• Aż 70 proc. całej sieci niemieckich autostrad to drogi, na których nie obowiązują stałe ograniczenia prędkości. Stałe lub tymczasowe limity wprowadzane są na nieco ponad 20 proc. dróg
  • Liderzy partii, które tworzą rządową koalicję wykluczają wprowadzenie ograniczeń prędkości na niemieckich autostradach
  • Coraz więcej Niemców opowiada się za ogólnym ograniczeniem prędkości. To 52 proc. respondentów badania gazety "Bild dam Sonntag" oraz 50 proc. członków automobilklubu ADAC – jedno z największych na świecie stowarzyszeń kierowców i motocyklistów
  • Od listopada 2021 r. zaostrzono w przepisy i podniesiono stawki mandatów w Niemczech. Bardzo szybka jazda to nawet 800 euro mandatu i trzymiesięczny zakaz jazdy
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Przekraczasz granicę polsko-niemiecką i gaz do dechy? To zależy. Choć na większości autostrad w Niemczech nie obowiązują stałe ograniczenia prędkości, to nie zapominajmy o tymczasowych limitach. Zwykle stosuje się ograniczenia do 120 km/h lub 100 km/h. Zaleca się zaś podróżowanie z prędkością 130 km/h. Pamiętajmy – to zalecenie, a nie nakaz.

Autostrady w Niemczech bez ograniczeń. Fakt czy mit?

W Niemczech jest sporo odcinków autostrad, na których nie ma żadnych ograniczeń prędkości. To fakt, a nie mit. "Nielimitowane drogi" stanowią aż 70 proc. całej sieci autostrad. Dużo! Wbrew pozorom to jednak wcale nie znaczy, że można po nich jeździć tak szybko, jak tylko się chce.

Przypominamy, że w Niemczech obowiązują także tymczasowe limity. Informacje o dopuszczalnej prędkości zwykle wyświetlane są na charakterystycznych tablicach elektronicznych przy lub nad drogami. Według oficjalnych danych Federalnego Instytutu Badań Drogowych (BAST) stałe lub tymczasowe ograniczenia stosuje się na 20,8 proc. niemieckich autostrad. W praktyce zatem mamy spore szanse trafić na czasowe ograniczenia podczas podróży u naszych sąsiadów.

Milioner w Bugatti bije rekord

A co w sytuacji, gdy mamy więcej szczęścia i przed nami piękny odcinek autostrady bez żadnych limitów? Możemy wówczas próbować bić rekordy jak czeski milioner Radim Passer, który rozpędził swoje Bugatti Chiron do 417 km/h (przynajmniej wedle wskazań GPS). Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, skoro nie ma ograniczenia prędkości na drodze. Pamiętajmy jednak, że policja i prokuratura mogą wówczas oceniać wyczyn z perspektywy stwarzania zagrożenia (choćby dla innych uczestników ruchu) lub nawet kwalifikować jako "nielegalny wyścig uliczny". Prawnicy mają z pewnością spore pole do popisu.

Wyczyn czeskiego kierowcy stał się dobrą okazją do ponownego wszczęcia dyskusji na temat wprowadzenia ograniczeń na wszystkich niemieckich autostradach. Nie tylko u naszych zachodnich sąsiadów to nadzwyczaj nośny i gorący temat, którym interesują się zarówno kierowcy, jak i politycy. Jak dotąd kluczowe niemieckie partie i organizacje nie chcą zmian. Liderzy partii SPD, FDP i Sojusz 90/Zieloni zadeklarowali we wspólnym oświadczeniu jesienią 2021 r., że ogólnego ograniczenia prędkości nie będzie.

Politycy, ADAC i czytelnicy — kto głosuje za ograniczeniami?

Znamienne, że w programach wyborczych SPD czy Zielonych łatwo jednak znaleźć zapisy o wprowadzeniu restrykcji. Podobnie jest w przypadku automobilklubu ADAC zrzeszającego aż 21 mln członków. Na początku 2020 r. ADAC złagodził stanowisko, przyznając, że nie jest już przeciwny wprowadzeniu limitów na drogach (w ankiecie wśród członków ADAC przeprowadzonej w 2021 r. już 50 proc. badanych jest za zmianami w prawie, by ograniczyć szybką jazdę). Choć od wspomnianej deklaracji minęły już niemal 2 lata, to u naszych zachodnich sąsiadów wciąż 70 proc. autostrad nie ma limitów prędkości.

Wszędzie tam, gdzie limity już obowiązują, trzeba liczyć się z wysokimi mandatami. Zgodnie z nowym taryfikatorem, który obowiązuje od listopada 2021 r., policja może nałożyć mandat w wysokości nawet 800 euro i trzymiesięczny zakaz prowadzenia pojazdów. Tak się dzieje, gdy kierowca przekroczy prędkość o ponad 70 km/h w obszarze zabudowanym. W przypadku gdy przewinienie ma miejsce poza obszarem miasta, to wówczas stawka wynosi 700 euro. Niewiele mniej zapłacą kierowcy, którym przydarzy się pojechać o 51-60 km/h za szybko. W przypadku wykroczenia poza obszarem zabudowanym to już 480 euro i prawo jazdy zatrzymane na dwa miesiące.