- Nowa Skoda Kodiaq zadebiutowała w... berlińskim metrze. Mogłem się jej dokładnie przyjrzeć podczas prezentacji dla mediów z całego świata
- Drugie wcielenie czeskiego SUV-a jest podobne do poprzedniego tylko od frontu. Tył i cała sylwetka są bardziej eleganckie, a do tego pojawiło się kilka "smaczków"
- Przestronna kabina może podobać się nie tylko ze względu na przemyślany i dopracowany design, ale też łatwość obsługi. Jest cyfrowo i analogowo zarazem
- Skoda Kodiaq zadebiutuje w polskich salonach na początku 2024 r. Auto będzie dostępne z silnikami spalinowymi (diesle i benzyniaki) oraz w wersji PHEV
Premiera Skody Kodiaq doskonale obrazuje, jak wygląda dziś rynek nowych samochodów. Producenci są w rozdarciu i starają się zaoferować klientom… wszystko na raz. "Hej, wiecie, że nasz nowy Kodiaq może przejechać nawet 100 km na prądzie?" – Czesi wabią fanów elektryfikacji. A zaraz potem puszczają oko do konserwatystów: "Nie odchodźcie, mamy też mocne benzyniaki i diesle!".
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Kto powiedział, że taka oferta i pozostawienie decyzji klientom nie mają dziś racji bytu? Albo, że wkomponowując w deskę rozdzielczą 13-calowy ekran multimediów, trzeba usunąć intuicyjne pokrętła i przyciski? Na pewno nie Skoda, bo w drugiej generacji SUV-a inżynierowie próbowali pogodzić interesy wszystkich klientów. Jakie wrażenie zrobiła ta mieszanka podczas światowej premiery auta zorganizowanej w starym tunelu berlińskiego metra?
Nowa Skoda Kodiaq ma znajomą twarz. Nie bez powodu
Gdy cztery egzemplarze czeskiego SUV-a ustawiły się w wąskim tunelu i napięcie w końcu opadło, nie miałem wątpliwości, że patrzę na nową Skodę Kodiaq. Front zachował rysy poprzedniczki, ale ma inaczej ukształtowane dolne wloty powietrza, nowy wzór górnych reflektorów i LED-ową "biżuterię". Świetlna listwa biegnąca za żeberkami atrapy chłodnicy optycznie poszerza przód i pozwala łatwo rozpoznać drugą odsłonę Kodiaqa.
Dla równowagi styliści odjęli SUV-owi trochę blasku, tonując chromowane wstawki. W modzie jest teraz "cichy luksus", dlatego emblematy i obramowania zostały wykonane z matowego materiału przypominającego szczotkowane aluminium. Wyjątkiem jest wersja Sportline, w której te elementy są lakierowane na czarno.
Dlaczego nowy Kodiaq nie zrywa stylistycznie z poprzednim? Odpowiedzią jest liczba 841,9 tys. Skoda sprzedała dokładnie tyle egzemplarzy pierwszego wcielenia SUV-a oferowanego przez blisko 7 lat w 60 krajach na świecie. Polska jest czwartym rynkiem w Europie – więcej Kodiaqów niż my kupują Niemcy, Brytyjczycy i Czesi.
Punkt wyjściowy jest więc dobry, a w takiej sytuacji lepiej postawić na ewolucję niż rewolucję. Mimo to projektanci Skody zdecydowali się na kilka odważniejszych kroków. O ile przód jest bardzo "kodiaqowy", o tyle tył to coś zupełnie nowego. LED-owe bumerangi połączone dekoracyjną listwą to coś, czego nie ma w żadnej innej Skodzie. Nowością jest też wstawka łącząca boczne szyby z klapą bagażnika, dzięki czemu auto wydaje się niższe i lżejsze. Widać, że zespół stylistów dostał przykazanie, by wprowadzić do stylistyki Kodiaqa trochę elegancji.
Nowa Skoda Kodiaq. Kabina to złoty środek
Chociaż druga generacja Kodiaqa powstała na udoskonalonej platformie MQB Evo, rozstaw osi jest dokładnie taki sam jak w pierwszej odsłonie – 2791 mm. Z innych wymiarów najbardziej zmieniła się długość (+61 mm), która teraz wynosi 4758 mm. Szerokość to 1864 mm, a wysokość – 1659 mm.
Mimo niewielkich różnic w wymiarach zewnętrznych, wnętrze Kodiaqa jest jeszcze przestronniejsze. Przesiadkę do nowej generacji auta docenią najbardziej pasażerowie opcjonalnego trzeciego rzędu siedzeń, gdzie wygospodarowano o 15 mm więcej miejsca nad głowami. Nawet w takiej konfiguracji SUV ma kufer o pojemności 340 l. Po złożeniu dwóch dodatkowych siedzeń przestrzeń bagażowa wzrasta do 845 l, a w wersji 5-osobowej bagażnik jest jeszcze większy (910 l).
Deska rozdzielcza nie zawiedzie ani gadżeciarzy, ani tradycjonalistów. Za kierownicą znalazł się obowiązkowy dziś zestaw cyfrowych wskaźników (ekran o 10-calowej przekątnej), a na przyjemnej dla oka desce rozdzielczej wylądował 13-calowy wyświetlacz systemu inforozrywki. Do tego Skoda zastosowała w kabinie ciekawą mieszankę miękkich i wzorzystych materiałów. Twarde i szare plastiki znajdziemy właściwie tylko w dolnych częściach deski rozdzielczej, konsoli środkowej i boczków drzwi.
Czesi najbardziej dumni są jednak z... pokręteł. Takich dożyliśmy czasów! Ale trzeba im przyznać, że nie chwalą się nimi na wyrost. Środkowe pokrętło jest konfigurowalne i może służyć do obsługi kilku funkcji, takich jak np. sterowanie głośnością lub siłą nawiewu, zmiana trybów jazdy czy powiększanie mapy nawigacji. Czyli można nowocześnie i prosto!
Oczywiście, na pokładzie możemy też mieć cztery porty USB-C (45 W), PhoneBox, czyli indukcyjną ładowarkę dla dwóch smartfonów (15 W), fotele z masażem, usługi mobilne (płatności online, pogoda, wiadomości itp.) czy 14-głośnikowy zestaw audio Canton. O oświetleniu nastrojowym już nawet nie wspomnę.
Nowa Skoda Kodiaq może jeździć i na ropę, i na prąd
Drugie wcielenie Skody Kodiaq wjedzie do polskich salonów z paletą składającą się z czterech silników spalinowych i wersji hybrydowej typu plug-in. Wybór klienta nie będzie miał wpływu na skrzynię biegów – każdy nowy Kodiaq ma automatyczną przekładnię DSG obsługiwaną wajchą po prawej stronie kolumny kierowniczej. Napęd 4x4 występuje tylko w topowym benzyniaku i topowym dieslu.
Podstawowa jednostka to silnik benzynowy 1.5 TSI o mocy 150 KM, który występuje jako "miękka" hybryda. Jednostkę spalinową wspiera tu 48-woltowa instalacja elektryczna ze zintegrowanym rozruszniko-alternatorem i małym akumulatorem litowo-jonowym. Odzyskana przy hamowaniu energia może dać "elektrycznego kopa" przy przyspieszaniu albo posłużyć do "żeglowania" z wyłączonym silnikiem. Druga opcja zasilana benzyną to 204-konna jednostka 2.0 TSI. Osoby pokonujące często dalekie trasy pewnie wybiorą jeden z wariantów diesla 2.0 TDI (150- lub 193-konny).
A co z fanami elektryfikacji? Dla nich Czesi przygotowali 204-konną Skodę Kodiaq iV potrafiącą przejechać aż 100 km na prądzie. Bezszelestne pokonanie takiego dystansu zapewnia 25,7-kWh akumulator, który można uzupełnić nie tylko z domowego gniazdka, ale też na stacji szybkiego ładowania (obsługuje ładowanie DC o mocy 50 kW). Pomimo tak dużego, jak na hybrydę plug-in, akumulatora bagażnik Kodiaqa iV zmalał tylko do 745 l.
Zainteresowani? To musicie uzbroić się w cierpliwość. W tym roku na pewno nie zobaczymy nowego Kodiaqa na polskich drogach. Skoda planuje uruchomić sprzedaż tego auta dopiero na początku 2024 r. i wtedy też poznamy cennik. Najpewniej będą w nim kwoty zbliżone do tych, które znamy z katalogów Nissana X-Traila czy Renault Espace, bo to najbliżsi konkurenci Kodiaqa.