• Zasięgi aut elektrycznych są z generacji na generację coraz wyższe
  • Najnowsze modele mogą już przejeżdżać, w optymalnych warunkach, nawet ponad 600 km
  • Wiele modeli aut elektrycznych jest dostępnych z różnymi wersjami akumulatorów – dopłata za dodatkowy zasięg jest jednak z reguły bardzo wysoka
  • Do codziennych dojazdów do pracy czy jazdy po mieście z reguły wystarcza mniejszy akumulator
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Przez ponad 100 lat ograniczony zasięg na jednym ładowaniu (przy bardzo długim czasie ładowania) był najważniejszą przyczyną tego, że auta elektryczne przegrywały ze spalinowymi. Wszystko przez parametr określany jako gęstość energii, który wypada dla akumulatorów znacznie gorzej niż dla paliw płynnych czy gazowych. Dla porównania: w 1 kg benzyny mamy zmagazynowane ok. 12 kWh energii, a w 1 kg dobrego akumulatora kwasowo-ołowiowego zaledwie 0,05 kWh, czyli 240 razy mniej! To dlatego do niedawna auta elektryczne, mimo potężnych i ciężkich akumulatorów, które zajmowały w nich mnóstwo miejsca, miały zasięgi rzędu 100 km.

Nie jest jednak prawdą, że w dziedzinie akumulatorów od lat się nic nie zmieniło – postęp ostatnio bardzo przyspieszył. Akumulatory litowo-jonowe, stosowane np. w Tesli Model 3, mają gęstość energii na poziomie 0,22 kWh/kg, czyli ponad czterokrotnie wyższą niż w przypadku akumulatorów kwasowo-ołowiowych (czyli takich, jakie stosowane są np. jako akumulatory rozruchowe w autach z silnikami spalinowymi). Na tle gęstości energii w paliwach płynnych to wciąż słaby wynik, ale ostatnio regularnie kolejne firmy ogłaszają przełamanie barier technologicznych i zapowiadają coraz lżejsze ogniwa o coraz wyższych pojemnościach. W ciągu 2-3 lat na rynek trafić mają akumulatory o gęstości energii rzędu 0,4 kWh/kg. Już teraz dostępne są moduły o wyższej wydajności niż te stosowane w "elektrykach", tyle że nie są one na tyle trwałe, stabilne i bezpieczne, żeby montować je w samochodach.