- Bugatti Tourbillon to nowy hipersamochód francuskiej marki. Następca Chirona kosztuje w przeliczeniu prawie 16,5 mln zł
- Chociaż było głośno o pełnej elektryfikacji, Tourbillon zaskoczył wolnossącym silnikiem V16. Z elektrycznym wsparciem generuje aż 1800 KM
- Bugatti Tourbillon może rozpędzić się do 445 km/h, a sprint do 100 km/h zajmuje mu dokładnie dwie sekundy
- Mate Rimac zarzuca poprzednikowi Tourbillona słaby dźwięk pracy. "W16 w Chironie to niesamowity silnik, ale jedyne, co możesz z niego usłyszeć, to turbosprężarki"
Pamiętacie, jak media grzmiały o tym, że następca Chirona już nie będzie miał 16 cylindrów? Dobra wiadomość: francuskie hiperauto nadal można rozpoznać po tej liczbie. Ale wszystko inne (łącznie z ułożeniem cylindrów) zmieniło się nie do poznania. Mate Rimac, nowy szef Bugatti, przyznał otwarcie: Tourbillon nie ma ani jednego wspólnego elementu z Chironem.
Bugatti Tourbillon zrywa z turbo. Rimac zawalczył o dźwięk
Na początku lat 90. XX w. Romano Artioli, włoski biznesmen, ocalił Bugatti, wprowadzając do produkcji zniewalający model EB 110. Montowany we Włoszech pojazd nie tylko zapewnił marce przetrwanie, ale też wytyczył prostą ścieżkę do hipersamochodów takich jak równie słynne i jeszcze bardziej imponujące techniką Bugatti Veyron.
Stworzony w epoce Ferdinanda Piecha model był swego czasu najmocniejszym, najdroższym i najszybszym produkcyjnym autem. Moc 1001 KM czerpał z opracowanego specjalnie dla Veyrona poczwórnie doładowanego silnika W16 o pojemności 8 l. Dziesięć lat później zadebiutował utrzymany w podobnym tonie, ale wzmocniony do 1500 KM Chiron. A potem na fotelu prezesa zasiadł Mate Rimac, młody Chorwat, i w niedawnym wywiadzie dla "Forbesa" powiedział tak:
W16 w Chironie to niesamowity silnik, ale jedyne, co możesz z niego usłyszeć, to turbosprężarki. To wyjątkowy dźwięk, ale to tylko turbosprężarki, a kiedy wciskasz gaz, przez sekundę nic się nie dzieje, jeśli nie jesteś w odpowiednim zakresie obrotów i doładowania. Tourbillon tego nie ma. Ma niesamowity dźwięk wolnossącego silnika V16 i dzięki silnikom elektrycznym moment obrotowy większy niż kiedykolwiek można sobie życzyć przy niskich prędkościach. Połączenie zalet tych dwóch stron w superzaawansowanym elektrycznym układzie napędowym to właściwie technologia Formuły 1.
Bugatti Tourbillon wykorzystuje elektryfikację na swoją korzyść
Po szokującej wiadomości o tym, że Mate Rimac przejął stery w Bugatti, wielu spodziewało się nieuchronnego, czyli pełnej elektryfikacji marki i totalnego wyzucia z emocji innych od ekscytacji z powodu natychmiastowego przyspieszenia. Następca Chirona faktycznie nie oparł się powabowi elektronów, ale "poddał" się im w najlepszym możliwym stylu – poszedł w ślady Ferrari SF90 Stradale i Lamborghini Revuelto.
To zaś oznacza, że Bugatti Tourbillon jest hybrydą plug-in, w której wciąż wiele do powiedzenia ma duży silnik spalinowy (w tym przypadku wolnossąca jednostka 8.3 V16). W połączeniu z dwoma motorami elektrycznymi zintegrowanymi z przednią osią i trzecim zamontowanym na tylnej osi generuje aż 1800 KM. Sprint do setki zajmuje nowemu Bugatti dokładnie 2 s, do 200 km/h niecałe 5 s, a do 300 km/h niespełna 10 s. Prędkość maksymalna? Standardowo 380 km/h lub po użyciu "Klucza Prędkości" – aż 445 km/h!
Tourbillon czerpie energię z 24,8-kWh akumulatora i może przejechać ponad 60 km, korzystając tylko z prądu. Studzę emocje, zanim oburzycie się, że układ hybrydowy na pewno podwyższył masę własną względem Chirona – Tourbillon waży o co najmniej kilogram mniej od swojego poprzednika (to nie żart, tak wynika z danych opublikowanych przez Bugatti). Utrzymanie niskiej wagi było możliwe m.in. dzięki zastosowaniu kompozytu węglowego T800.
Produkcja Bugatti Tourbillon ruszy w 2026 r.
Wydawałoby się, że przy takiej specyfikacji stylistyka nie gra już istotnej roli – chyba że w kwestii oporu aerodynamicznego. A jednak projektantom Bugatti udało się zachować niepowtarzalny styl marki i wprowadzić do smukłej, sportowej bryły szczyptę eleganckiego stylu art déco. W porównaniu z poprzednikiem Tourbillon ma szerszy grill, większe wloty powietrza w zderzaku i bardziej przymrużone reflektory. Tył z pofalowaną LED-ową listwą wygląda jak żywcem przeszczepiony z unikatowego modelu La Voiture Noire.
Wnętrze Tourbillona to – klasycznie już dla Bugatti – prawdziwe dzieło sztuki. Co ciekawe, pomimo takiego zaawansowania całej konstrukcji, za kierownicą znajdziemy zaskakująco analogowy element – zestaw wskaźników z widocznym przez szybkę mechanizmem i malutkim jak na dzisiejsze standardy cyfrowym ekranem. Urzekających elementów w kabinie jest więcej, a zalicza się do nich np. cięgno do uruchamiania silnika.
Produkcja tego niezwykłego pojazdu ruszy w 2026 r. w Atelier Bugatti w Molsheim (Francja). Oczywiście samochody będą składane tam ręcznie. Bugatti planuje zaoferować klientom tylko 250 egzemplarzy Tourbillona – każdy z kwotą na metce opiewającą na 3,8 mln euro (w przeliczeniu blisko 16,5 mln zł!). Trzymam kciuki za wasze szczęśliwe liczby!