Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Używane > Testy długodystansowe > Przejechaliśmy ponad 100 tys. km Audi A6 Avant 40 TDI. Mamy sporo przemyśleń

Przejechaliśmy ponad 100 tys. km Audi A6 Avant 40 TDI. Mamy sporo przemyśleń

Po niemal 120 tys. kilometrów Audi A6 40 TDI Avant ląduje na podium naszego zestawienia – auto dobrze wygląda, a do tego prawie się nie psuje. Jeżdżący ideał? Nie do końca. W kilku aspektach to duże kombi nas rozczarowało, w innych – lekko poirytowało.

Audi A6 Avant sport 40 TDI S tronicŹródło: Auto Bild
  • Testowany A6 Avant ma wielki bagażnik i świetnie sprawdza się na długich dystansach. Mimo ponad 200-konnego silnika średnio spalanie wyniosło tylko 7,4 l/100 km
  • Demontaż potwierdził nasze wrażenia z testu. Auto wypadło więcej niż zadowalająco
  • Ten, kto kalibrował asystenta pasa ruchu, powinien do końca życia jeździć naszym A6!
  • Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Na początek odrobina historii. Jakiś czas temu, bo w latach 90. ubiegłego wieku, Audi zamówiło w telewizji kampanię reklamową. Wyglądało to mniej więcej tak: nowe wówczas A4 B5 kombi jedzie ulicami miasta, ale nie może opędzić się od fotoreporterów, którzy cały czas robią mu zdjęcia. Najczęściej od tyłu, bo to przecież kombi. I na koniec to hasło: "Piękne kombi nazywają się Avant". Mocne. Ale czy dziś nadal aktualne? Owszem, wystarczy spojrzeć np. na najnowsze A6 Avant. I choć z założenia test długodystansowy nie służy do tego, by oceniać, czy jakiś samochód jest ładny i porywający, czy jednak brzydki jak noc, to jednak nie sposób przejść obok linii stworzonych przez Marca Lichtego obojętnie.

No i nie przeszliśmy. Gdy wiosną 2019 r. złote A6 Avant wjechało do naszego podziemnego garażu, by zasilić flotę aut długodystansowych, większą część uwagi redakcji przykuł właśnie wygląd tego auta. Ktoś wysnuł nawet teorię, że jeśli pozostała część zespołu odpowiedzialna za A6 była w tak dobrej formie, jak stylista, to tak naprawdę nie mamy co się wysilać i tłuc te autostradowe kilometry, bo przecież i tak nic poważnego się nie wydarzy. Może po prostu od razu wysłać kwiaty i szampana do Ingolstadt i... zająć się czymś innym.

Audi A6 Avant 40 TDI – test. Nieco dłuższy sprawdzian niż zakładaliśmy

Na szczęście jednak ta propozycja się nie przebiła i Audi A6 – jak każdy inny zawodnik – stanęło na starcie naszego autorskiego maratonu. Na początek ważna kwestia: dlaczego końcowy demontaż wykonaliśmy dopiero po blisko 120 tys. km, a nie – tak jak zwykle – od razu po zakończeniu testu? To proste – gdy w marcu tego roku na liczniku "A6-ki" pojawiło się 100 tys. km, Europa borykała się z poważnymi kłopotami z powodu dużej dobowej liczby nowych przypadków koronawirusa. Nikt nie miał wtedy głowy do tak przyziemnych spraw, jak demontaż jakiegoś A6 Avant, więc z Audi przyszedł e-mail: "Skoro wszystko OK, to jedźcie dalej". Oczywiście, auto bardzo dokładnie sprawdziliśmy i oceniliśmy po 100 tys. km. Jedno, co najważniejsze (szczególnie dla Audi): na koniec testu i po rozebraniu "A6-ki" na części auto utrzymuje bardzo wysoką pozycję – zainkasowało tylko dwa punkty karne, co oznacza ocenę celującą z… plusem i drugie miejsce na podium.

Złotemu A6 zabrakło naprawdę niewiele do rekordu, więc z czystym sumieniem, parafrazując dawne hasło reklamowe, możemy stwierdzić, iż solidne kombi nazywają się teraz Avant. Ale zanim w Ingolstadt zasiądą do świętowania z kuflem pszenicznego piwa w ręku, musimy do tej beczki miodu jednak dolać kilka łyżek dziegciu.

Zaczniemy od ceny. Bazowo A6 Avant 40 TDI kosztowało w 2019 r. 209 500 zł. Ale do tego dołożyliśmy m.in.: nawigację, wyświetlacz head-up, tapicerkę z alcantary, Hak holowniczy, dźwiękoszczelne szyby (czołową oraz przednie boczne) i 19-calowe felgi z oponami o szerokości 245 mm. No i jeszcze kilka innych drobnostek, co w końcowym rozrachunku podniosło cenę auta do grubo ponad 300 000 zł. To dużo. Bardzo dużo. Już po 3 tys. km jeden z kolegów zapisał w dzienniku wozu, że wobec takiej ceny brak elektrycznych foteli z funkcją pamięci to żart. I to raczej kiepski. Zwłaszcza że ręczny mechanizm regulacji kąta oparcia fotela działa tak sobie.

Dalsza część tekstu dostępna jest dla posiadaczy subskrypcji Onet Premium. To dla nich powstają m.in. testy długodystansowe, których realizacja zajmuje nam najczęściej kilka lat i inne teksty, które wymagają od nas ponadprzeciętnego nakładu pracy. Dziękujemy wszystkim subskrybentom i zachęcamy tych, którzy nimi nie są, do dołączenia do świata Premium.