Auto Świat Testy Testy nowych samochodów Mazdą CX-60 przez kraj kontrastów, widoków i smaków. Cieszyłem się, że mam diesla

Mazdą CX-60 przez kraj kontrastów, widoków i smaków. Cieszyłem się, że mam diesla

Materiał reklamowy na zlecenie marki
Auto Świat

Diesle są na cenzurowanym? Może w Europie, ale nie w Maroku, gdzie większość aut radośnie klekocze, a na niektórych stacjach paliw można zatankować tylko... olej napędowy (poważnie!). Zasiadłem za sterami Mazdy CX-60 z 3,3-litrową rzędową "szóstką", która idealnie wpisała się w ten krajobraz. Opowiem wam, czy równie dobrze poradziła sobie ze znikającymi nagle drogami i wspinaczką na wysokość ponad 3000 m n.p.m.

Ekstremalny test Mazdy CX-60 z dieslem w MarokuAuto Świat
  • Pokonałem spektakularne góry Atlas Mazdą CX-60 z dużym dieslem pod maską. Nie chciałbym znaleźć się tam autem elektrycznym
  • W trakcie ekstremalnego testu na dystansie prawie 1300 km sześciocylindrowy zużywał średnio tylko 6,4-6,8 litrów ropy na 100 km
  • W ciągu dwóch dni spędziłem w kabinie Mazdy CX-60 niemal dobę i nie zdążyłem jej znienawidzić
  • Nie obyło się bez niespodziewanych przygód na trasie. Dopadła mnie m.in. klątwa przebitej opony
  • Zachęcamy do oddawania głosów w specjalnej ankiecie, która znajduje się pod artykułem

Chociaż diesle w Europie nadal mają zwolenników, nie da się nie zauważyć, że wiele osób (i marek) postawiło już na nich krzyżyk. Ich udział w sprzedaży maleje – od początku stycznia do końca czerwca stanowiły tylko 11,3 proc. europejskiego rynku. Tymczasem auta całkowicie elektryczne mają już 13,9 proc. udziału (dane ACEA).

Są jednak producenci, którzy wierzą, że potencjał jednostek wysokoprężnych nie został wyczerpany – efektem takiego podejścia jest m.in. Mazda CX-60 z sześciocylindrowym, rzędowym dieslem 3.3. Są też kraje, w których auta z takimi silnikami są nadal mile widziane. A gdyby tak skorzystać z tego zaproszenia?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Mazdą CX-60 z dieslem przez Maroko. Poluję na Jinba Ittai

Mazda CX-60 do Maroka pasuje z jeszcze jednego powodu – kultu rzemiosła. W północnoafrykańskim kraju, w którym wciąż żywe są koczownicze tradycje berberyjskie, niemal w każdej wiosce można spotkać rzemieślnicze warsztaty, gdzie artyści sprzedają swoje – często użytkowe – dzieła.

Japończycy podchodzą podobnie do samochodów. Mazda lubi nawiązywać w komunikatach do mistrzów Takumi, którzy potrafią ożywić każdy przedmiot, zamieniając zwykłą produkcję w Monotsukuri, czyli "sztukę tworzenia rzeczy". Ta filozofia ma owocować trudnym do opisania poczuciem jedności kierowcy z samochodem określanym mianem Jinba Ittai.

Za kierownicą Mazdy CX-60 poszukiwałem w Maroku Jinba Ittai
Za kierownicą Mazdy CX-60 poszukiwałem w Maroku Jinba IttaiŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Po przylocie do Marrakeszu miałem dwa dni i prawie 1300 km, by przekonać się, czy z Mazdą CX-60 faktycznie da się nawiązać taką relację. Trasa wytyczona po krętych nitkach gór Atlas i tym, co kiedyś zwykło być asfaltem przecinającym pustynny bezkres, była nie lada wyzwaniem dla tego związku.

Mazdą CX-60 z eleganckiego Marrakeszu do dzikiego interioru

Przygodę zaczynamy w bajkowym Marrakeszu, w którym bogactwo kulturowe Maroka miesza się z wpływami arabskimi i europejskimi. Do zaparkowanego pod wymuskanym hotelem japońskiego SUV-a wsiadam przebodźcowany po wieczornym spacerze po kolorowym, gwarnym i pełnym nietypowych zapachów suku, czyli bazarze w sercu starego miasta (medyny). Wówczas jeszcze nie zdaję sobie sprawy z tego, że przekraczając rogatki miasta, właściwie żegnam się z cywilizacją.

Przed hotelem był ostatni moment na zrobienie zdjęcia czystych samochodów
Przed hotelem był ostatni moment na zrobienie zdjęcia czystych samochodówŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

No dobra, kłamię – na odprawie organizatorzy Mazda Epic Drive solidnie nastraszyli nas zagrożeniami czyhającymi poza Marrakeszem. W repertuarze: upał na otwartej przestrzeni, dzikie i jadowite zwierzęta, znikające drogi, lokalsi wyprzedzający rozpadającymi się "merolami" i starymi "francuzami", pokładające się na zakrętach przeładowane ciężarówki, leżące na jezdni głazy, a do tego obszary bez zasięgu sieci komórkowej – lepiej mieć oczy dookoła głowy i nie wpaść tu w tarapaty.

W bagażniku zaskakujący widok – normalnych rozmiarów, gotowe do użycia koło zapasowe. — A to? — pytam. I w odpowiedzi dostaję dość obrazową informację: poprzednie grupy przebiły aż 15 opon, co znacznie wydłużyło im czas przejazdu. Grafik jest napięty, więc wraz z towarzyszącym mi w aucie kolegą z innej redakcji obiecujemy stosować się do zaleceń zdjęcia nogi z gazu na bardziej wyboistych odcinkach.

Ruch drogowy w Marrakeszu
Ruch drogowy w MarrakeszuŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Wyjazd z Marrakeszu był stresujący, bo przepisy drogowe są przez miejscowych traktowane raczej jako niezobowiązująca sugestia. Przykłady? Na trzypasmowej ulicy na światłach ustawia się obok siebie od czterech do pięciu aut (plus skutery!), a na rondzie pierwszeństwo ma... odważniejszy. I powiedzcie mi, że po Warszawie jeździ się trudno! Tutaj lampka systemu wykrywającego obiekty w martwym polu lusterka migała jak szalona. Zaskakujące, że obyło się bez awaryjnego hamowania czy interwencji innych asystentów jazdy – duży plus dla Mazdy za brak nadgorliwości spotykanej u niektórych producentów. Już kilka kilometrów od miasta ruch się przerzedza, więc odpoczywamy – i podróżni, i rozmigotane systemy.

W Maroku widać ślady po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi

Im bardziej oddalamy się od Marrakeszu, w którym bez trudu można spotkać nowe SUV-y Porsche, Range Rovera, Mercedesa czy Jaguara, tym bardziej wyróżnia się nasza Mazda CX-60. Od pewnego momentu spotykamy już niemal same poobijane i wypalone od słońca Renault i Peugeoty czy tylko nieco lepiej wyglądające, młodsze Dacie Lodgy i Logan. W takim otoczeniu japoński SUV wywołuje większe zdumienie niż Rolls-Royce na ulicach Warszawy.

W krajobrazie zmieniły się nie tylko samochody. Po eleganckich hotelach i zadbanych, regularnie nawadnianych trawnikach nie ma śladu – mijamy już głównie niedokończone budynki (oszczędności podatkowe) i piaskowe podwórka z osłami skubiącymi ziemię. Kraj kontrastów. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, kończy się asfalt i nie wiadomo, kiedy i czy wróci.

Na japońskim SUV-ie z napędem 4x4 nie robi to dużego wrażenia – posłusznie sunie naprzód, choć dają o sobie znać opony o nie takim znowu dużym profilu. Zawieszenie jest dość twarde jak na rodzinne auto, ale całkiem nieźle filtruje kamienie i wyrwy pojawiające się znienacka pod kołami. Zachowanie komfortu zagwarantowało nam przede wszystkim zastosowanie techniki jazdy slalomem wyćwiczonej na... łódzkich Bałutach.

Niewiele dalej przejeżdżamy przez wioskę z górami cegieł przy drodze nieudolnie skrywającymi zburzone domy. Dostrzegamy tymczasowe namioty i baraki. Mieszkają w nich dotknięci ubiegłorocznym trzęsieniem ziemi ludzie, którzy nie chcieli porzucić swojej małej ojczyzny i przenieść się do Marekeszu. Przygnębiający widok przypomina o tym, że na początku września 2023 r. w Maroku pod gruzami zginęło blisko 3 tys. osób, a ponad 300 tys. zostało poszkodowanych i pozbawionych dachu nad głową. Przedzierając się przez Atlas Wysoki w kierunku filmowego Warzazatu, jeszcze kilka razy będziemy natykać się na spustoszenia wywołane przez kataklizm.

Mazda CX-60 na tle zburzonej górskiej osady
Mazda CX-60 na tle zburzonej górskiej osadyŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Zaczynamy górską wspinaczkę, diesel pokazuje mocne strony

Dopiero w górach 3,3-litrowy diesel naprawdę mógł się wykazać. Wcześniej urzekł mnie wysoką kulturą pracy i brakiem wibracji – do kabiny przedostawało się tylko przyjemne brzmienie sześciu cylindrów. W Atlasie 254-konny silnik Mazdy CX-60 już mnie w sobie rozkochał. Elastycznością i odpowiednim zapasem mocy. Japoński SUV pozwalał nam szybko meldować się na szczytach, zostawiwszy za plecami dyszące z przemęczenia ciężarówki i Dacie.

DANE TECHNICZNE MAZDA CX-60
Silnik 3.3 t.diesel R6
Pojemność skokowa 3283 ccm
Moc maksymalna 254 KM przy 3750 obr./min
Maksymalny moment obrotowy 550 Nm przy 1500 obr./min
Napęd 4x4
Skrzynia biegów aut. 8b
Długość/szerokość/wysokość 4740/1890/1688 mm
Rozstaw osi 2870 mm
Pojemność bagażnika 570-1726 l
Przyspieszenie 0-100 km/h 7,4 s
Prędkość maksymalna 219 km/h
Średnie spalanie (WLTP) 5,4 l/100 km
Cena 281 800 zł (Homura, 3.3 E-SkyActiv D)

Ten etap podróży był też sprawdzianem dla innych elementów auta – zawieszenia i układu kierowniczego. Tam, gdzie serpentyny były akurat pokryte asfaltem, można było rozwinąć trochę większą prędkość i pobawić się w przerzucanie auta w kolejne zakręty. Zazwyczaj jazda SUV-ami po takich trasach rodzi frustrację i westchnięcie: "Ech, żebym tu był jakimś sportowym autem!". A Maździe CX-60 udało się wywołać u mnie uśmiech na twarzy. Japończycy zestroili auto tak, żeby zapewniało odpowiedni komfort, ale nie kosztem przyjemności z prowadzenia.

Mimo to przeszła mi przez głowę myśl, że wolałbym pokonać ten odcinek za kierownicą tylnonapędowej, lekkiej Mazdą MX-5. Chwilę później zaczynał się jednak kolejny stromy podjazd po niewyasfaltowanej drodze i od razu porzucałem to życzenie. Żałowałem, że nie prowadzę MX-5 także wtedy, gdy nawet po złożeniu lusterek mijałem się na milimetry z ciężarówkami i autobusami spychającymi mnie w stronę podającej mi już rękę przepaści...

Że kręte górskie drogi to tylko w Alpach?
Że kręte górskie drogi to tylko w Alpach?Żródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Mazda CX-60 z dieslem śpiewająco zdała marokański test

Na ambitnej trasie nie brakowało wyzwań, takich jak wspinaczka na wysokość 3000 m n.p.m. po gruntowej drodze, ale Mazda CX-60 z mocnym dieslem i napędem 4x4 zdawała się nimi w ogóle nie przejmować. Oczywiście nie wszystko poszło zgodnie z planem – w końcu dopadła mnie klątwa przebitej opony. Mimo cichych modlitw powietrze nadal uciekało, więc nie było wyjścia i trzeba było zrobić przystanek na zmianę koła (to dlatego na niektórych zdjęciach w galerii SUV ma po prawej stronie felgi w dwóch różnych kolorach). Inna przygoda na trasie to płatność zaskórniakami na lokalnej stacji paliw (terminal płatniczy nie łapał sygnału).

Niemal 1300-kilometrowa pętla wytyczona z Marrakeszu przez zachodnią część gór Atlas do Warzazatu i z powrotem do startu, ale przez wschodnią część zajęła mi łącznie dobę. Chociaż dziennie spędzałem w Maździe CX-60 po 10-12 godzin, nie znienawidziłem jej. Ku mojemu szczeremu zaskoczeniu, pomimo podróży głównie po drogach o naprawdę podłej jakości, wysiadałem z samochodu wypoczęty – to zasługa nie tylko ratującej życie w takim upale wydajnej klimatyzacji, ale też przyjemnie grającego zestawu audio, dobrej pozycji za kierownicą i przede wszystkim wygodnych foteli z przodu. Co więcej, bardzo szybko dogadałem się układem kierowniczym i nauczyłem obsługi pokładowych urządzeń. Pamiętacie? Jinba Ittai – Mazda nie kłamała.

Nie udało się dojechać do celu bez wymiany koła
Nie udało się dojechać do celu bez wymiany kołaŻródło: Auto Świat / Krzysztof Grabek

Osobny akapit należy się układowi hamulcowemu i ekonomii jazdy. Nawet długie zjazdy i awaryjne hamowania (gdy lokalsi ścinali zakręty albo my stawaliśmy dęba na widok stada dziko żyjących wielbłądów) nie doprowadziły do zjawiska fadingu, a z kół nie unosił się dym i charakterystyczny zapach zapieczonych hamulców. I ten silnik! Potwierdziło się, że w długodystansowym aucie najlepiej postawić na diesla. Pomimo tak wymagających warunków średnie spalanie utrzymywało się w granicach 6,4-6,8 l/100 km i było o ok. półtora litra niższe niż u kolegów jadących hybrydą plug-in. W dzikim interiorze nie mogli poprawić wyniku ładowaniem – musieli zadowolić się jednym "zastrzykiem" prądu jeszcze z hotelu w Marrakeszu. Nam większy bak i niższe spalanie pozwoliły pominąć jedno tankowanie. I niech mi ktoś powie, że diesle nie mają już dziś sensu!

Gdybym miał coś zmienić, pewnie drugi raz na takie wertepy założyłbym jednak podstawowy komplet kół (235/60 R18) zamiast ładniejszych 20-calowych obręczy, który pewnie uchroniłby mnie przed przebiciem opony. A samo Maroko? Z krótkiego, lecz intensywnego pobytu w tym kraju na pewno zapamiętam gościnność Marokańczyków, ich niesamowitą kuchnię z niespotykanymi w Europie smakami i niepowtarzalne wyroby rzemieślnicze (uwaga: na słynnym suku można trafić na chińskie podróbki). No i ten kontrast: z jednej strony bazarowy zgiełk i przepych bogatego miasta, z drugiej, skłaniająca do refleksji pustynna cisza i przytłaczająca bieda w górskich wioskach. Główną atrakcją Maroka pozostaną dla mnie zapierające dech w piersiach krajobrazy – ze szczytów i u podnóży gór Atlas. To trzeba zobaczyć na własne oczy.

Materiał reklamowy na zlecenie marki
Auto Świat
Autor Krzysztof Grabek
Krzysztof Grabek
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków