• To miał być przyjemny tydzień spędzony w malowniczej Florencji, jeszcze zanim stolica Toskanii przeżyje wiosenne oblężenie przez turystów
  • Z południa Polski do Florencji można dostać się samochodem nawet bez konieczności uwzględniania noclegu na trasie
  • Chociaż blask perły renesansu działa na turystów jak magnes, jest jednocześnie dla nich pułapką. Wszystko przez zasady poruszania się po centrum miasta

Florencja w 2023 r. wystawiła mandaty aż na 125 milionów euro

Włoskie miasto zamieszkiwane przez nieco ponad 360 tys. osób ma roczne wpływy z mandatów dochodzące do 125 mln euro (źródło: PAP). Jak to możliwe? Odpowiedź jest prosta – turyści. Co więcej, jak informuje Stefano Giorgetti, szef wydziału ds. ruchu i transportu publicznego we Florencji, blisko dwie trzecie mandatów wystawionych obcokrajowcom dotyczyło tego samego wykroczenia drogowego. "Tak wysoki wskaźnik naprawdę niepokoi" – przyznał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Co tak napędza budżet miasta? Nieznajomość lokalnych ograniczeń. Pomimo szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej (tak w każdym razie twierdzi Giorgetti) zagraniczni goście przybywający samochodami albo wypożyczający je po przylocie do Włoch decydują się na wjazd do ścisłego centrum miasta. A tego zabraniają przepisy ZTL. Trudno dziwić się turystom – często nocują w sercu Florencji, więc próbują dojechać z bagażami pod sam hotel. Tak też nawigacja poprowadziła pana Kamila.

Znak informujący o zakazie wjazdu do strefy ZTL we Florencji Foto: marekusz / Shutterstock
Znak informujący o zakazie wjazdu do strefy ZTL we Florencji

Każdy nieuprawniony wjazd do strefy ZTL we Florencji to mandat

Turyści wpadają we Florencji jeden po drugim – w 2023 r. wpływy z mandatów były o 9 mln euro wyższe niż w 2022 r. Stefano Giorgetti tego nie rozumie, bo "znaki zakazu wjazdu są bardzo widoczne – pali się czerwone światło, a to już powinno być sygnałem dla każdego, są też tablice z angielskimi napisami".

Nadmierny ruch samochodów został wyprowadzony z centrum w celu ochrony zabytkowej części miasta. To zrozumiałe, ale gorzej z zasadami działania ZTL (z wł. strefy ograniczonego ruchu). Niektórzy goście hotelowi nie wiedzą, że przed przyjazdem należy zgłosić obsłudze swój numer rejestracyjny, by ta mogła go wprowadzić do systemu, co automatycznie zezwoli na czasowy wjazd do centrum. Można to też zrobić już po przyjeździe, ale nie później niż w ciągu trzech godzin od wjazdu do ZTL.

Mapa strefy ograniczonego ruchu (ZTL) we Florencji we Włoszech Foto: Comune di Firenze
Mapa strefy ograniczonego ruchu (ZTL) we Florencji we Włoszech

Inaczej po powrocie z urlopu można spodziewać się wizyty listonosza z kosztowną nowiną. Będzie to – jak u pana Kamila – wezwanie do uregulowania opłaty za mandat w wysokości ok. 100 euro (obecnie niecałe 430 zł). Uwaga: strefy ZTL obowiązują także w innych włoskich miastach, jak Rzym, Mediolan czy Piza, ale tam stawki są inne – w niektórych miejscach mogą dochodzić nawet do 350 euro, a to już prawie 1,5 tys. zł!

Jedziesz do Florencji? Szykuj pieniądze na parkowanie

Jak czytamy na oficjalnej stronie Florenckiej Informacji Turystycznej, strefa ZTL jest otwarta dla wszystkich tylko w niedzielę. Od poniedziałku do piątku nie wolno się po niej poruszać autem w godzinach 7.30-20.00, a w soboty 7.30-16.00. Dodatkowo, w sezonie turystycznym (od kwietnia do października) w czwartki, piątki i soboty zakaz jest wydłużony do 3.00 nad ranem.

Znak zakazu ruchu w strefie ZTL Foto: Andriy Blokhin / Shutterstock
Znak zakazu ruchu w strefie ZTL

Jeśli ktoś chce zostawić auto w strefie ZTL, jest skazany na drogie wyznaczone parkingi albo prywatne garaże. Z tego powodu miasto rekomenduje raczej tańsze miejsca postojowe otaczające centrum Florencji. Giorgetti przypomina też, że turyści nie muszą zwiedzać miasta pieszo, działa w nim bowiem rozwinięty transport publiczny (autobusy i tramwaje). Popularne są także miejskie rowery i hulajnogi.

Władze Florencji mają nadzieję, że ich nowa kampania informacyjna, którą będą prowadzić także w mediach społecznościowych, przyczyni się do zmniejszenia astronomicznej liczby wystawianych mandatów. W końcu nie chodzi o to, żeby karać kierowców, tylko rzeczywiście chronić "rozjeżdżane" przez kierowców dziedzictwo kulturowe.