Według przepisów ustalonych przez Parlament Europejski, od 2035 r. nowe samochody nie będą mogły emitować CO2. Oznacza to, że na rynku będą dostępne jedynie auta elektryczne lub wodorowe.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Działania parlamentu wiążą się ze wzrostem cen samochodów spalinowych. Nie tylko tych z salonu. — Nasze portfele za tymi cenami nie nadążają. Stąd też widzimy rosnące zapotrzebowanie na samochody na rynku wtórnym. Obawiam się, że w Polsce zainteresowanie nowszymi autami będzie się zmniejszało na rzecz tych używanych, które niestety także będą coraz droższe — mówił Drzewiecki.

Prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego zwrócił też uwagę, że często reklamowane obecnie auta z napędem hybrydowym również znikną z rynku. — Bo nowe przepisy dotyczą wszystkich pojazdów, które na swoim pokładzie mają silnik spalinowy, a to dotyczy także hybryd — dodał.

Głównym zmartwieniem kierowców jest dostępność stacji ładowania elektryków. Obecnie trzeba uważnie planować trasę, by dojechać od stacji do stacji. Ekspert uważa jednak, że za 12 lat, gdy ustawa wejdzie w życie, infrastruktura dorówna rynkowemu zapotrzebowaniu.

Elektryki to "zabawa dla bogaczy"

Drzewiecki przyznał, że samochody elektryczne opłacają się głównie tym, którzy mają prąd z fotowoltaiki albo tym, którzy korzystają z aut służbowych i moją ładować je w firmie. — Więc póki co to zabawa dla bogaczy — podsumował prowadzący program Mikołaj Lizut.