Znak drogowy stojący na jednym z warszawskich osiedli od dawna konfunduje kierowców. Chodzi o oznaczenie "zakaz wjazdu samochodów ciężarowych" (znak B-5), pod którym na słupku zawieszono osiem tabliczek z informacjami, kogo nie obowiązuje. W praktyce oznacza to, że kompletnie żaden kierowca nie respektuje zakazu. A nawet gdyby chciał, to jadąc, nie zdąży.

Zerknij: Spore opóźnienie budowy odcinka drogi S7. Pasjonaci zauważyli błędy

Mnogość to nie jedyny problem tego oznakowania. Wjazd na to osiedle to także wyzwanie związane, np. z przeprowadzkami. Jeśli ktoś nie mieszka pod żadnym z wyłączonych adresów, a chce się przeprowadzić, zostaje mu transport rzeczy osobówką, rowerem lub wózkiem dwukołowym. Duże dostawczaki nie mogą, przynajmniej w teorii, podjechać pod dom. Zupełnie inaczej sprawa wygląda z działkami wyłączonymi z zakazu, gdzie parkować i pracować może nawet najcięższy sprzęt budowlany.

Czytaj: Chciał wymusić odszkodowanie "na stłuczkę". Mocno się zdziwił [Nagranie]

Polskie drogi niczym bożonarodzeniowa choinka

Na problem przeznakowania polskich dróg zwraca uwagę ekspert ruchu drogowego, Marek Konkolewski, który zauważa, że znaków na drogach jest zbyt wiele, co wpływa na bezpieczeństwo uczestników ruchu.

"Polskie drogi liczbą znaków przypominają bogato ustrojoną bożonarodzeniową choinkę. Jest to szczególnie niebezpieczne w wielkich aglomeracjach, gdzie na jednym słupku potrafią stać nawet trzy, cztery znaki, co konfunduje część kierowców. Są też miejsca, gdzie znaki są niedostatecznie widoczne, bo są zasłaniane reklamami" wyjaśnił nam Konkolewski.

Sprawdź: Spowodowała śmiertelny wypadek, bo kichnęła. Wyrok sądu