W jednej z podwarszawskich miejscowości policjanci z grupy "Kobra" odnaleźli Peugeota, którego kradzież zgłoszona była pod koniec stycznia. Samochód na zdjęciach wygląda na nienaruszony.

W dziupli zatrzymano także 36-letniego mężczyznę, który podejrzany jest o paserstwo. Nie znaleziono jednak złodzieja samochodu. Funkcjonariusze szybko wpadli jednak na trop osoby, która mogła ukraść auto i już po kilku dniach zatrzymali 40-latka. W momencie zatrzymania poruszał się on samochodem, czego robić nie powinien, bowiem ma on sądownie orzeczony zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.

Złodziej otrzymał dwa zarzuty. Pierwszy z nich to kradzież z włamaniem, a drugi to niestosowanie się do wyroku sądu. Obaj mężczyźni staną teraz przed sądem.

Właściciel skradzionego auta może mówić o sporym szczęściu. Nie dość, że udało się znaleźć jego samochód, to jeszcze wygląda na to, że jest on "cały i zdrowy". Skradzione auta zazwyczaj już po kilku godzinach od trafienia do dziupli rozkręcane są na części pierwsze.