- Klienci coraz chętniej wybierają małe SUV-y
- Sprawdziliśmy, czy klasa średnia faktycznie ma więcej do zaoferowania niż kompaktowa
- Tylko w jednym pojedynku zwyciężył mniejszy model, w pozostałych duże auta wygrywały ze znaczącą przewagą
Mniej znaczy więcej. Każdy dochodzi do tej mądrości najpóźniej, gdy... sprząta lodówkę. Wtedy chociażby można doświadczyć tego poczucia szczęścia, które daje minimalizm. Potrafi on uczynić życie prostszym. Rozstajemy się z własnością i czujemy się lżejsi. To samo da się przełożyć na samochody: czy naprawdę potrzebujemy napędu na 4 koła, 200 koni i 7 miejsc? A może wystarczy mniejszy i słabszy, ale za to bardziej poręczny i tańszy model? Co prawda, duże i luksusowe SUV-y nadal sprzedają się świetnie, ale największe wzrosty sprzedaży notują kompaktowe i małe modele. Nawet marki premium rozbudowują ofertę mniejszych crossoverów.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoAle czy rzeczywiście mniejsze auto może być równie dobre, jak większe? Porównaliśmy 5 par modeli. Wśród nich: trzy kompaktowe kombi rywalizujące z wewnętrzną konkurencją z klasy średniej oraz dwa kompaktowe SUV-y, stawiające czoła swoim większym braciom. Każdą parę napędza taki sam silnik połączony z najtańszym dostępnym wariantem wyposażenia. W tym porównaniu sprawdzamy przede wszystkim użyteczność na co dzień. Oprócz przestronności i wszechstronności decydują także: komfort jazdy, temperament i koszty. Wynik pewnie was zaskoczy...
Galeria zdjęć
Przestronność typowa dla kompaktowych SUV-ów: z przodu w porządku, z tyłu tak sobie. Bagażnik o pojemności 460-1336 l, znacznie węższy niż w XC60.
Tylna część kabiny została skrojona z dużym zapasem przestrzeni, kanapę można przesuwać. Bagażnik jest ogromny: 615-1655 l. Próg załadunku na wysokości 74 cm.
W kufrze mieści się 605-1620 l, także tu kanapę składa się wygodnymi dźwigniami od strony bagażnika i oparcie jest dzielone asymetrycznie. Miejsca na kanapie – wystarczająco
Bagażnik mieści 650-1780 l, oparcie jest asymetrycznie dzielone i składane dźwigniami na burtach. Z tyłu dużo miejsca, bardzo wygodnie usiądą tu też wysocy pasażerowie.
Renault Megane oferuje z tyłu nieco mniej miejsca na nogi, ale ciasno tu nie jest. Praktycznie pomyślane są dźwignie do składania oparć kanapy, dostępne od strony bagażnika (w obu).
W testowanej wersji z 2-litrowym dieslem o mocy 150 koni i manualną skrzynią biegów Passat Variant jest bazowo droższy tylko o 7200 zł. Tak mała różnica to efekt polityki rabatowej i wyposażeniowej. Golf 2.0 TDI nie występuje w podstawowej wersji Trendline, najtańszą jest Comfortline, czyli poziom wyżej. Za to Passata Varianta można mieć już od poziomu Trendline i ma on wszystko, co potrzebuje porządne kombi. Jako Comfortline Passat kosztowałby 108 190 zł, ale tego nie bierzemy pod uwagę w kalkulacji. Oczywiście, że Golf jest bardzo hojnie „uszyty” – jak na swoją klasę. Passat jednak po prostu gra w wyższej lidze. Oferuje ogromną ilość miejsca, różnica jest szczególnie odczuwalna z tyłu. Jego bagażnik mieści 650 l, po złożeniu oparć robi się nawet 1780 l – to powinno wystarczyć na rodzinny urlop. W wersji 2.0 TDI na pokład można załadować też 675 kg i dołożyć 1,8 tony na haku holowniczym. Golf musi tu spasować. Jego bagażnik mieści porządne 605-1620 l, co w praktyce przekłada się na o dwie sportowe torby mniej. Ładowność wynosi wciąż imponujące 607 kg i można holować przyczepę o masie do 1,6 t. Golf jeździ żwawo i poręcznie, łatwiej się nim parkuje i ma też odczuwalnie mniejszą średnicę zawracania. Za to Passat bardzo komfortowo filtruje nierówności i w ogóle wygodę traktuje bardzo serio. Jednostka TDI jest tu lepiej wygłuszona niż w Golfie. Pod kreską: warto dopłacić 7200 zł do Passata, bo jednak dostaje się sporo więcej niż w Golfie.
Jak na Volkswagena to można powiedzieć, że T-Roc wygląda wręcz odważnie. Jeśli jednak przyjrzeć się jego wewnętrznym wartościom, to szyk i styl niewiele są w stanie zdziałać w starciu z dłuższym o 26 cm Tiguanem. Większy SUV Volkswagena rozpieszcza przestrzenią, która rzeczywiście jest co najmniej o klasę lepsza. Z przodu i (szczególnie) z tyłu mamy do dyspozycji znacznie więcej miejsca. Z kolei w T-Rocu dorośli będą narzekać na ciasnotę. W Tiguanie do wyposażenia seryjnego należy nawet przesuwana kanapa z regulowanym oparciem. W T-Rocu musi wystarczyć asymetrycznie składane oparcie. Bagażnik Tiguana „łyka” 615-1655 l, ładowność wynosi 621 kg, a holowana przyczepa może ważyć maksymalnie 2 tony. Liczby T-Roca wypadają w bezpośrednim porównaniu dość blado: przestrzeń ładunkowa 392-1237 l, ładowność 590 kg, hol 1,7 t. T-Roc jeździ sportowo i dość sztywno. W porównaniu z nim Tiguan sprawia wrażenie bardziej dojrzałego, wyważonego i przede wszystkim komfortowego. Jednostkę napędową o wiele głośniej też słychać w T-Rocu – na tym także polega różnicowanie oferty. Jednak w hierarchii modelowej zdarzają się potknięcia. Otóż T-Roca 2.0 TDI można mieć tylko w połączeniu z napędem 4x4, skrzynią DSG i topowym wyposażeniem Premium, co winduje cenę do aż 130 590 zł. Tymczasem 150-konny diesel w Tiguanie występuje od wersji Trendline jako „ośka z manualem”. Dzięki temu Tiguana 2.0 TDI można mieć już od 103 190 zł.
Po złożeniu oparć kanapy kufer rośnie do 1665 l – to niewiele więcej niż w Astrze. Za to maksymalna długość podłogi bagażnika wynosi 2,03 m. Kanapa jest wygodniejsza.
Opel Astra ST to bardzo praktyczne kombi z dużym bagażnikiem. Insignia jest wręcz wielka: zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Oferuje odczuwalnie wyższy komfort podróżowania, lepsze wyposażenie. Różnica między tymi modelami jest spora, także w cenie.
Stosunkowo niewielka różnica w cenie czyni Passata ciekawszą propozycją. Golf Variant to bardzo porządny samochód, ale jego większy brat oferuje odczuwalnie więcej przestrzeni, ma praktyczniejszy bagażnik i bardzo komfortowo jeździ.
Opel Astra to naprawdę świetne kombi. Bagażnik mieści maksymalnie 1630 l – imponujący wynik w tej klasie. Z tyłu miejsca sporo, ale siedzi się na dość twardej kanapie.
W Talismanie w obu rzędach siedzi się wygodnie i w wystarczająco dużej przestrzeni. Do bagażnika wchodzi maksymalnie 1681 l, o 177 l więcej niż do Megane’a. To główne różnice.
Więcej nie znaczy mniej. Szczególnie wtedy, gdy większy samochód nie jest po prostu dłuższy, tylko oferuje cenną wartość dodaną, i to jeszcze za stosunkowo niewielką dopłatą. Tylko w jednym pojedynku zwyciężył mniejszy model, w pozostałych duże auta wygrywały ze znaczącą przewagą. Cenniki są w wielu przypadkach tak konstruowane, żeby skusić klienta do wyboru większego auta. To często psychologiczny chwyt: jeśli już uda się go przekonać do „awansu”, to chętniej będzie też dobierał opcje. Jednak nie dajcie się zwieść: zamawiając auto, trzeba wiedzieć, czego się chce i mieć jasno określone priorytety.
Ten design jest po prostu świetny. XC60 i XC40 przyciągają spojrzenia na ulicy i na szczęście styliści wcale nie poszli na skróty – XC40 nie jest jedynie zmniejszoną wersją „60-ki”, tylko dumnie prezentuje własny, bardziej młodzieżowy styl. Tanio jednak przez to nie jest. Ze 190-konnym dieslem D4 kosztuje aż 170 950 zł. W tej cenie są już napęd na 4 koła i „automat”, tylko taka kombinacja jest dostępna. XC60 z tym samym silnikiem startuje od 176 600 zł, bowiem jest to wersja z ręczną skrzynią biegów i napędem na przód, ale za to z wyposażeniem Momentum. Gdyby ktoś chciał mieć 4x4 i „automat”, musi jeszcze doliczyć 19 300 zł. Tego jednak nie chcemy, w końcu mieliśmy się zadowalać minimalizmem. Bez tych udogodnień XC60 też jest warte polecenia. Za 5650 zł więcej oferuje sporo ponad to, co potrafi XC40, przede wszystkim zapewnia lepszą przestronność i wygodę. W XC40 tylna kanapa jest mała i niezbyt wygodna, wolimy podróżować w XC60. Jego bagażnik mieści 505-1432 litrów. Nie jest to jakiś rekordowy wynik, ale jego mniejszy brat może pochwalić się pojemnością zaledwie 460-1336 l. Do XC40 można załadować maksymalnie 427 kg i pociągnąć nim 2,1 tony. W XC60 jest to 449 kg i 2,4 tony. Żywiołowy 2-litrowy diesel pracuje w XC60 ciszej i bardziej gładko, w XC40 jest wyraźniej słyszalny. I podczas gdy XC60 spokojnie pokonuje nierówności, XC40 ze swoim sztywniejszym zawieszeniem oraz ostrzejszym układem kierowniczym sprawia wrażenie bardziej nerwowego. Polecamy XC60.
W porównaniu T-Roc sprawia wrażenie niemal zabawki. Jest kolorowy i wesoły. Tiguan za to daje się poznać od dorosłej strony, jest w każdym aspekcie przemyślany i praktyczny. Potrafi wszystko lepiej od T-Roca.
Patrząc powierzchownie na Renault Megane’a i Talismana w wersjach Grandtour, są one do siebie bardzo podobne zarówno w środku, jak i z zewnątrz. Pod względem technicznym też mają wiele wspólnego, bo oba są zbudowane na platformie CMF i korzystają z 1,6-litrowego turbodiesla o mocy 130 KM. Ta jednostka występuje w obu modelach w korzystnej wersji Business. Różnica w cenie jest zaskakująco niewielka. Megane Grandtour kosztuje 87 400 zł, a Talisman Grandtour – 93 900 zł. To efekt polityki rabatowej Renault, dzięki której korzystają przede wszystkim nabywcy większego modelu. W linii wyposażenia Business Talisman jest też bogatszy o dwustrefową klimatyzację automatyczną, czujnik deszczu i pakiet Easy Break – w Meganie te opcje kosztują w sumie 2850 zł. Obsługa kokpitu jest w obu modelach bardzo podobna i miejscami nieco zagmatwana. Pod względem jazdy też zauważamy wiele podobieństw: mocny diesel o dobrych manierach zapewnia wystarczające osiągi. Niestety, zawieszenie na długich pofalowaniach jezdni zaczyna bujać. Układy kierownicze zostały skalibrowane pod stoicką jazdę na wprost, są pozbawione nerwowości. Do tego pasują wygodne fotele z przodu. Z tyłu zdecydowanie wolimy podróżować Talismanem. Żaden z nich nie jest szczególnie zwinny (ale może być, gdy zamówi się skrętną tylną oś). Różnic jakościowych też nie stwierdziliśmy. Mając taki dylemat, zdecydowanie wolelibyśmy dołożyć te 6500 zł i kupić pojemniejszego Talismana.
W tym porównaniu bagażnik T-Roca wypada słabo: 392-1237 l. Próg załadunku wyższy niż w Tiguanie (77 cm). Dorosłym może być z tyłu ciasno.
Volvo są piękne jak z obrazka. Zostały zrobione z dużą dbałością o detale. Nasz wybór jest jednoznaczny: przestronne i przyjemne XC60 kosztuje niewiele więcej niż XC40, ale za to oferuje o wiele wyższy komfort i więcej miejsca.
Wszystko jest tu o rozmiar większe. Dużo miejsca i wygodna kanapa w przestronnym tyle. Bagażnik: 505-1432 l, co też nie jest szczytowym osiągnięciem.
Polityka cenowa Renault wyraźnie zachęca do kupna większego modelu. Talisman w standardzie ma lepsze wyposażenie i do tego większy bagażnik oraz przestronniejszy tył. Poza tym te auta są do siebie zadziwiająco podobne.