• Przeciętny samochód osobowy nie jest przystosowany do brodzenia w wodzie
  • Już zanurzenie auta do wysokości progów ma swoje daleko idące konsekwencje
  • Nawet niezbyt głębokie rozlewisko, jeśli wjedziemy w nie z dużą prędkością, może skończyć się poważną awarią samochodu
  • Wiele polis autocasco nie pokrywa kosztów naprawy silnika, który zassał wodę
  • Zbliżając się do rozlewiska na drodze, warto zwrócić także uwagę na innych uczestników ruchu. Ochlapanie pieszego – bez względu na to, czy zamierzone – może skończyć się odpowiedzialnością karną i odszkodowawczą

Zastanawialiście się, skąd się biorą zdjęcia samochodów zalanych po dach, stojących w zagłębieniu terenu, np. w tunelu miejskim? Nie sądźcie, że ktoś był na tyle głupi, aby wjechać w tego rodzaju "jezioro": najczęściej w chwili, gdy doszło do unieruchomienia samochodu, poziom wody był znacznie niższy, być może ledwie sięgał progów auta, a kierowca miał nadzieję, że pokona niegroźnie wyglądającą przeszkodę, być może już-już ją pokonał, już-już był po drugiej stronie.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Ale silnik zgasł, poziom wody gwałtownie się podnosił i nie było już szans na uratowanie auta i wiezionych w nim rzeczy – trzeba było samemu się ratować, uciekając pieszo przez śmierdzącą breję. Oczywiście, ta sytuacja to ewidentny, od początku do końca błąd kierowcy, który nie wycofał się w porę.

Gdy jadąc przez wodę, zepsujesz silnik, nie dostaniesz odszkodowania

Samochód to nie amfibia! Wycofaj się w porę albo przynajmniej zwolnij Foto: Auto Świat
Samochód to nie amfibia! Wycofaj się w porę albo przynajmniej zwolnij

Podczas pokonywania, nawet z ograniczoną prędkością, głębszych kałuż czy rozlewisk może dojść do zassania wody przez silnik. Jeśli to się zdarzy, w zdecydowanej większości przypadków dochodzi do mechanicznego uszkodzenia silnika, który nierzadko nie nadaje się już nawet do remontu, a koszty naprawy auta sięgają kilkunastu-kilkudziesięciu tys. zł. Masz autocasco? Nie ciesz się przedwcześnie – wielu ubezpieczycieli z góry zastrzega w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU), że strat spowodowanych tego typu nie będzie pokrywać.

  • Każdy ubezpieczyciel zastrzega, że polisa nie chroni przed skutkami "rażącego niedbalstwa", co można interpretować różnie, jednak z całą pewnością za "rażące niedbalstwo" można uznać próbę świadomego sforsowania głębokiej przeszkody wodnej np. z rozpędu.
  • Niektórzy ubezpieczyciele wymieniają w "wyłączeniach odpowiedzialności ubezpieczyciela" przypadek zassania wody przez silnik, co wyklucza otrzymanie odszkodowania niezależnie od tego, czy do zassania wody doszło z powodu brawury kierowcy, czy naprawdę przez przypadek.

Ważna rzecz: jeśli ubezpieczyciel nie odpowiada za zniszczenie silnika poprzez zassanie wody podczas jazdy, to nie znaczy to wcale, że może odmówić wypłaty, jeśli nasze auto zostało normalnie zalane! Jeśli rano zaparkowaliśmy auto prawidłowo, a wieczorem zastajemy je zalane w wyniku ulewy, to wyżej wymienione wyłączenia nie mają zastosowania – można ubiegać się o odszkodowanie.

Zbliżasz się do kałuży – koniecznie zwolnij

Zalana trasa S8 w Warszawie Foto: Komenda Stołeczna Policji
Zalana trasa S8 w Warszawie

Warto wiedzieć, że wystarczy solidny bryzg wody, by uszkodzić auto, co niekoniecznie oznacza, że natychmiast będzie ono niezdolne do jazdy. Typowe usterki związane z szokiem termicznym spowodowanym ochlapaniem rozgrzanych elementów auta zimną wodą to:

  • zwichrowanie tarcz hamulcowych; jeśli przed wjazdem w kałużę kilka razy używaliśmy hamulców, tarcze hamulcowe są rozgrzane, a kontakt z wodą może doprowadzić do ich zwichrowania. Poczujemy to wkrótce w postaci drgań kierownicy albo wibracji całego nadwozia podczas hamowania. Naprawa polega na wymianie tarcz hamulcowych i klocków hamulcowych na nowe, co oznacza wydatek nie mniejszy niż kilkaset zł, częściej są to kwoty rzędu 1,5-3 tys. zł.
  • uszkodzenie katalizatora; jeśli rozgrzany katalizator zostanie nagle schłodzony bryzgiem wody, może popękać umieszczony w nim materiał ceramiczny. W zależności od auta objawem będzie wzrost hałaśliwości auta i charakterystyczne brzęczenie podczas przyspieszania albo też zaświecenie się kontroli silnika i konieczność pilnej naprawy. Naprawa polega na wymianie katalizatora i ze względów finansowych bywa dość kłopotliwa.
  • Niektóre modele aut są narażone na dość nietypowe usterki związane z szokiem termicznym różnych elementów. Solidny bryzg wody może doprowadzić np. do pęknięcia rozgrzanej obudowy alternatora.

W obu przypadkach zagrożenie wystąpieniem usterki można łatwo zredukować: po pierwsze, unikając szybkiego wjazdu w większe kałuże, po drugie, stosując w trudnych warunkach zachowawczy, spokojny styl jazdy. Jeśli hamulce i układ wydechowy naszego auta nie będą nadmiernie rozgrzane, wystąpienie groźnego szoku termicznego będzie mniej prawdopodobne.

Podtopione auto elektryczne – czy coś jeszcze z niego będzie? Czy pasażerom grozi porażenie prądem?

Kontakt z wodą budzi zrozumiały niepokój wśród niektórych użytkowników aut elektrycznych: czy takie auto jest bardziej narażone na usterki spowodowane zalaniem? Czy nie porazi mnie prąd? W tym przypadku są wiadomości i dobre, i złe:

  • Obudowy i napędy baterii samochodów elektrycznych są bryzgoszczelne, co oznacza, że normalny kontakt z wodą np. podczas jazdy w silnym deszczu nie powinien spowodować żadnych usterek;
  • Nie należy obawiać się porażenia prądem – według firm analizujących bezpieczeństwo używania samochodów elektrycznych przypadki porażenia prądem, nawet w przypadku zalania auta z napędem elektrycznym, nie występują (globalnie) lub są absolutną rzadkością. Należy jednak unikać dotykania elementów pojazdu oznaczonych kolorem pomarańczowym (znajdują się pod maską, pod podwoziem) zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio poprzez inne elementy; zagrożenie, że w wyniku zalania auta pasażerowie zostają porażeni prądem o napięciu np. 380 V, potencjalnie występuje, niemniej jest absolutnie znikome.
  • To, że bateria i elementy napędu samochodu elektrycznego są bryzgoszczelne, nie oznacza, że są one wodoszczelne i odporne na zanurzenie. Zalane auto elektryczne raczej nie nadaje się do naprawy, raczej jedynie do utylizacji.

Raz podtopisz auto, pożałujesz na długo

Jeśli możesz, w warunkach zagrożenia ulewą nie pozostawiaj auta w zagłębieniu terenu, gdzie woda może np. sięgnąć podwozia. To samo dotyczy jazdy: nawet jeśli uda się powoli przejechać głębokie rozlewisko, wlanie się wody do progów auta będzie mieć swoje konsekwencje. To, po pierwsze, przyspieszenie procesów korozyjnych (niby nie tragedia, ale za rok-dwa samochód zacznie gwałtownie tracić na wartości, gdy pojawią się ślady rdzy), po drugie, problemy z instalacją elektryczną (wiązki kabli prowadzone są w autach na wysokości podłogi), po trzecie – nawracający przykry zapach. Woda powodziowa nigdy nie jest czysta, zawiera mnóstwo substancji organicznych, które powoli rozkładają się i zwyczajnie śmierdzą.

Nie ochlapuj przechodniów ani rowerzystów, bo mogą mieć uzasadnione pretensje

Bądź rozsądny, nie ochlapuj przechodniów Foto: Przemek Wąworek / Auto Świat
Bądź rozsądny, nie ochlapuj przechodniów

Gdy na drodze pojawia się tyle wody, że spod kół szybko jadących samochodów wydobywają się fontanny brudnej wody, warto zwolnić na tyle, aby nikogo nie ochlapać. Ochlapanie przechodnia czy rowerzysty, nawet przypadkowe, może skończyć się dla kierowcy nieprzyjemnie i to na dwa sposoby: pierwszy to odpowiedzialność za uszkodzenie mienia – jeśli komuś np. zalejemy telefon czy zniszczymy ubranie, może on domagać się odszkodowania. Nie ma w sumie znaczenia, czy zrobiliśmy to specjalnie czy przez przypadek. Drugi to spowodowanie zagrożenia na drodze, za co grozi mandat, a nawet grzywna wymierzona przez sąd. Szczególnie wysoka odpowiedzialność grozi za celowe ochlapywanie przechodniów czy rowerzystów – lepiej więc zwolnić.