- Jaguar F-Type P300 to najtańsza wersja wyposażona w "skandalicznie mały silnik". Sprawdzam, czy 4-cylindrowemu benzyniakowi nie brakuje werwy
- Nawet bazowy F-Type robi na ulicy "show". Chociaż auto ma już 10 lat na karku, wciąż odwracają się za nim przechodnie i inni kierowcy
- Osiągami F-Type'a P300 nie wygrasz jednak w przechwałkach w pubie. 300 KM i sprint do 100 km/h w 5,7 s potrafią dziś zapewnić kompaktowe hot hatche
- Cztery cylindry to za mało? Możesz podwoić ich liczbę, ale to prawie podwoi koszt zakupu "Jaga". Dopłata do silnika V8 jest kosmiczna, ale czy konieczna?
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Aktywny sportowy wydech? Jest! Napęd na tył i automat? Obecne! Pakiet optyczny R-Dynamic i 20-calowe alufelgi? Także na miejscu. Wchodząc do salonu Jaguara, trzeba porzucić skojarzenia związane z "wersją podstawową". Pod względem stylistyki bazowy Jaguar F-Type w żadnym stopniu nie odstaje od rodzeństwa z większym "sercem". A jak się zachowuje? Bliżej mu do rozleniwionego i ułożonego kota brytyjskiego czy żyjącego na wolności skocznego jaguara? Odebrałem kota w worku i musiałem przekonać się o tym sam.
Dalsza część testu pod materiałem wideo
Jaguar F-Type P300. Prezencja superauta, osiągi hot hatcha
Tak, wiem, co powiecie i... macie rację. Moc na poziomie 300 KM nikomu dziś nie zaimponuje. Szybszego bicia serca nie wywoła także trwający aż 5,7 s sprint do setki. Prędkość maksymalna też się nie wyróżnia (250 km/h). To osiągi, które zapewni wam pierwszy lepszy kompaktowy hot hatch – podobne wartości mają Honda Civic Type R, Hyundai i30 N Performance czy nawet 3-cylindrowa Toyota GR Yaris. Wszystko prawda, ale z F-Type'em i tak nie mają szans.
Dlaczego? Jaguar bije je na głowę stylem. W tej kategorii zbiera maksymalną notę i chyba będzie robić to w nieskończoność, bo pomimo 10-letniego stażu wciąż ściąga zazdrosne spojrzenia na ulicy. Przeprowadzony w 2019 r. lifting zafundował mu groźniejsze spojrzenie (poziomo ułożone LED-owe reflektory zamiast pionowych) i... nieco bardziej kanciastą "rzyć". Wystarczyło dodać do tego kilka nowych lakierów czy wzorów felg i robota skończona. Chwała bogu, że nikt nie majstrował przy opływowej sylwetce z długą maską nawiązującą do kultowego E-Type'a! Brytyjskie gran turismo wciąż jest jeżdżącą wizytówką dobrego gustu właściciela.
Jaguar F-Type P300. Prosta kabina trochę trąci myszką
Wiek Jaguara F-Type'a delikatnie zdradza wnętrze – nadal eleganckie, ale zbyt oszczędne w kształtach jak na dzisiejsze standardy. Minimaliści będą jednak zachwyceni, bo właśnie przez ten brak fantazyjnych linii panuje tu porządek absolutny. W moim egzemplarzu zabrakło jakiegoś akcentu kolorystycznego, który rozweseliłby szaro-czarną kabinę. Zamiast srebrnych ramek wolałbym np. brązową tapicerkę, ale to już kwestia indywidualna.
Każdy za to może przyczepić się do nierzucającej na kolana jakości montażu. Tu trochę za luźno działa dźwigienka od kierunkowskazów, tam trzeszczy jakiś przełącznik trybów jazdy... Ale jakie tu królują materiały! Skóra, zamsz, aluminium, rzeźbiony w jodełkę plastik – jest dobrze. Honor Brytyjczyków ratują też świetnie wyprofilowane fotele ze zintegrowanymi zagłówkami (wygodne, ale dobrze podtrzymujące ciało), idealnie leżąca w dłoniach kierownica i łatwa obsługa urządzeń pokładowych. Pokrętła i przyciski w zasięgu ręki kierowcy, z których można korzystać bez odrywania wzroku od drogi, to dziś anachroniczny luksus.
Gadżeciarze wystawią Jaguarowi tylko "czwórkę", bo nie ma tu technologicznych fajerwerków. Od wejścia zachwyci ich wyskakujący z deski rozdzielczej panel ze środkowymi nawiewami, ale potem będą musieli zadowolić się 12,3-calowym zestawem wirtualnych wskaźników za kierownicą i systemem multimedialnym obsługującym funkcje Android Auto i CarPlay. Dopiero drugiego dnia testu okazało się, że jest też kamera cofania – wcześniej działały same czujniki parkowania. W dodatku irytująco, bo wszczynały alarm nawet podczas postoju na światłach (na szczęście można je wyłączyć).
Jaguar F-Type P300. Zaspany dziki kot
Wróćmy do tego skandalicznie małego silnika. Może i Jaguar F-Type P300 ma "serce", które bardziej pasuje do hot hatcha (benzynowa, 4-cylindrowa jednostka 2.0), ale to nie oznacza, że od razu trzeba postawić na nim krzyżyk. Wbrew temu, co doradzali mi niektórzy, postanowiłem dać mu szansę i po pierwszych kilometrach... zastanawiałem się, czy jednak nie zaparkować go przed domem i zająć się tylko podziwianiem kunsztownie wyciosanego nadwozia.
8-biegowa automatyczna przekładnia pracowała tak, jakby miała wgrane oprogramowanie dla rodzinnego minivana, reakcja na gaz była ospała, zawieszenie trochę bujało, a silnik i układ wydechowy działały niemal bezgłośnie. Nie tego spodziewałem się po – jakby nie było – sportowym samochodzie. Pierwsze wrażenie jest ważne, ale bywa mylące. Tak też było w tym przypadku, bo nawet w P300 da się obudzić dzikiego kota. "Mała kicia" w popłochu robi mu miejsce, gdy kierowca przestawi drążek skrzyni w sportowe położenie, aktywuje tryb dynamiczny i spuści ze smyczy głośny wydech. Kto raz spróbuje takiej kombinacji, nie będzie chciał już jeździć z innymi ustawieniami.
Jaguar F-Type P300. Dane techniczne
Wymiary (dł./szer./wys.) | 4470/2042/1311 mm |
Silnik | 1997 cm3, R4, turbo benz. |
Moc | 300 KM przy 5500 obr./min |
Moment obrotowy | 400 Nm w zakresie 1500-4500 obr./min |
Skrzynia biegów/napęd | Aut., 8-biegowa/tylny |
0-100 km/h | 5,7 s |
Pręd. maks. | 250 km/h |
Spalanie WLTP (miasto/trasa/średnie) | 13,3/8,3/9,4 [l/100 km] |
Masa własna | 1595 kg |
Poj. bag./zb. paliwa | 336 l (VDA)/63 l |
Jasne, dźwięk silnika jest podbijany przez głośniki i nie przypomina klangu V8, ale... Jaguar F-Type i tak dostarcza frajdę. Większą niż wspomniane hot hatche, bo jak prawdziwy kot chadza własnymi ścieżkami – potrafi zamieść tyłem. Dzięki precyzyjnie działającemu układowi kierowniczemu i umiejętnemu dozowaniu gazu da się go jednak łatwo okiełznać. W trybie dzikiego kota zmienia się także charakterystyka zawieszenia i wyostrza reakcja na gaz. Tak skonfigurowanym autem można dokładnie "wklejać" się nawet w ciasne łuki i czerpać przyjemność z nabierania prędkości. Serio, nie przeszkadzał mi w tym fakt, że silnik ma tylko dwa litry pojemności zamiast pięciu.
Jaguar F-Type P300. Podobna frajda za połowę ceny
Nie przekonuję, że 4-cylindrowy Jaguar F-Type P300 to lepszy wybór od 8-cylindrowej widlastej jednostki. Warto go jednak rozważyć, bo jest lżejszy, zużywa mniej paliwa i może być przyjemniejszy w codziennej eksploatacji, kiedy sportowy charakter schodzi na drugi plan, ale wciąż liczy się prezencja. Takie auto jest też – uwaga! – aż o 245,8 tys. zł tańsze od następnego w cenniku 450-konnego F-Type'a z 5.0 V8 i napędem na tył. Podstawowy 300-konny "Jag" kosztuje 362,4 tys. zł. Topowy z 575-konną jednostką 5.0 V8 i napędem 4x4 wymaga wyłożenia na stół aż 754,6 tys. zł. To kosmiczna różnica.
W ten sposób doszliśmy do największej zalety kontrowersyjnego silnika – Jaguar obniżył nim próg wejścia, nie skazując nikogo na wybór tej wersji. Gdyby Brytyjczycy wycięli teraz z oferty widlastą jednostkę, mogłoby się to skończyć zamieszkami. Ale w takiej sytuacji? Jeśli masz duży budżet, a rasowy dźwięk i ponadprzeciętne osiągi są dla ciebie świętością, powinieneś postawić na V8. Jeśli zależy ci głównie na stylu i właściwościach jezdnych, Jaguar F-Type P300 w zupełności ci wystarczy. I to właśnie jest piękne!