Trzeba przyznać, że umiejętności 26-letniego kierowcy są imponujące. Z łatwością wprowadza tylnonapędowy samochód w kontrolowany poślizg i wykonuje dwa okrążenia po rondzie bokiem do kierunku jazdy. Na tym jednak nie kończy, bo w równie efektowny sposób, nadal w poślizgu, opuszcza rondo i odjeżdża. Problem w tym, że pomylił drogę publiczną z zamkniętym placem.
Nagranie z "treningu" na rondzie trafiło na policję
Widoczne powyżej wideo dokumentujące wyczyn 26-latka nagrał swoim telefonem przechodzień. I chociaż mógł być pod wrażeniem, policjanci mieli na ten temat inne zdanie. Po obejrzeniu filmu postawili brytyjskiemu kierowcy zarzut stwarzania niebezpieczeństwa w ruchu ulicznym i doprowadzili go przed sąd. Tam mężczyzna usłyszał surowy wyrok.
Przede wszystkim, sędzia nałożył na niego 15-miesięczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Podczas gdy Lexus IS domorosłego driftera będzie odpoczywał na parkingu, on sam będzie miał pełne ręce roboty – musi nie tylko zdać rozszerzony egzamin na prawo jazdy, ale też odbyć 200 godzin nieodpłatnych prac społecznych i brać udział w kursach reedukacyjnych. Do tego ma do opłacenia karę grzywny w wysokości 95 funtów (ponad 500 zł) i koszty sądowe w wysokości 85 funtów (prawie 460 zł).
Brytyjscy policjanci nie będą tolerować zagrożenia
Dla 26-latka w Lexusie IS była to zapewne chwila nieszkodliwej zabawy – w końcu nikomu nic się nie stało. Funkcjonariusze policji w Swindon twierdzą jednak inaczej. Deb Smith z tamtejszej placówki przekazała, że "jego działania reprezentowały bardzo lekkomyślne zachowanie i wyraźne zagrożenie dla osób w pobliżu i szerszej publiczności".
Co więcej, zapowiedziała, że ich zespół będzie nieugięcie ścigać tych, którzy "powodują niezwykle niebezpieczne sytuacje na drogach, uczestnicząc w zakłócających porządek spotkaniach samochodowych". Brytyjscy policjanci będą też dążyć do przyznawania za takie wykroczenia jak najwyższych kar. Jest jedno rozwiązanie – wybrać się na tor.