16 cylindrów w samochodzie nie jest nowym pomysłem. Stosowały je w swoich autach np. Marmon, Cadillac i Cizeta Moroder. Przez przeszło sto lat spalinowej motoryzacji poznaliśmy zresztą mnóstwo niesamowitych jednostek napędowych. Ale dopiero Bugatti jako pierwsze ułożyło 16 cylindrów na planie litery W. Ten fenomenalny silnik zadebiutował w 2005 r., wraz z legendarnym hiperautem Bugatti Veyron 16.4.
Pierwszy szkic tego silnika wykonał ćwierć wieku temu sam Ferdinand Piech, ówczesny prezes koncernu Volkswagena (Bugatti jest częścią tej firmy). Rysunek powstał podczas podróży superszybkim pociągiem Shinkansen z Tokio do Osaki. Pierwotna idea zakładała zastosowanie aż 18 cylindrów. Skończyło się na 16.
Silnik W16 był takim przełomem konstrukcyjnym, że Volkswagen musiał od zera skonstruować nawet stanowisko do testów tej jednostki. Dzięki zastosowaniu konfiguracji na planie litery W, 16-cylindrowe, 8-litrowe monstrum wcale nie było większe niż przeciętne V12 i ważyło ok. 400 kg. Jednostka miała aż cztery turbosprężarki i trzy chłodnice. Zastosowano również trzy osobne chłodnice do oleju silnikowego, skrzyni biegów i mechanizmu różnicowego. Nic dziwnego, skoro spaliny opuszczające turbosprężarki miały aż 980 st. C.
W Bugatti Veyronie 16.4 silnik W16 rozwijał 1001 KM. W przedstawionej w 2010 r. wersji Super Sport miał on już 1200 KM.
W 2016 r. pojawił się następca Veyrona, czyli Bugatti Chiron. On też ma 16 cylindrów na planie litery W, ale to już kompletnie nowa konstrukcja, z większymi aż o 69 proc. turbosprężarkami. Tym razem osiąga ona 1500 KM, zaś w wersji Super Sport — aż 1600 KM.
Niestety, to może być ostatnie W16 w historii motoryzacji. Coraz ostrzejsze normy emisji dwutlenku węgla faworyzują bowiem napędy elektryczne.