Gdy przed laty ten samochód pojawił się na rynku, okazał się strzałem w dziesiątkę. Momentalnie stał się ulubieńcem płci pięknej – słodki, pełen wdzięku, na jego widok paniom niemal drżało serce… Szybko stał się poważnym graczem. Tak było również wtedy, kiedy druga generacja Micry podbijała ulice miast. Jednak to już historia.
Teraz, gdy producent wypuścił z fabryki czwartą odsłonę małego Nissana, ambicje stały się jeszcze większe. Japońska firma liczy na to, że Micra będzie pojazdem globalnym, który zdoła zawojować cały świat i spodoba się na terenach od Meksyku po Tajlandię. Zobaczymy, czy to się uda, bo patrząc na ten mały pojazd, można się nieco rozczarować. To grzeczny, nierzucający się w oczy samochód.
Na tle „japończyka” odmiennie prezentują się losy testowanego przez nas Hyundaia i10. Koreański pojazd narodził się w 1998 r. Producent nadał mu wówczas imię Atos. Była to niepozorna pudełkowata konstrukcja, która miała swoją kontynuację w postaci Atosa Prime.
Małe jest piękne?
Jednak to także już przeszłość. Dzisiaj miejsce Atosa zajmuje model i10 i w porównaniu z poprzednikiem nie narzeka na brak urody. Robi wrażenie miłym wyglądem, bo stanowi odzwierciedlenie aktualnej linii designerskiej Hyundaia, która jest pełna rozmachu, radosna i jednocześnie nieco zabawna.We wnętrzu nie odczuwa się tego, że mamy do czynienia z maluchem – kokpit w wesołych barwach, przyzwoite tworzywa sztuczne, solidne wykończenie. Widać, że producentowi zależało na stworzeniu w kabinie przede wszystkim dobrego nastroju.
Ale i10 kusi nie samą urodą. Z przodu we wnętrzu auta jest o wiele więcej miejsca niż w Micrze i znacznie bardziej komfortowe fotele – duże, dobrze wyprofilowane oraz relatywnie sprężyste. Nie wierzycie? Oto liczby: kiedy siedzenia kierowcy w obu pojazdach odsuniemy maksymalnie do tyłu, to prowadzący Hyundaia będzie miał aż o pięć centymetrów więcej miejsca na nogi niż właściciel Micry. W przypadku niedużych aut to prawdziwa przepaść. Ponadto w i10 jest więcej miejsca nad głową. To miłe zaskoczenie!
Zobacz, jak wygląda nowy Nissan Micra na filmie
Hyundai ma wygodniejsze siedzenia
Nissan nie przyłożył się niestety do wykonania wnętrza. Mamy więc tu nieprzyjemne plastiki, niezbyt inspirujący design i nie tak staranne jak w przypadku rywala wykończenie. Siedzenia zamontowano tu za małe, zwłaszcza dla Europejczyków, brak im również wyprofilowania i są zbyt miękkie. W bezpośrednim zestawieniu z przeciwnikiem z Korei te wady stają się o wiele bardziej widoczne i nawet kierowcy średniego wzrostu bez trudu je zauważą.
Przejdźmy do tyłu. Na chwilę poprawia nam się humor – w tej części kabiny Micry jest nieco więcej miejsca niż w i10 (np. na nogi) – ale zaraz miny rzedną, gdy przekonujemy się, że kanapa nie jest zbyt wygodna. Oczywiście, w obu samochodach nie należy oczekiwać nadmiaru przestrzeni, gdyż mówimy przecież o autach z najmniejszego segmentu. Uczciwie powiedziawszy – i tu, i tam dorośli będą mieć ciasno.
Zarówno Nissan, jak i Hyundai napędzane są trzycylindrowymi jednostkami. W japońskim samochodzie pracuje 1,2-litrowy silnik o mocy 80 KM i trzeba przyznać, że całkiem dobrze wywiązuje się ze swoich zadań. Funkcjonuje z lekko zachrypniętym, tak bardzo charakterystycznym dla trzycylindrowych jednostek pogłosem. Ochoczo reaguje na przyciśnięcie pedału gazu, dzięki czemu Nissan wyraźnie wyprzedza Hyundaia w sprincie. Chyba nikomu nie brakuje tu czwartego cylindra – czterocylindrowce w tej klasie samochodów przechodzą do historii.
Również jednolitrowa, 67-konna jednostka w i10 powarkuje z chrypką. Nie jest to jednak przykry dźwięk i – pomijając wysokie obroty – silnik wykonuje swą pracę naprawdę cicho. Ochoczo i żwawo zabiera się do roboty, ale nie pozwala na tak płynną jazdę, jak jednostka Micry. Nic jednak dziwnego – pojemność, moc i moment obrotowy są tu mniejsze.
Wystarczy dobrze się przyjrzeć Hyundaiowi, żeby zauważyć, że to auto stworzono z myślą o komforcie. Na wybojach zachowuje się zadziwiająco spokojnie i harmonijnie. Jedynie na nierównościach poprzecznych zawieszenie nieco hałasuje. Układ kierowniczy zbyt słabo reaguje na polecenia prowadzącego, za to dźwignia zmiany biegów spisuje się dyskretnie i lekko. Okazuje się też, że i10 to auto, którym z powodzeniem można wybrać się w długie trasy, a to już – jak na pojazd tej wielkości – miła niespodzianka.
Zobacz na filmie, jak jeździ egzotyczny Hyundai Veloster
i10 lepiej się prowadzi
Teraz przyjrzyjmy się Nissanowi. Micra jeździ szybko i zwinnie, ale… No właśnie, ale nie bez wad. Mamy tu do czynienia z nieprzystającym do dzisiejszych standardów, mało komunikatywnym układem kierowniczym, nieprecyzyjną skrzynią biegów i niespokojnym zawieszeniem – wyraźnie brakuje tu ostatecznego szlifu, czego nie można powiedzieć o aucie koreańskim. A przecież do niedawna samochody z tego kraju krytykowaliśmy właśnie z powodu wymienionych przed chwilą wad…
Na koniec: niespodzianka!
A teraz napiszemy coś, co uzasadnia takie właśnie porównanie. Otóż Micra to przedstawicielka segmentu B, w którym Hyundai wystawia swoje i20. W tym porównaniu – wyjątkowo – zestawiliśmy Micrę z pozycjonowanym o klasę niżej i10. Dlaczego właśnie tak zrobiliśmy? Dlatego, że Hyundai zaprojektował tak przestronne i udane auto, iż uznaliśmy, że będzie ono godnym przeciwnikiem większego samochodu.
Drugim niemniej istotnym powodem było to, że po wyrównaniu poziomu wyposażenia i10 i Micra kosztują podobne pieniądze – to oznacza, że klient mający w kieszeni mniej niż 50 000 zł może się zastanawiać nad tym, czy nie kupić jednego z bohaterów naszego porównania. Odpowiedź brzmi: dojrzalszym, bardziej dopracowanym i wygodniejszym w prowadzeniu samochodem okazał się w tym pojedynku Hyundai i10. Sorry, Nissanie!
1. Hyundai i10 - 455 pkt
Zadziwiająco przestronny, cichy, komfortowy i niepozbawiony wdzięku. No i ma 5-letnią gwarancję!
2. Nissan Micra - 445 pkt
Przebojowy niegdyś samochód ma zbyt wiele wad, żeby można było nazwać go wybitnym. Niestety!
Podsumowanie
Niemal wszystko przemawia za autem koreańskim, które z zewnątrz jest mniejsze od rywala, ale w środku tego nie widać. Hyundai oferuje wyższy komfort, ma lepsze zawieszenie, znacznie przyjemniejszy układ kierowniczy, mniej kosztuje i jest tańszy w eksploatacji. Ustępuje Nissanowi jedynie dynamiką.
Galeria zdjęć
Nissan musi uważać swoją Micrę za wielką gwiazdę. Tak jasną, że nie musi przejmować się konkurencją. Skąd to wiemy? Zobaczcie tylko, jak o numer mniejszy Hyundai i10 dobiera się Nissanowi do skóry...
Kokpit Nissana Micry wygląda tak, żeby przypadkiem nie wzbudził u kogoś kontrowersji. To częsta przypadłość globalnych produktów, które muszą przypaść do gustu nabywcom z całego świata. Wygoda foteli i pozycja za kierownicą są dyskusyjne, obsługa klimatyzacji wymaga przyzwyczajenia, a wszędzie królują toporne plastiki.
Dużo lepsze wrażenie robią miejsca tylne Nissana Micry, gdzie wygospodarowano naprawdę przyzwoitą ilość miejsca na nogi. Nie ma co liczyć na wygodne wyprofilowanie kanapy i oparcia, jednak przestronność jest w przypadku aut miejskich najważniejsza.
W bagażniku jest wystarczająco dużo miejsca i niemal równa podłoga. Przy komplecie pasażerów da się tu zapakować 265 litrów paczek. Po złożeniu kanapy pojemność wzrasta do 1132 litrów.
Nissan Micra to zwinny i poręczny pojazd miejski. Jednak komfort resorowania nie jest najwyższy, a przy pierwszej próbie bardziej dynamicznej jazdy układ jezdny szybko pokazuje granice swoich możliwości.
W kokpicie „koreańczyka” jest znacznie więcej miejsca niż w konkurentce. To duża niespodzianka zważywszy na to, że Hyundai i10 jest krótszym autem. Dźwignię biegów usytuowano znacznie wyżej, jej obsługa jest wygodniejsza
Na tylnej kanapie Hyundaia i10 nie ma co prawda aż tyle miejsca, co w Nissanie, jednak jak na długość koreańskiego samochodu (3,67 m) wygospodarowano całkiem rozsądną przestrzeń dla pasażerów z tyłu.
W kufrze Hyundaia i10 jest szerzej, krócej i bardziej płasko niż w bagażniku Micry. No i jest próg na podłodze. Pojemność bagażnika wynosi od 252 przy komplecie pasażerów do 1046 litrów po złożeniu kanapy.
Na drodze Hyundai i10 spisuje się znacznie lepiej od rywalki. Zawieszenie zostało zestrojone bardziej harmonijnie, komfort jazdy jest wyższy. Hyundai lepiej spisuje się podczas próby dynamicznej jazdy. To rzadki przypadek, żeby auto segmentu A miało lepszy układ jezdny od konkurenta z klasy B. A jednak!
Hyundaia napędza trzycylindrowy motor benzynowy o pojemności jednego litra i mocy 67 KM, podczas gdy trzy cylindry Micry mają w sumie pojemność 1,2 litra i generują 80 KM. O ile Nissan ma lepsze przyspieszenie od Hyundaia (0-100 odpowiednio 12,4 i 14,7 sekundy), o tyle w próbie elastyczności auta jechały zderzak w zderzak. Jesteście ciekawi wyniku porównania? Przeczytajcie cały artykuł, a w nim dowiecie się, czy Hyundai rzeczywiście przytarł nosa Nissanowi!