- W Warszawie stanęła pierwsza ogólnodostępna stacja, na której zatankować można wodór
- Stacja umożliwia tankowanie samochodu i autobusów, które stworzył ten sam polski producent
- Sprawdziłem, jak się obsługuje nowoczesną stację
Dyskusje na temat stacji wodorowych w Polsce trwają już od długiego czasu, choć do tej pory nie było ani jednego takiego punktu, który byłby ogólnodostępny. Jedyna stacja z wodorem była prywatna i należała do Grupy Polsat. Teraz ta sama grupa razem z ZE PAK otworzyła komercyjną stację tankowania wodoru w Warszawie, przy ulicy Tango 4. Pojechaliśmy ją zobaczyć na żywo.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPierwsza stacja wodorowa w Polsce. Jak wygląda
Stacja stoi na uboczu i na razie ruch na niej praktycznie nie występuje. Nic w tym dziwnego, bowiem pojazdów, które do napędu wykorzystują wodór, jest bardzo niewiele.
Podjeżdżając na miejsce, z daleka widać pylon z logiem NESO (to skrót od słów Nie Emituję Spalin, Oczyszczam) z jedną ceną, która obecnie wynosi 69 zł za kg wodoru. Toyota Mirai potrzebuje 0,84 kg/100 km, więc przy obecnej cenie, przejechanie tej odległości kosztuje ok. 59 zł. Z kolei w Hyundaiu Nexo będzie to ok. 65 zł za 100 km. Koszty są więc porównywalne z dzisiejszymi autami benzynowymi. Autobus z kolei potrzebuje ok. 8 kg na 100 km.
Na miejscu są dwa dystrybutory, ale tylko z pozoru takie same. Jeden tankuje z ciśnieniem 700 barów i jest przeznaczony dla aut osobowych. Drugi oferuje ciśnienie 350 barów i przeznaczono go dla autobusów. Na każdym z nich jest instrukcja obsługi, a samo tankowanie nie różni się wiele od tankowania samochodu spalinowego - jest bardzo zbliżone do tankowania gazu LPG. Sam proces tankowania trwa ok. 3-4 minut dla samochodu osobowego, natomiast autobus potrzebuje ok. 15 min do pełnego napełnienia.
Tak, jak na stacji benzynowej, jest przycisk awaryjny oraz gaśnica. W zasadzie to wszystko. Płatność jest możliwa jedynie przy pomocy karty płatniczej, w automacie nie ma miejsca na gotówkę.
- Przeczytaj także: Po co Niemcy owijają niektóre latarnie czerwonymi paskami?
Zielona stacja, zielony wodór
Sama stacja jest ekologiczna, podobnie jak oferowane przez nią paliwo. Jest ona wyposażona w panele fotowoltaiczne o mocy 19 kW, które dostarczają prąd do magazynów energii o pojemności 60 kWh. To z nich stacja pozyskuje prąd. Ponadto napis, który widnieje na budynku stacji, informuje, że w zbiornikach składowany jest zielony wodór, czyli wykonany najbardziej ekologicznie, jak się da – z energii odnawialnej.
- Przeczytaj także: Zostało pięć dni do kontrowersyjnej zmiany przepisów
W przyszłym roku kolejne punkty tankowania
Na razie jest to jedyna ogólnodostępna stacja wodorowa w Polsce, choć do czerwca 2024 r. takie punkty mają powstać w Gdańsku, Gdyni, Wrocławiu, Lublinie i Rybniku. Do NESO dołączyć ma również Orlen, planujący postawić do 2030 r. 57 tego rodzaju stacji w naszym kraju. Co ciekawe, Grupa Orlen postawiła już miejsca tankowania wodoru, jednak znajdują się one w Czechach. W Niemczech z kolei podobnych miejsc jest aż 86. Tam sieć tankowania wodoru jest największa w całej Europie.
Nazwa pierwszej stacji wodorowej w Polsce nie jest przypadkowa, ponieważ już wcześniej ta sama grupa zaprezentowała zaprojektowany w Polsce autobus wodorowy o nazwie NesoBus. Pojazd przeszedł już nawet testy w krajowych miastach, gdzie jeździł na regularnych liniach. Jego produkcja będzie odbywać się w Świdniku, gdzie może ich powstać do 100 rocznie.
- Przeczytaj także: Siedziałem w polskim autobusie wodorowym. NesoBus jeździ i zaraz będzie mieć fabrykę
Pojawiły się stacje, pojawią się auta wodorowe?
Wodór w przemyśle jest wykorzystywany już od lat, ale niekoniecznie jest on wytwarzany w najczystszy możliwy sposób dla środowiska. W transporcie jest jednak mało popularny, choć coraz więcej producentów stara się opracować pojazdy tego typu, a niektórzy już je oferują. W takich samochodach wodór jest wykorzystywany do wytworzenia energii elektrycznej, która następnie jest przesyłana do silnika elektrycznego. W praktyce jest więc bezemisyjny. Największym problemem na tę chwilę jest jednak liczba stacji, która w Polsce uniemożliwia swobodne poruszanie się takim autem.
Toyota prowadzi również cały czas próby i opracowuje silnik spalinowy, w którym zwykłe paliwo kopalne zastąpione jest wodorem. Tego typu pojazdy już jeżdżą, a nawet biorą udział w wyścigach, gdzie Japończycy dopracowują tę technologię. Na razie jednak nie wiadomo, czy wejdzie ona do masowej produkcji.
- Przeczytaj także: Jeździliśmy nową Toyotą Mirai – czy dzięki technologii wodorowej to elektryk doskonały?
Na Polskim rynku w regularnej sprzedaży jest jedynie Toyota Mirai, kosztująca od 334 tys. 900 zł. Tego typu samochody nie mają dużego akumulatora, a jedynie niewielki, podobny do tego, który znajduje się w hybrydach. Dzięki temu pojazdy wodorowe mają masę i zasięg zbliżony do spalinowych samochodów, a czas tankowania sprawia, że również ich użytkowanie nie wprowadza rewolucji.