Pewnych rzeczy nigdy się nie zapomina. Pierwszego łyku coca-coli, pierwszego pocałunku i, oczywiście, pierwszego własnego samochodu. Niezależnie, czy był sponsorowany przez babcię czy odejmowaliśmy sobie od ust, żeby go kupić. Ten moment, gdy wślizgiwaliśmy się za kierownicę, włączaliśmy silnik i szeptaliśmy: mój. To pozostaje na zawsze w pamięci.
Tego, co przeżyliśmy w pierwszym aucie, nie zrozumie nikt, kto nigdy tego nie doświadczył. Schadzka z ukochaną na ciemnym parkingu. Letnie przejażdżki nad jezioro. Zatrwożone oczekiwanie na pomoc drogową, noc spędzona na zaśnieżonej drodze czy obawa, gdy diagnosta zaglądał pod maskę pojazdu.
Jednak z własnym samochodem mieliśmy świat u stóp. Co za uczucie! Już nigdy więcej nie trzeba prosić ojca o kluczyki, żeby pojechać na randkę lub na dyskotekę. Oczywiście, budżet był zazwyczaj mocno ograniczony i wszystko, na co można było sobie pozwolić, to mocno zardzewiały gruchot. Jednak w czasach młodości było się dumnym także wtedy, gdy stan auta pozostawiał wiele do życzenia. Poza tym, gdy w latach 90. XX wieku odbieraliśmy prawo jazdy i kupowaliśmy nasze pierwsze auto, bardziej niż jego stan liczyło się to, że możemy je w ogóle kupić. Nasi rodzice nie mieli przecież tyle szczęścia. Na auta wyprodukowane w krajach socjalistycznych trzeba było czekać latami, a o zachodnim aucie mogliśmy tylko razem z nimi marzyć.
Czasy się zmieniają i teraz bez problemów możemy spełnić nasze dziecięce pragnienia. Bez obawy, że zrujnują nasz budżet. Podpowiadamy na jakie youngtimery warto zwrócić uwagę. Oto 7 samochodów marzeń sprzed lat.
Galeria zdjęć
W 1981 roku zadebiutował tzw. model wzmocniony, z 82-konnym silnikiem i skrzynią 5-biegową – takie auta trafiały głównie na eksport. W Peweksie takie auto kosztowało 3990 dolarów – wówczas równowartość mieszkania w Warszawie
Od 1983 roku Polonez był również montowany w Egipcie. Auta z pierwszej serii jeszcze dziś można zobaczyć na ulicach Kairu. Od 1986 roku Polonez był wyposażany w małą szybę w tylnym słupku (zamiast czarnej atrapy wlotu powietrza)
Marzenie milionów: Golf pierwszej generacji wyposażony w silnik diesla! Auto spalało średnio 6,5 l oleju napędowego na 100 km, a w czasach kryzysu „ropę” można było kupować bez kartek – dlatego właśnie diesle były ulubionymi autami dużo jeżdżących ówczesnych ludzi biznesu (nazywanych prywaciarzami)
Niby niewielki, ale w środku w całkiem przyzwoitych warunkach mogło podróżować do 4 osób plus bagaż. W 1982 r. do produkcji wchodzi wersja z turbiną – GTD. Jeśli na wakacjach w Chorwacji zobaczycie Golfa I z napisem TAS na grillu, to pochodzi on z fabryki VW w Sarajewie (obecnie stolica Bośni i Hercegowiny)
Samochód ciekawy, ale na polskie warunki klimatyczne dość kłopotliwy w eksploatacji, m.in. ze względu na... przewiewne nadwozie i właściwie brak ogrzewania. Citroen 2 CV jest popularnie nazywany „kaczką”
Samochód dla rolnika i wół roboczy staje się oldtimerem pełną gębą. U naszych zachodnich sąsiadów, w Niemczech, ceny 2 CV w ciągu ostatnich 6 lat wzrosły o 100 proc. Pod maską naszego egzemplarza znajduje się 24-konny, 2-cylindrowy bokser
Pierwsza generacja Forda Fiesty zadebiutowała w 1976 roku – w Polsce najbardziej zaawansowanym technicznie pojazdem był wówczas Fiat 125p. Na dobrą sprawę Fiesta nie różni się wiele od dzisiejszych aut segmentu B: silnik z przodu, napęd na przód, hatchback, w którym można złożyć tylną kanapę, a normalnie mieszczą się do niego 4 osoby
Do przeniesienia napędu służyła 4-biegowa skrzynia – „piątki” stały się standardem dopiero kilka lat później. W 1976 roku Fiesta kosztowała w Niemczech 8440 marek – tzn. że dziś byłoby to ok. 4220 euro. 16 tys. zł za nową Fiestę? Czemu nie!
Autobianchi to prawdziwy egzotyk. Gdy auto debiutowało (1969 r.) unoszona do góry tylna klapa bagażnika była rzadkością. Pod maską znalazł się chłodzony cieszą silnik znany z Fiata 850, którego moc ograniczono do 44 KM
Z rozwiązań technicznych Autobianchi korzystał dobrze u nas znany Fiat 127, a także pierwsza generacja Pandy. Modele z chromowanymi zderzakami były produkowane do 1975 roku. Firma Autobianchi zniknęła definitywnie w 1995 roku
Marzenie taksówkarza i badylarza (czyli hodowcy kwiatów, ogórków, pomidorów itp.). Mercedes W115 – auto, które było w stanie znieść wiele i rzadko kiedy zawodziło. Do tego superkomfortowe. Gdy samochód wchodził do produkcji z taśm FSO zjeżdżały pierwsze Fiaty 125p (1968)
Łacznie powstało blisko 2 mln W115. Gdy w 1974 roku do oferty weszła odmiana 240D 3.0, z 80-konnym 5-cylindrowym dieslem, auto osiągało prędkość maksymalną 149 km/h – był to wówczas najszybszy seryjny diesel na świecie
Nieprawdą jest, że tylko w PRL-u modele aut produkowano bardzo długo. Renault 4 zaczęto wytwarzać w 1961 r., a skończono... w 1992. Przez cały ten okres wyprodukowano ponad 8 mln sztuk popularnej „czwórki”
Auto było bardzo praktyczne – miało m.in. bardzo niski próg załadunku. Ciekawa była też sama konstrukcja pojazdu – nadwozie było przykręcane do niezależnej platformy podwoziowej. Samochód był produkowany m.in. w Kolumbii oraz Jugosławii