Auto Świat > Używane > Testy długodystansowe > Testowaliśmy Mazdę CX-5 przez 100 tys. km. Potem rozebraliśmy ją na części

Testowaliśmy Mazdę CX-5 przez 100 tys. km. Potem rozebraliśmy ją na części

Polacy bardzo lubią Mazdę, a SUV CX-5 ma mocną pozycję nad Wisłą i stanowi ciekawą alternatywę na rynku dla popularniejszych marek. Czy szukając SUV-a w dobrej cenie warto przeglądać ogłoszenia z CX-5? Przejechaliśmy nią 100 tys. km, rozebraliśmy na części i mamy konkretne wnioski. Po zakończeniu testu wiemy też, że względem mechaniki nie ma się do czego przyczepić. Choć trzy punkty karne zanotowaliśmy.

Mazda CX-5 II – test 100 tys. kmŹródło: Auto Świat / Auto Bild
  • Testowaliśmy Mazdę CX-5 z chwalonym dieslem 2.2 Skyactiv-D i napędem AWD. Japoński SUV musiał zmierzyć się z dystansem aż 100 tys. km. Nasz test zdał śpiewająco, choć w notesie na koniec testu mieliśmy trzy uwagi
  • SUV nigdy nas nie zawiódł, a musiał się zmierzyć z wieloma wyzwaniami
  • Na koniec testu rozebraliśmy ją na części
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Mazda i test na dystansie 100 tys. km – takie połączenie zazwyczaj oznacza tylko jedno: wysoką ocenę. I wiele pochwał za więcej niż zadowalającą trwałość. Dlatego gdy do floty długodystansowców dołączył stylowy SUV o nazwie "CX-5", nasze oczekiwania nie mogły być małe. Tym bardziej, że już poprzednia generacja tego modelu wypadła w naszym maratonie znakomicie – w 2015 r. przyznaliśmy Maździe CX-5 1. generacji ocenę celującą z minusem. Co więcej, gdyby nie drobne niedopatrzenia ze strony serwisu, skończyłoby się wówczas oceną marzeń – szóstką z plusem.

Przeczytaj także: Przejechaliśmy Skodą Octavią Combi 2.0 TDI Ambition 100 tys. km. Wielki test

W związku z tym chyba większość z nas mniej lub bardziej podświadomie liczyła na powtórkę, wszak przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia. Należało cały czas pamiętać jednak o tym, że jest i druga strona medalu, a rola faworyta bywa niewygodna – no bo jeśli dany zawodnik zawiedzie pokładane w nim nadzieje, to jego porażka zostanie w pamięci na dłużej, niż gdyby wyłożył się jakiś nowicjusz. Jak więc poszło tym razem? Faworyt nie zawiódł? Czy modniś umie też zakasać rękawy i trochę popracować?