemność bagażnika | 690-1920 l |
Pojemność zbiornika paliwa | 66 l |
Cena modelu | od 163 390 zł (Passat 1.5 TSI 150 KM) |
Cena testowanej wersji silnikowej | od 197 090 zł (Business 2.0 TDI 150 KM) |