- Dzięki niedużemu turbo, moc w Saabie jest dostępna w każdym momencie
- Układ kierowniczy mógłby być bardziej komunikatywny
Te czasy to już historia. Dziś większość producentów ma w swojej ofercie benzynowe turbo i to nie tylko w wydaniu sportowym, lecz także jako napęd dostojnych limuzyn. Volkswagen ma swoje TSI łączące kompresor z turbosprężarką i TFSI, BMW - podwójne turbo. Długo by wymieniać. Saab ma coś, co wymyślono już dawno temu - soft turbo, czyli "delikatne turbo". I takie jest ono w istocie.
Saab 9-3 Aero - moc cały czas dostępna
Moc 250 KM przy pojemności 2.8 nie byłaby trudna do uzyskania, nawet bez pomocy doładowania. Ale wtedy motor miałby charakterystykę sportową, a to nabywcom marki nie bardzo by odpowiadało. Oni wolą mieć moc pod stopą zawsze wtedy, kiedy jej zapragną. I mają. Turbosprężarka jest mała i lekka, dzięki czemu włącza się bardzo wcześnie i sprawnie.
Już przy 2 tys. obrotów można poczuć solidnego "kopa". Plecy pozostaną wciśnięte w oparcie fotela aż do momentu, w którym wskazówka obrotomierza sięgnie czerwonego pola. Do silnika świetnie pasuje automat, który odczytuje zamiary kierowcy i utrzymuje jednostkę napędową na obrotach właściwych położeniu pedału gazu.
Saab 9-3 Aero - minusem jest układ kierowniczy
Silnik jest cichy i ma ciekawie brzmiący wydech. To wielce wyszukana kompozycja: cichy motor, a basowe tony docierają z tyłu, z dwóch solidnych rur wydechowych. Minus za układ kierowniczy, niedostatecznie komunikatywny jak na wysokie osiągi.