• Kuba Wojewódzki pochwalił się w zeszłym roku na Instagramie zdjęciami Ferrari F12. Na jednej fotografii widoczny wyświetlacz wskazuje prędkość 250 km/h na drodze ekspresowej S79
  • Sprawą sesji zdjęciowej zainteresowali się aktywiści z MJN (Miasto Jest Nasze) oraz stołeczna policja
  • Stowarzyszenie MJN po roku otrzymało pisemne potwierdzenie z policji o przekazaniu sprawy do sądu
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Celebryta na tle Ferrari F12 i kolejne zdjęcie z wnętrza w trakcie jazdy po drodze ekspresowej S79. Wydawać by się mogło, że w świecie, w którym ludzie zmagają się z nadzwyczaj poważnymi problemami, kilka zdjęć celebryty zainteresuje jedynie garstkę fanów. Nic bardziej błędnego. Kuba Wojewódzki zebrał falę krytyki za promowanie szybkiej jazdy (na zdjęciu widoczny jest wyświetlacz wskazujący prędkość 250 km/h) i zyskał zainteresowanie aktywistów oraz stołecznej komendy policji.

Aktywiści nie kryli oburzenia (stowarzyszenie Miasto Jest Nasze przekazało zdjęcie policji), a policja poinformowała o wszczęciu czynności sprawdzających. Wszystko z powodu możliwości popełnienia przestępstwa. "250 km/h na drodze to nie zabawa a zaproszenie do tragedii" – czytamy w poście warszawskiej policji.

Dalszy ciąg tekstu pod podcastem:

O 140 km/h za dużo

Barbara Jędrzejczyk ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze (MJN) cytowana przez PAP wyjaśniła: "Wysłaliśmy to zdjęcie na policję, ponieważ 250 km/h to jest przekroczenie prędkości ponad dwukrotne w tym miejscu, w którym jechał. Prędkość dozwolona wynosiła tam 110 km/h. Wysłaliśmy to zawiadomienie, bo nie zgadzamy się na promowanie czy też chwalenie się zachowaniem, z powodu którego giną ludzie na polskich drogach, a przekroczenie prędkości jest tego głównym powodem".

Po roku stowarzyszenie MJN doczekało się odpowiedzi. Jan Mencwel z MJN przekazał, że policja poinformowała o przekazaniu sprawy do sądu przeciwko Kubie Wojewódzkiemu. "Cieszymy się, że policja nie zignorowała tego, że Kuba Wojewódzki sam chwali się drastycznym łamaniem przepisów, które może skutkować śmiercią jego albo innych niewinnych osób wokół. Uważamy, że celebryci nie mogą stać ponad prawem. Zwykły obywatel na pewno spotkałby się z konsekwencjami" – dodał Mencwel. Na tym nie koniec. MJN złoży wniosek, by sąd zastosował grzywnę tak wysoką, jak tylko możliwe. Aktywiści apelują o nałożenie kary finansowej w wysokości 30 tys. zł.

Otwartą kwestią pozostaje udowodnienie winy oskarżonemu celebrycie. Na zdjęciu nie widać bowiem kierowcy. Bez wątpienia jednak promowanie tak szybkiej jazdy po drodze publicznej jest naganne. Od osób publicznych zdecydowanie należy wymagać więcej odpowiedzialności, szczególnie że dla niektórych mogą stanowić autorytet.