- Alpine coraz lepiej radzi sobie na rynku i wprowadza coraz lepsze odmiany A110. Teraz powstał model z literką "R" na końcu, a to zwiastuje dużo emocji
- Francuzi najwięcej czasu poświęcili aerodynamice i obniżeniu masy. Dzięki temu poprawiły się osiągi bez ruszania silnika
- Stworzony jest głównie na tor, ale jazda po drogach publicznych również jest możliwa, a nawet przyjemna
- To najdroższy samochód z grupy Renault. Jego cena to 497 tys. zł. I jest tego warty
- Więcej takich tematów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Reaktywacja Alpine nastąpiła w 2017 r. Wtedy nawet nie było pewności co do przyszłości tej marki, bo poza największymi fanami motoryzacji był to mało znany producent. Często podczas rozmów trzeba tłumaczyć czym w ogóle jest Alpine. Jednak już od pierwszych prezentacji modelu A110 było jasne, że Francuzi bardzo postarali się podczas projektowania tego sportowego samochodu i chcą zostać zauważeni.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Producent zdecydował więc o rozszerzeniu gamy aut o bardziej sportową A110 S i przeznaczoną do przyjemnych podróży A110 GT. I choć wydawałoby się, że malutka marka, której nikt nie zna, może być skazana na pożarcie przez wyjadaczy, to Alpine notuje rekordy sprzedaży. W 2022 r. sprzedała 3546 aut, co stanowi wzrost o 33 proc. w porównaniu do 2021 r. Jest to największy przyrost sprzedaży wśród producentów samochodów. Co więcej, w tym samym czasie Porsche sprzedało w Europie 2596 szt. 718 Caymanów, czyli głównego konkurenta A110.
- Przeczytaj także: BMW M3 CS. Dużo karbonu, jeszcze więcej mocy i pieniędzy
Alpine A110 R — najbardziej drapieżna
Francuska marka jednak nie osiada na laurach i dalej dąży do rozwijania swojej gamy, czego owocem jest właśnie A110 R – najbardziej wyczynowa wersja modelu, która została wręcz stworzona do bicia rekordów na torach wyścigowych. Producent zresztą nie ukrywa, że to auto, którego domem ma być tor.
Zdradza to również wygląd pojazdu. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko samochodem mającym dawać frajdę z jazdy. W porównaniu do mniej wyczynowych braci mamy tutaj sporo zmian mających na celu zmniejszenie masy auta i poprawienie jego aerodynamiki.
Mamy więc maskę z włókna węglowego, która ma dodatkowe kanały powietrzne, dokładki progowe i spoiler, który jest taki sam jak w A110 S, lecz ustawiono go nieco inaczej, na wspornikach typu "gęsia szyja". Modyfikacje dotyczą również tylnego dyfuzora, umiejscowionego inaczej dla poprawienia przepływu powietrza. Jest wykonany z włókien węglowych i szklanych oraz zdobi go końcówka wydechu, wykonana na drukarce 3D. Wyrzucono również tylną szybę i zamiast niej wstawiono kopułę, również z lekkiego tworzywa. Kopuła ma dodatkowe kanały umożliwiające lepsze chłodzenie silnika.
- Przeczytaj także: Tak Fiat reklamował Cinquecento 31 lat temu
Alpine A110 R — Francuzi wynaleźli koło na nowo
Zmiany zmianami, ale sporą rewolucją są koła, wykonane w całości z włókna węglowego. To bardzo nowoczesne podejście, bo tylko kilku producentów zdecydowało się na zastosowanie takiego materiału do felg, na czele z Koenigseggiem. Lekkie włókno sprawiło, że w sumie masa nieresorowana spadła o 12,5 kg. O tyle samo obniżyła się masa auta. Ponadto felgi z przodu różnią się od tych z tyłu. Na froncie są one bardziej otwarte w celu lepszego chłodzenia hamulców. Tylne z kolei są mocniej zamknięte dla poprawy aerodynamiki.
Pozostając jeszcze chwilę przy aerodynamice, A110 R była badana w tunelu aerodynamicznym zespołu Alpine F1 Team, co dało większe możliwości poprawienia przepływu powietrza wokół auta. Efektem wszystkich modyfikacji jest poprawienie docisku auta o 29 kg.
Nie zmieniono za to hamulców, a jedynie poprawiono ich chłodzenie o 20 proc. w porównaniu do A110 S. Choć inżynierowie zastanawiali się nad hamulcami węglowo-ceramicznymi w końcu ich nie zastosowano. Alpine zapewnia, że seryjny układ i tak będzie w stanie poradzić sobie na torze. Szkoda, mogłyby być one przynajmniej w opcji, żeby dać wybór klientowi.
Wszystkie modyfikacje w opisanych wyżej sferach poskutkowały zaoszczędzeniem 34 kg względem A110 S, więc najnowsze dzieło francuskich inżynierów to prawdziwa waga piórkowa — masa auta to 1082 kg.
- Przeczytaj także: Ukraińcy kupują więcej elektryków niż Polacy. Zaskakujący raport
Alpine A110 R jest szybsze, ale silnik jest nietknięty
Masa własna jest bardzo ważna, ponieważ układ napędowy w A110 R jest taki sam jak w mniej wyczynowych wersjach. Silnik ma więc 1,8 litra, z którego wyciągnięto 300 KM i 340 Nm. Sprzęgnięto go z 7-stopniowym dwusprzęgłowym automatem. Mimo braku zmian w jednostce napędowej, dzięki utraceniu zbędnych kilogramów osiągi samochodu się poprawiły. Sprint do 100 km/h trwa 3,9 s (0,3 s szybciej niż A110 S), a prędkość maksymalna wynosi 285 km/h (250 km/h w A110 S).
Dźwięk także jest bardziej rasowy za sprawą zmodyfikowanego układy wydechowego z inną końcówką. Auto jest głośne i potrafi strzelać, co wyraźnie słychać w środku, bo za plecami kierowcy zamiast szyby znajduje się aluminiowa ściana i mniej wygłuszenia.
Wsiadając do wnętrza, wpadamy do kubełkowego fotela i od razu widzimy, że z tym autem nie ma żartów. Kabina w większości wykończona jest mikrofibrą, a z drzwi wystają czerwone paski do zamykania drzwi. Są one niemal niezbędne ze względu na sposób, w jaki kierowca jest przypinany do kubełkowego karbonowego fotela. Sześciopunktowe pasy Sabelt są jedyną opcją w A110 R, nie ma tam klasycznych pasów bezpieczeństwa, zatem podczas każdej przejażdżki jesteśmy praktycznie na stałe przyklejeni do fotela, co mocno ogranicza ruchy. Jest jednak bezpiecznie i pewnie podczas ostrej jazdy. Niektórzy narzekali, że mogłyby być także standardowe pasy bezpieczeństwa, jednak nawet w tej sferze chodziło o obniżenie masy auta.
- Przeczytaj także: Nowa Toyota Prius to najlepsze wydanie w historii tego modelu
Alpine A110 R. Jest na tor? Ja mogę nim jechać w trasę!
Taki opis zwiastuje, że auto nie będzie raczej dobrym kompanem do wspólnych podróży w ruchu drogowym, zatem przed jazdami drogowymi spodziewałem się podskakiwania i bardzo twardego resorowania. Chwilę później samochód pokazał, w jakim byłem błędzie.
Okazało się, że ręcznie regulowane sportowe zawieszenie przy ustawieniu drogowym bardzo łagodnie obchodzi się z pasażerami i jazda jest całkiem komfortowa. Samochód pozostaje przez cały czas stabilny, nie ma mowy o podskakiwaniu jak piłeczka ping-pongowa i można w nim spokojnie pokonać długą trasę. Przy okazji oczywiście daje bardzo dużo frajdy podczas jazdy w zakrętach, bo układ kierowniczy jest bezpośredni i sztywny. Nie jest przy tym narowisty, nie ślizga się, a przyczepność zdaje się nieskończona. Krótko mówiąc, jest zaskakująco dobrze!
Zawieszenie ma spore możliwości regulacji, zarówno jeśli chodzi o wysokość, jak i charakterystykę pracy amortyzatorów. Pierwszy parametr można regulować w zakresie 10 mm, przy czym już fabrycznie auto ma prześwit o 10 mm niższy w porównaniu do A110 S. Dodatkowe obniżenie jest idealne na tor, sprawia jednak, że samochód nie może legalnie jeździć po drogach publicznych. Z kolei charakterystykę amortyzatorów można zmieniać w zakresie od 1 do 20, gdzie najniższa wartość to ustawienie najtwardsze.
- Przeczytaj także: Citroen C4 X. Jak jeździ ten stylistyczny eksperyment?
Alpine A110 R — wgryza się w asfalt
Szeroka regulacja umożliwia dostosowanie się do warunków panujących na torze wyścigowym. Tam zresztą auto czuje się jak ryba w wodzie, słucha się kierowcy i kolejny raz pokazuje, że stworzone jest, by bić rekordy okrążeń. Na torze wyścigowym niemal od razu kierowca wie, że z A110 R może zrobić sporo. Uślizg tylnej osi może się zdarzyć, choć raczej tylko na zimnych oponach typu semi-slick i gdy rzeczywiście jedzie się na granicy. Opanowanie samochodu jest jednak proste. Niska masa powoduje, że z łatwością słucha się on poleceń. Hamulce poprzez tarcze o średnicy 320 mm również realizują swoje zadanie w znakomity sposób. Ich skuteczność jest zaskakująco dobra. I w tym przypadku duża tutaj zasługa walki o każdy gram. Tak naprawdę trudno jest się do czegoś przyczepić. Każdy, kto zdecyduje się na ten samochód, będzie po prostu cieszył się z jazdy.
Alpine A110 R — może być alternatywą dla Porsche
Alpine A110 R jest konstrukcją bardzo udaną, którą zachwycano się od dnia premiery. Francuzi dodatkowo świetnie zarządzają tą platformą, dzięki czemu każda modyfikacja zmienia charakter auta i dostosowuje go do kolejnej grupy klientów. Tak jest właśnie z A110 R, które rzeczywiście może być świetną alternatywą dla Porsche 718 Cayman GT4.
Co prawda niemiecki konkurent jest mocniejszy i w bezpośrednim starciu raczej pobiłby Alpine, to jednak A110 R sprawi, że wybawisz się, następnie podwyższysz zawieszenie, pojedziesz na małe zakupy i wrócisz do domu. Przy okazji twój kręgosłup nie zostanie nadwyrężony taką jazdą.
Alpine A110 R jest najdroższym w samochodem grupie Renault, bo katalogowo kosztuje 497 tys. zł., zatem nie będzie to na pewno bestseller. Jest to jednak samochód stworzony dla konkretnych odbiorców, wymagającej niszy. Biorąc pod uwagę, że Alpine ma konkretne plany związane ze sportem motorowym, jest także dowodem, że francuska marka zna się na rzeczy. Dzięki temu każdy, kto będzie miał możliwość jeżdżenia A110 R, może liczyć na świetną i niekończącą się zabawę.
Alpine A110 R — dane techniczne
Silnik | t.benz. R4/16 |
Pojemność skokowa | 1798 ccm |
Moc maksymalna | 300 KM przy 6300 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 340 Nm w zakresie 2300-6400 obr./min |
Napęd/skrzynia biegów | tył/aut. 7 |
Dł./szer./wys. | 4256/1798/1252 mm |
Rozstaw osi | 2420 mm |
Masa własna | 1082 kg |
Ładowność | - |
Pojemność zbiornika paliwa/akumulatora | 45 l |
Cena standardowa | 497 000 zł |