Kupno i jazda samochodem ma dziś więcej z niepokoju, obaw i frustracji niż z czystej radości i pasji. A niewiadomych przybywa. W kolejnym odcinku naszego cyklu "Motoryzacja bez paliwa" o teraźniejszości i przyszłości motoryzacji opowiada Grzegorz Zalewski, szef Dacii w Polsce.
Grzegorz Zalewski, szef Dacii w Polsce (po lewej)Źródło: Renault
"Intuicja podpowiada mi, że idzie ciężki ekonomicznie okres. Niestety, nie widzę światełka w tunelu, zapowiadającego powrót do lepszych czasów i większej przewidywalności"
"W Polsce coraz popularniejsze jest podejście: po co mam kupować używany samochód premium, skoro mogę mieć nowy, na gwarancji i spełniający wszystkie potrzeby, a przy okazji pokażę znajomym: zobaczcie, nie muszę się wyróżniać tym, że stać mnie na prestiżowe auto"
"Opinie właścicieli Dacii na temat tej marki są dużo lepsze niż osób, które nigdy Dacii nie kupili, ani nawet się nią nie przejechali"
Jasne, że z Grzegorzem Zalewskim można porozmawiać o Dacii. Jest przecież szefem tej marki nie tylko w Polsce, ale jednocześnie w Czechach, Estonii, Litwie, Łotwie oraz na Słowacji i Węgrzech. Ale to także jeden z największych ekspertów od naszego rynku motoryzacyjnego. Pracę w polskim oddziale Renault zaczął jeszcze w 1991 r., kiedy pierwsza generacja Renault Clio miała rok, a do debiutu Scenica I wciąż pozostawało pięć lat. Cała współczesna historia polskiego rynku samochodowego nie tylko działa się na jego oczach, ale to także on ją tworzył, m.in. piastując funkcję Prezesa Renault Polska.
Krzysztof Wojciechowicz: Dacia Spring kosztuje już od 91 tys. 400 zł, czyli relatywnie mało jak na auto elektryczne. Jak się udało uzyskać taką cenę?
Grzegorz Zalewski: Dacia z założenia ma oferować najlepszą relację ceny do tego, co się otrzymuje w zamian. To nasze DNA. Tej zasady trzymamy się na każdym etapie konstruowania samochodu – projektuje się go tak, aby był bardzo konkurencyjny cenowo. To także kwestia tego, co w tym aucie chcemy tak naprawdę mieć. Nasi klienci są pragmatyczni, płacą za to, co jest im potrzebne i niezbędne. W żadnej Dacii nie ma np. elektrycznie regulowanych foteli, ponieważ nabywcy nie oczekują "fajerwerków" i nie wydadzą pieniędzy na opcje, których na co dzień nie będą używać, a to przecież też obniża cenę. W Springu nie ma wszystkich systemów wspomagania kierowcy, są tylko te, które uważamy za niezbędne. Poza tym Dacie produkowane są w państwach o niskich kosztach pracy, w fabrykach maksymalnie wykorzystujących moce produkcyjne. Mamy więc mnóstwo małych elementów, które finalnie składają się na tak atrakcyjną cenę.
Dla naszych czasów bardzo charakterystyczna jest wielka liczba niewiadomych i jednocześnie bardzo dynamicznie zachodzące zmiany, na które trzeba szybko reagować.
Z drugiej strony ponad pół roku temu, na początku lutego 2022 r., najtańsza Dacia Spring kosztowała 79 tys. 900 zł. Skąd taka podwyżka w tak krótkim czasie?
To wina rosnących cen surowców i problemów z dostępnością podzespołów – kiedy ich brakuje, to ceny automatycznie idą w górę. Np. półprzewodniki nie są produkowane w każdym kraju i nie tylko przemysł motoryzacyjny jest ich odbiorcą, zwiększone zapotrzebowanie na nie obserwujemy w różnych sektorach gospodarki.
Jak długo jeszcze nowe auta będą drożeć? O ile ich ceny mogą się zmienić w perspektywie roku, dwóch lat?
Nie potrafię tego ocenić, myślę, że chyba nikt nie ma takiej kryształowej kuli. Gdybym umiał tak przewidywać, byłbym bardzo bogatym człowiekiem [śmiech].
Czy podziela Pan opinie wielu analityków, że idą ciężkie ekonomicznie czasy?
Chciałbym, żeby się stało inaczej, ale intuicja podpowiada mi, że tak będzie. Dla naszych czasów bardzo charakterystyczna jest wielka liczba niewiadomych i jednocześnie bardzo dynamicznie zachodzące zmiany, na które trzeba szybko reagować. Niestety, nie widzę światełka w tunelu, zapowiadającego powrót do lepszych czasów i większej przewidywalności.
Jeśli nowe auta będą drożeć, a siła nabywcza Polaków maleć, to co nas czeka? Czy nie wzrośnie import używanych samochodów, a co za tym idzie, emisja dwutlenku węgla? Czy klienci nie będą częściej korzystać z carsharingu?
Zgadzam się z opinią, że będziemy coraz mniej przywiązani do własności, ale nie zrezygnujemy z mobilności, dlatego uważam, że carsharing w Polsce będzie zyskiwał na popularności, podobnie jak nowoczesne formy finansowania zakupu, np. wynajem długoterminowy z ratami miesięcznymi, często bez wpłaty własnej. Co do wzrostu importu aut używanych, to niestety, historia pokazuje, że tak było i nie widzę powodu, dla którego znowu nie miałoby do tego dojść. Mam nadzieję, że ustawodawstwo i jego egzekwowanie zapobiegnie zalewowi samochodów, które powinny być wycofane z ruchu. Niemniej nasz rynek jest głodny dobrych aut, zarówno nowych, jak i używanych.
Grzegorz Zalewski, szef Dacii w Polsce (po lewej)Źródło: Renault
A jak Dacia da sobie z tym radę? Jak w takiej sytuacji utrzymać atrakcyjne ceny?
Myślę, że cała branża ma z tym problem, ale Dacia może trochę mniej się obawiać tych zmian właśnie ze względu na to, że produkujemy samochody, w których relacja ceny do wartości jest jak najlepsza. Zamierzamy się tego konsekwentnie trzymać i wydaje mi się, że daje nam to szansę nie tylko na utrzymanie pozycji, ale także na zwiększanie udziału w rynku nowych aut i przejmowanie klientów konkurencyjnych marek.
A czy Dacia nie ma w Polsce pod górkę? Przecież często jest tak, że wolimy 10-letni samochód premium niż fabrycznie nowy, z gwarancją, ale mniej prestiżowego producenta?
W Europie Zachodniej tworzy się moda, którą można streścić następująco: "po co mam kupować używany samochód premium, skoro mogę mieć nowy, na gwarancji i spełniający wszystkie potrzeby, a przy okazji pokażę znajomym: zobaczcie, nie muszę się wyróżniać tym, że stać mnie na prestiżowe auto". To podejście jest też coraz popularniejsze w Polsce. W przypadku Dacii kluczowa jest jazda próbna. Wiele osób ma jakieś wyobrażenie o naszej marce, ale nigdy nie poznało osobiście żadnego z produktów. Po jeździe próbnej widzą, że to dobry wybór. Opinie właścicieli Dacii na temat tej marki są dużo lepsze niż osób, które nigdy Dacii nie kupili, ani nawet się nią nie przejechali. W Europie 55-60 proc. klientów Dacii nigdy wcześniej nie miało modelu z Grupy Renault [koncern skupiający Dacię, Renault i Alpine – dop. red.], a aż 80 proc. właścicieli Dacii na następny samochód wybiera auto właśnie naszego koncernu, przy czym w 64 proc. przypadków jest nim Dacia. Poza tym nie jest tak, że Dacię kupują ci, którzy nie mają pieniędzy, więc wybierają najtańszą bazową odmianę. Aż 56 proc. sprzedaży Dacii Jogger w Polsce stanowi najdroższa wersja wyposażeniowa, a dwie najwyższe wersje to 89 proc. wszystkich zamówień.
Czy Dacia dalej będzie stosować politykę "zero rabatów"?
Tak. Nie dajemy rabatów i nie zamierzamy dawać. Produkt jest tak wyceniony, aby był najbardziej atrakcyjny w swojej cenie. Natomiast staramy się, aby klient, kupując samochód, mógł skorzystać np. z atrakcyjnej oferty finansowej (najem długoterminowy, leasing, kredyt) i ubezpieczenia. Zależy nam też, aby nabywca mógł przewidzieć i zaplanować sobie koszty przeglądów w całym okresie użytkowania samochodu.
Jak będzie wyglądać sytuacja w 2035 r., kiedy w Unii Europejskiej może wejść w życie zakaz pierwszych rejestracji aut innych niż elektryczne? Jak w takiej rzeczywistości odnajdzie się Dacia? Czy polska sieć energetyczna wytrzyma takie obciążenie?
Trudno powiedzieć, co będzie za 13 lat. Wydaje mi się, że zamiast budować kolejną elektrownię, można zoptymalizować obecne. Co do Dacii, to Spring pokazuje, że można mieć samochód elektryczny w atrakcyjnej cenie i dostępny prawie dla każdego. Poza tym Dacia jest częścią Aliansu Renault Nissan Mitsubishi, co bardzo pomaga. Mówiąc obrazowo, to jak duża sala z półkami pełnymi rozwiązań technicznych. Dacia może tam wejść i wziąć to, co jest jej akurat potrzebne.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.