Auto Świat Wiadomości Aktualności Wolisz mieć rozbite auto czy dostać 30 punktów karnych? Na tym skrzyżowaniu możesz wybierać

Wolisz mieć rozbite auto czy dostać 30 punktów karnych? Na tym skrzyżowaniu możesz wybierać

Rondo Biskupów Płockich w podwarszawskiej Jabłonnie jest moim "ulubionym" skrzyżowaniem. Jest to nieczęsty już w tych czasach przypadek źle zaprojektowanego skrzyżowania, o którym wiadomo, że jest niebezpieczne, ale urzędnicy nie mają pomysłów i chęci, aby to zmienić. Tym bardziej że skrzyżowanie zarabia na siebie za sprawą zamontowanego na nim systemu kontroli przejazdów na czerwonym świetle. Ten bardzo skuteczny system kontroli w tym konkretnym przypadku przynosi więcej złego niż dobrego, o czym przekonałem się sam.

Skrzyżowanie w Jabłonnie: to łatwo stracić prawo jazdy
Skrzyżowanie w Jabłonnie: to łatwo stracić prawo jazdyŻródło: Auto Świat / Maciej Brzeziński
  • Na tym rondzie wielu kierowców, widząc żółte światło na sygnalizatorze, natychmiast hamuje. Inni są tym jednak zaskoczeni
  • Inaczej niż w przypadku fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości, nie powstał dotąd znak drogowy, który ostrzegałby kierowców o działaniu systemu RedLight
  • Kierowcy, widząc żółte światło, mają mało czasu na podjęcie decyzji: hamowanie grozi często wypadkiem, wciśnięcie gazu może oznaczać przekroczenie limitu punktów karnych

Główny problem wynika z faktu, iż kierowcy przejeżdżający przez rondo Biskupów Płockich w Jabłonnie pod Warszawą dzielą się na tych, którzy wiedzą, w co tu się gra i na tych, którzy nie wiedzą. Na tym rondzie działa sprytny system automatycznie rejestrujący przejazdy na czerwonym świetle. Niby nic szczególnego, ale...

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Znaki znakami... to jest jednak "szybkie" rondo

Główny ruch przez rondo przemieszcza się drogą dwupasmową, która od strony Warszawy tuż przed rondem puchnie do czterech pasów – dochodzą dwa do skrętu w lewo. Od Warszawy jedziesz ulicą Modlińską, a gdy już przelecisz przez skrzyżowanie, jesteś na al. Stefana Wyszyńskiego. Kierowcy zbliżający się z obu kierunków jadą dość szybko i nie zmienia tego "pięćdziesiątka" ustawiona na ostatnich metrach przed rondem.

Kto jednak wie o pułapce – a ci, którzy jeżdżą tędy regularnie, dobrze wiedzą – zbliżając się do feralnego ronda, zwalnia, a przynajmniej zwiększa czujność. Ja zwalniam zawczasu, a najbardziej komfortowo czuję się, gdy w ten sposób "wyczekam" i trafię na czerwone na pozycji bliskiej "Pole position": wówczas muszę stanąć, ale za to wjeżdżając na skrzyżowanie, mam pewność, że spokojnie przez nie przejadę.

Światła dbają o płynność jazdy, ale też wprowadzają niepokój

Najgorzej, gdy z daleka widzisz, że świeci zielone. W każdej chwili może zapalić się żółte. Nigdy nie wiesz – dynamiczne sterowanie światłami pomaga rozładować korki, ale też nie pozwala nauczyć się działania świateł na pamięć – raz sygnały wyświetlają się dłużej, a raz krócej. No i ostatnio, pomimo szczerych chęci, źle trafiłem. Zbliżam się do ronda i nagle widzę: żółte. Hamulec. Zerkam w lusterko, a za mną Volkswagen Polo ze starszym panem za kierownicą, który nie spodziewał się z mojej strony hamowania. Ma problemy z zatrzymaniem auta, słyszę pisk opon i mam wybór: zatrzymać się przed linią i mieć rozbity tył samochodu, czy przejechać linię sygnalizatorów i podarować mu 2-3 dodatkowe metry, ryzykując konfrontację z systemem. Przejeżdżam za sygnalizator świecący na żółto, ale nie mam odwagi przejechać całego skrzyżowania, nie wjeżdżam też na jezdnię poprzeczną. Nie ma głupich. Starszy pan też zatrzymuje się pół metra za linią – czyli miałem nosa, nie dałby rady wyhamować.

A na lewym pasie podobna sytuacja, ale jednak ktoś bał się tych kamer bardziej niż ja – zatrzymał się przed sygnalizatorem. Widzę, że kierowcy wychodzą z aut, oceniają straty.

Ja tylko zastanawiam się: gdzie jest na tym skrzyżowaniu wirtualna linia zatrzymania? Będą mnie ciągać czy nie będą? Na wszelki wypadek zapisują numer rejestracyjny samochodu, który jechał za mną. Już tłumaczę.

Na tym skrzyżowaniu możesz stracić prawo jazdy

Kamery na skrzyżowaniu w Jabłonnie
Kamery na skrzyżowaniu w JabłonnieŻródło: Auto Świat / Robert Rybicki

Po zaostrzeniu przepisów mandatowo-punktowych – zapewne przypadkiem – mandaty za przejazd na czerwonym świetle (poza przejazdami kolejowymi) pozostały na poziomie "sprzed inflacji". Nie załapały się one także do grupy wykroczeń karanych podwójnie w warunkach wykroczeniowej recydywy. Taki mandat wynosi równe 500 zł, a zatem na Rondzie Biskupów Płockich za jednym pechowym przejazdem możemy stracić maksymalnie 1500 zł, przy czym bardziej realnie – 1000 zł. Przejeżdżając na wprost przez skrzyżowanie, mijamy dwie linie sygnalizatorów.

Ale już twórcy nowego taryfikatora punktowego przejazdy na czerwonym świetle uznali za wykroczenie należące do najcięższych i wycenili na 15 punktów karnych. Wystarczy więc minąć dwa sygnalizatory na rondzie, by uzbierać 30 punktów karnych i przekroczyć limit.

A trzeba wiedzieć, że CANARD wygrał kiedyś sprawę sądową, która rozwiała wątpliwości w tej kwestii. Kierująca przejechała na czerwonym świetle i nie chciała przyjąć dwóch mandatów, więc sprawa oparła się o sąd. Ten stwierdził, że choć wykroczenia te dzieli niewielka odległość czasowa, to może być np. sekunda, to jednak nie można mówić o zbiegu wykroczeń (obecnie maksymalnie 15 punktów karnych) ale o dwóch osobnych wykroczeniach polegających na minięciu dwóch linii sygnalizatorów. A zatem 1000 zł, 30 punktów. Strach ryzykować.

Co to jest wirtualna linia zatrzymania i jak działa system RedLight?

Nie licz na to, że dyżurny poszedł na kawę, akurat nie patrzy w monitor i ci się upiecze. System zamontowany w Jabłonnie składa się z kilkunastu kamer, z których każda ma swoją funkcję: jedna obserwuje sygnalizator, a gdy tylko włącza się czerwone, druga nagrywa obraz, trzecia odczytuje numery rejestracyjne pojazdów, które na czerwonym minęły wirtualną linię zatrzymania. Ta wirtualna linia nie musi pokrywać się z białą linią na asfalcie, może być położona dalej, np. na rzeczywistym skrzyżowaniu jezdni – ale tego nie wiesz. W każdym razie chodzi o punkt, którego minięcie wyzwala interwencję systemu.

Dość powiedzieć, że wjazd na "wczesnym żółtym" na normalnym skrzyżowaniu nie jest jednoznacznie niebezpieczny, kierowcy znajdujący się na kursie kolizyjnym zobaczą swoje zielone z odpowiednim opóźnieniem. Rondo w Jabłonnie jest jednak obszerne, światło żółte wyświetla się zwykle dość krótko, jest ryzyko, że "zawadzisz o czerwone". Dlatego ten, kto wie, w co się tu gra, hamuje. Kto nie wie, jest zaskoczony. Tak dochodzi do kolizji i wypadków. Jakby co, niedaleko czeka w gotowości holownik.

Dlaczego kierowcy nie wiedzą, że na skrzyżowaniu działa system RedLight?

Skrzyżowanie w Jabłonnie – tu pomoc drogowa ma dużo pracy
Skrzyżowanie w Jabłonnie – tu pomoc drogowa ma dużo pracyŻródło: Auto Świat / Robert Rybicki

Co do zasady urządzenia rejestrujące naruszenia przepisów powinny być wyraźnie oznakowane – zwyczajowo odpowiednim kolorem obudowy i znakiem pionowym ustawionym przed miejscem kontroli. Przepis ustawy brzmi:

Minister właściwy do spraw transportu, mając na względzie przyczyny i lokalizację wypadków drogowych, przeciwdziałanie tym wypadkom oraz wdrażanie kierujących pojazdami do przestrzegania przepisów ruchu drogowego, określi, w drodze rozporządzenia sposób oznakowania stacjonarnych urządzeń rejestrujących oraz obudów na te urządzenia, z uwzględnieniem oddziaływania prewencyjnego poprzez zapewnienie odpowiedniej widoczności;

Określono zatem wzór tabliczki informującej o działaniu fotoradaru, są znaki drogowe informujące o początku i końcu odcinkowego pomiaru prędkości, natomiast rozporządzenia w kwestii oznakowania systemów monitorujących przejazdy na czerwonym świetle nigdy nie wydano. Nie i już – co tam prewencja, wiadomo przecież: sprzęt dobrze oznakowany działa gorzej.

Oczywiście, właściciel systemu kamer nie ma sobie nic do zarzucenia – zadbano nawet o to, aby ich obudowy były pomalowane na żółto. W tym przypadku to jednak brzmi jak żart: niegdyś żółte, teraz żółto-szare kamery przemysłowe zawieszone na wysokości kilku metrów na tle nieba są dla kierowców niewidoczne, a nawet jeśli ktoś je widzi, to i tak nie musi wiedzieć, do czego one służą. Kto wie, ten wie – i hamuje, choć być może lepiej byłoby, gdyby jechał. Kto nie wie, ten jest zaskoczony – i potem płaci za naprawę samochodu, ma szczęście, jeśli nie ma rannych, bo wtedy na pewno będzie wezwana policja i będzie z tego sprawa karna.

Ale w którym miejscu kamery zaczynają pracę? Poczekaj, to się przekonasz

No więc tym razem miałem szczęście w nieszczęściu – zatrzymałem się za linią zatrzymania, ale ocaliłem tylny zderzak, a może i kręgosłup. Zatrzymałem się w bezpiecznej odległości od jezdni, na której występuje ruch kolizyjny i jeśli ktoś ma dla mnie przesyłkę – to zawierającą tylko jeden mandat i tylko 15 punktów karnych. Czekam z niecierpliwością, bo wyrok sądu w takiej sprawie byłby dość ciekawy. Na wszelki wypadek zanotowałem numer rejestracyjny samochodu, który mógł wjechać mi w zderzak, ale dostał dwa dodatkowe metry.

Autor Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków