- RPO zwrócił uwagę na różnice w karach za to samo wykroczenie na drodze, zależnie od organu, który je egzekwuje
- Różnice wynikają z odmiennej kwalifikacji prawnej tego samego czynu przez policję i GITD
- Według RPO kwalifikacja prawna stosowana przez policję bardziej odpowiada przepisom prawa
- RPO zwrócił się do GITD z prośbą o wyjaśnienia i ujednolicenie podejścia do kwalifikacji czynu
Zgodnie z taryfikatorem, który określa liczbę punktów karnych za niestosowanie się do niektórych przepisów ruchu drogowego, niezatrzymanie się przed sygnalizatorem S-2 ("zieloną strzałką"), przy skręcie w kierunku wskazanym strzałką, kierowca musi liczyć się z 6 punktami karnymi. Dodatkowo kierującego czeka grzywna w wysokości 100 zł, nakładana za niezatrzymanie auta we właściwym miejscu w związku z nadawanym sygnałem świetlnym.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo6 lub 15 punktów karnych za to samo wykroczenie
Teoretycznie wszystko jest w pełni zrozumiałe. Teoretycznie, bo do Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) docierają sygnały, że wszystko zależy od tego, która ze służb stwierdzi wykroczenie. Z wyżej wymienionymi konsekwencjami trzeba się liczyć, gdy kierowcę zatrzymuje policja.
Inaczej wygląda to w przypadku mandatów i punktów karnych nakładanych przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) na podstawie zdjęcia w ramach Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD). W tym przypadku mowa już o mandacie w wysokości 500 zł i aż 15 punktach karnych. Wszystko dlatego, że w takiej samej sytuacji obie służby przyjmują odmienną kwalifikację prawną.
- Przeczytaj także: Niemiecki obywatel zneutralizował fotoradar. Sposób jest legalny i w 100 proc. skuteczny
Według RPO to policja ma rację, a GITD stosuje nieuzasadnioną interpretację
RPO wyjaśnia, że w ocenie policji mamy do czynienia z niezatrzymaniem pojazdu we właściwym miejscu w związku z nadawanym sygnałem świetlnym. Tymczasem GITD stoi na stanowisku, że dochodzi do niezastosowania się do sygnałów świetlnych. A to są dwa różne czyny, które pociągają za sobą inne konsekwencje, chociaż w obu przypadkach mówimy o takim samym zachowaniu kierowcy.
W ocenie RPO "analiza taryfikatora grzywien przesądza o konieczności kwalifikowania czynu, polegającego na niezatrzymaniu się przed sygnalizatorem S-2, jako zachowania opisanego w § 99 ust. 1 z.s.d. w zw. z § 96 ust. 3 z.s.d. - a zatem jako czyn, za który należy nałożyć mandat 100 zł oraz 6 pkt karnych". To oznacza, że sytuację właściwie oceniają policjanci, a nie GITD, zarządzający systemem CANARD.
Na potwierdzenie słuszności oceny RPO przytacza przepisy rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Warunki dopuszczalności warunkowego skrętu w kierunku wskazanym zieloną strzałką precyzuje § 96 z.s.d. Ust. 3 tego paragrafu stanowi, że skręcanie lub zawracanie, o których mowa w ust. 1 i 2, dozwolone jest wtedy, gdy kierowca zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie utrudni ruchu innym kierowcom. § 99 ust. 1 z.s.d. precyzuje, że w związku z nadawanym sygnałem pojazd należy zatrzymać przed linią zatrzymania, a gdy jej nie ma — przed sygnalizatorem.
Mamy do czynienia z naruszeniem konstytucyjnej zasady równości
Rozbieżne traktowanie tego samego zachowania kierowcy skutkuje tym, że w przypadku nakładania kar przez GITD już przy drugim wykroczeniu kierujący traci prawo jazdy, bo przekroczy dopuszczalną liczbę 24 punktów karnych. Gdy za to samo wykroczenie karze policja, uprawnienia traci się dopiero za czwartym razem. A to oznacza, że mamy do czynienia z naruszeniem konstytucyjnie gwarantowanej zasady równości.
RPO zwrócił się już w tej sprawie do GITD. Rzecznik chce poznać stanowisko inspektoratu co do zasadności przyjmowanej kwalifikacji prawnej, a w konsekwencji wysokości kary.