• Burzliwą dyskusję wywołało w sieci nagranie z kontroli, w której funkcjonariusz groził i obrażał kierowcę, zarzucając mu posiadanie fałszywego prawa jazdy
  • Policjant dopuścił się wulgarnego zachowania i w pewnym momencie próbował także zabrać nagrywającemu telefon pod pretekstem sprawdzenia urządzenia, czy nie figuruje jako kradzione
  • Przypominamy, że w trakcie interwencji mamy prawo do rejestrowania funkcjonariuszy publicznych pod warunkiem, że nie przeszkadzamy im w działaniach
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Nagranie zostało zamieszczone na profilu użytkownika "bekatchulukhadze" i przedstawia kontrolę, w której jeden z funkcjonariuszy wyzywa i grozi kierowcy, a później próbuje zabrać mu telefon. Wypowiedzi, które kierował mundurowy, nie powinny mieć nigdy miejsca, a powód, przez który chce on odebrać telefon, jest kuriozalny.

"To nie jest prawo jazdy, to jest kupione g**no"

Wnioskując z rozmowy, kontrolowany kierowca jest obywatelem Gruzji i porusza się po drogach z gruzińskim prawej jazdy. Podczas kontroli funkcjonariusz nie dowierzał jednak, że nagrywający może mieć zagraniczne prawo jazdy. Postanowił grozić mężczyźnie i obrażać go, zarzucając mu podrobienie dokumentu. Z ust mundurowego padły skandaliczne i wulgarne zwroty w tym "co to za g**wno" oraz "to jest do wy****nia, tak samo jak ty". Mężczyzna nagrywał całą dyskusję, a policjant sam przyznał, że mu to nie przeszkadza. Doszło następnie do gróźb ze strony funkcjonariusza w tym "pójdziesz siedzieć" i "zaraz ci przypi****le". Według kontrolującego Gruzin kupił podrobione prawo jazdy. Kuriozalny jest fakt, że oprócz dyskusji i gróźb na nagraniu nie widać żadnej próby weryfikacji legalności tego dokumentu. Policjant z góry założył, że jest on podrobiony, ponieważ nie pasowało mu znajdujące się na nim zdjęcie.

"Daj telefon, trzeba sprawdzić numer IP"

Po rozmowie na temat prawa jazdy funkcjonariusz zmienił swoje nastawienie do nagrywania interwencji. W pewnym momencie próbował odebrać telefon nagrywającemu, argumentując to potrzebą sprawdzenia, czy urządzenie nie jest kradzione. Jest to oczywiście kuriozalna wymówka, która miała na celu uniemożliwienie dalszego nagrywania kontroli. Ponadto funkcjonariusz wykazał się kuriozalnym brakiem wiedzy. Na wideo możemy usłyszeć, że z telefonu trzeba spisać numer IP, po którym sprawdzone będzie urządzenie. Obawiamy się, że numer ten na wiele by się nie przydał...

Przypomnijmy także, że zgodnie z licznymi orzeczeniami sądu, jak i stanowiskiem samej policji mamy prawo do nagrywania interwencji z udziałem funkcjonariusza publicznego na służbie. Policjant nie może w takiej sytuacji domagać się legitymacji dziennikarskiej lub oficjalnej zgody na nagrywanie wykonywanych przez niego czynności. Jedynym warunkiem jest to, że nie możemy przeszkadzać w interwencji. Dodatkowo bezprawne jest, aby domagał się od nas oddania urządzenia. Jak widać na nagraniu, nie wszyscy przedstawiciele służb są tego świadomi.

W sieci zawrzało

Sytuacja wywołała dużą dyskusję w sieci między innymi w serwisie wykop.pl. Nic z resztą dziwnego. Skandaliczne zachowanie policjanta u wielu internautów wzbudziło negatywne odczucia. Wśród komentarzy znaleźć można także retorycznie pytania ile agresywnych kontroli ma już za sobą policjant, za które nie poniósł żadnej konsekwencji.

W sprawie nagrania odezwaliśmy się do Komendy Stołecznej Policji w Warszawie oraz do autora nagrania. Opublikujemy komentarz, jak tylko go otrzymamy.