Samochody elektryczne mają być przyszłością i choć z roku na rok ich sprzedaż rośnie, cały czas jest wiele przeszkód, które sprawiają, że użytkownik samochodu z konwencjonalnym napędem niechętnie patrzy w stronę aut na prąd. Problemem jest tu głównie zasięg, czas ładowania i cena.

Na tym ostatnim skupiło się EV Klub Polska wraz z PSPA i otomoto, które stworzyły raport, gdzie proponuje się, aby używane samochody elektryczne, śladem tych nowych także dostały dotacje. Dzięki czemu typowy Kowalski podczas wymiany samochodu przychylniej popatrzy w stronę elektryka.

Zachęcić do elektryka dofinansowaniem

Według Łukasza Lewandowskiego koordynatora z EV Klub Polska minimalna wysokość dopłaty do używanego elektryka powinna wynosić nie mniej niż 9 lub 13 tys. zł (w drugim przypadku dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny). To połowa dofinansowania nowego auta.

Oczywiście byłoby kilka warunków do spełnienia tego dofinansowania. Maksymalny wiek samochodu musi wynosić 4 lata od daty pierwszej rejestracji, a maksymalny przebieg 60 tys. km. Auto musiałoby kosztować maksymalnie 125 tys. zł i nie należeć do segmentu premium.

Czy mogłoby to wpłynąć na sprzedaż elektryków? Może tak. Średnia aut w Polsce wynosi 15,5 roku, co oznacza, że większość i tak nie byłoby stać na taki samochód. Wchodząc na popularne portale ogłoszeniowe, można zobaczyć, że auta z przedziału 2018-2022 kosztują mniej więcej od 60 tys. zł. Są to samochody takie jak Nissan Leaf, Fiat 500 czy Smart ForTwo EQ. Trudno jest więc znaleźć samochody, które spełnią wymagania dla rodziny i do miasta. Co prawda limit wynosi 125 tys. zł, jednak to już dość drogi samochód jak na auta, których szukają Polacy.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:

Polacy chcą dopłat

Jak jednak wskazuje raport, Polacy chcą dopłat do używanych aut elektrycznych. Wśród respondentów ankiety w tym samym raporcie wynika, że 76 proc. osób jest za wprowadzeniem dofinansowania na zakup używanego auta elektrycznego, a 78 proc. wskazuje, że taki dodatek powinien być skierowany zarówno do osób fizycznych, jak i dla firm.

Podatek od posiadania auta spalinowego

To jednak pierwszy z pomysłów na likwidację aut spalinowych z polskich ulic. Kolejnym jest akcyza oparta na ekologicznych parametrach, podatku od zakupu i użytkowania pojazdu, który jest zależny od poziomu emisji CO2, premia za złomowanie starego samochodu oraz opłata recyklingowa.

Oczywiście walka z emisją dwutlenku węgla jest bardzo istotna, jednak silniki spalinowe nie tylko emitują CO2, ale także m.in. tlenki azotu, tlenki węgla i cząstki stałe, które są bardziej szkodliwe dla człowieka niż sam dwutlenek węgla. Dotyczy to głównie silników diesla. Skoro walczymy z trującymi spalinami, dodajmy do tego jeszcze emisję innych cząsteczek.

Czy skutek nie będzie odwrotny?

Niewątpliwie premia za złomowanie starego auta, dodatkowe opłaty za używanie auta spalinowego i inne dodatkowe podatki zdecydowanie spowodowałyby, że kupcy mniej chętnie kupowaliby samochody spalinowe, jednak jest jeszcze jedno zagrożenie. Już teraz nasz park samochodowy jest stary. Jeśli auta, które teraz kupują Polacy, podrożeją, to mogą oni zacząć kupować jeszcze starsze samochody spalinowe, bo tylko na takie będzie ich stać.