Jazda pod prąd to jedna z najbardziej niebezpiecznych sytuacji. Największym zagrożeniem jest wyjazd "na czołówkę" na trasie szybkiego ruchu. Przy prędkościach rozwijanych przez pojazdy na autostradzie lub drodze ekspresowej zderzenie przeważnie oznacza tragiczne skutki. Dlatego też o dużym szczęściu może mówić 85-letni kierowca, który 20 października, jadąc pod prąd, pokonał kilkadziesiąt kilometrów autostradą A1.
Jechał pod prąd — chciał dotrzeć z Gliwic aż do Pyrzowic
"W Gliwicach 85-letni kierowca wybrał zły zjazd z DK-88 na A1 i wjechał pod prąd na autostradę. Jazdę kontynuował lewym pasem aż do Bytomia, gdzie został zatrzymany przez policjantów z komisariatu autostradowego" — przekazała na Facebooku Policja Śląska.
Z informacji, jakie PAP uzyskała od dyżurnego komisariatu autostradowego w Gliwicach, wynika, że tym razem tragedii udało się uniknąć m.in. dzięki innym kierowcom jadącym autostradą A1. To oni zaalarmowali służby, co pozwoliło na interwencję.
Kierowca stracił prawo jazdy i odpowie przed sądem
Niedzielne zdarzenie mogło skończyć się dużo gorzej, bo 85-latek zamierzał dojechać aż do Pyrzowic. Wiadomo już, że kierowca stracił prawo jazdy. Teraz sprawa 85-latka trafi do sądu.
"Za kierownicą bądźcie skoncentrowani, patrzcie na znaki i obserwujcie przedpole jazdy. Jeśli pomylisz zjazdy i wjedziesz na autostradę pod prąd, natychmiast zatrzymaj się w bezpiecznym miejscu — najlepiej na pasie awaryjnym i włącz światła awaryjne. Opuść pojazd z zachowaniem szczególnej ostrożności – jeśli to możliwe schroń się za barierą ochronną. Powiadom służby drogowe lub policję" — apelują policjanci.