Suche liczby wyglądają imponująco: chińskie marki były w stanie zwiększyć sprzedaż samochodów elektrycznych w Niemczech o 272 proc. w pierwszej połowie roku. Tak wynika z danych opracowanych przez firmę konsultingową EY dla niemieckiego Welta (na podstawie statystyk Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego). A jednak Jan Sieper, ekspert rynku motoryzacyjnego z EY mówi:
Niemcy to trudny rynek dla chińskich marek. Chińczycy mają konkurencyjne portfolio produktów ze swoimi nowymi samochodami elektrycznymi, ale ich udziały w rynku są niskie.
Co dzieje się w Niemczech?
272 proc. wzrostu robi piorunujące wrażenie, ale spójrzmy na liczby bezwzględne. Wysokie tempo wzrostu chińskich marek wynika z jednej strony z niskiego poziomu rejestracji, z którego startują samochody z Państwa Środka. Z drugiej strony znacząco spada liczba rejestracji samochodów marek, które wywodzą się z Europy, ale należą do chińskich korporacji. Są to przede wszystkim nordyckie marki Volvo i Polestar, które zostały przejęte przez Geely, a także brytyjska marka MG. Ich udział w rynku znacznie spadł.
Jednocześnie statystyki pokazują, że niemieccy producenci z roku na rok zdobywają znaczący udział w rynku. W ostatnim czasie głównym motorem tego rozwoju jest przede wszystkim koncern Volkswagen. Lepiej sprzedaje się też BMW. Niemieccy dostawcy walczą o udział w rynku zwłaszcza z Teslą, a nie Chińczykami. A tej idzie ostatnio bardzo słabo. Pomimo nowo wprowadzanych poprawionych modeli, firma Elona Muska traci na znaczeniu. Dzieje się tak zapewne nie tylko dlatego, że zupełnie nowe modele produkcyjne, takie jak Cybertruck, nie są dopuszczone do obrotu na rynku niemieckim, ale także ze względu na kontrowersyjne wypowiedzi polityczne Muska.
Sukces niemieckich producentów jest również względny. W porównaniu z 2023 r., kiedy premia ekologiczna wciąż napędzała rynek, nowe rejestracje samochodów elektrycznych w Niemczech wzrosły zaledwie o osiem procent – wyliczają eksperci EY. W całym 2025 r. prawdopodobnie znajdą się nawet poniżej poziomu z 2023 r.
Niemcy przesiadają się do elektryków? No nie do końca
Niemieccy producenci korzystają przede wszystkim z hojnych dotacji państwowych na samochody służbowe, które nie występują w takiej formie w innych krajach. Dlatego udaje im się przebić z dość drogimi samochodami elektrycznymi. Liczba nowych rejestracji w drugim kwartale tego roku była o 32 proc. wyższa niż rok wcześniej. Dużo, ale to przede wszystkim firmy kupują samochody elektryczne – osoby prywatne pozostają bardzo ostrożne, jeśli chodzi o elektromobilność i nadal wyraźnie preferują silniki spalinowe.
Pozostanie tak, póki na rynku nie pojawią się zdecydowanie spóźnione premiery przystępnych cenowo elektryków z niższych segmentów. Tymczasiem zapowiadane przez Volkswagena ID.2 (nazwa robocza: ID.2All) i ID.1 (nazwa robocza: ID.Every1), mają zostać wprowadzone na rynek dopiero w ciągu najbliższych dwóch lat. Niemiecka marka pozostaje pod tym względem w tyle nie tylko za chińską konkurencją.
Renault 5 i Hyundai Inster, które są projektowane jako samochody miejskie, już zdobywają klientów w Niemczech. Renault 5, produkowane we Francji, jest nowoczesną - od początku projektowaną z myślą o napędzie elektrycznym - interpretacją prostego, małego samochodu (jeździliśmy nim i byliśmy zachwyceni: Renault 5 E-Tech już jest. Ma atrakcyjną cenę i fantastyczny wygląd). Z kolei Hyundai Inster stawia na praktyczność - mimo niewielkich rozmiarów oferuje zaskakująco dużo miejsca we wnętrzu (Hyundai Inster jest uroczy i zaskakuje możliwościami w środku). Na dodatek wygląda oryginalnie.
Prawda o chińskich autach w Niemczech
Z niemieckim Volkswagenem konkurują też Chińczycy, ale w ich przypadku wzrosty sprzedaży są imponujące tylko w ujęciu procentowym. Na przykład Nio sprzedało w pierwszej połowie roku w Niemczech tylko 121 samochodów. A jak idzie największemu producentowi samochodów elektrycznych na świecie, czyli BYD-owi, który przejął (od Volkswagena) pozycję lidera na rynku elektryków na swoim rodzimym rynku? Znacznie lepiej niż Nio, ale o żadnej dominacji nie ma mowy. BYD osiągnął w Niemczech trzycyfrowe wyniki sprzedaży siedmiu swoich modeli, zwiększając łączną sprzedaż do 4544 samochodów, co oznacza wzrost o 290 proc. To plasuje BYD w pierwszej dziesiątce.
Jednocześnie wzrost popularności BYD-a w Niemczech pokazuje przeszkody, jakie napotykają Chińczycy u naszych zachodnich sąsiadów. Producent, który zmaga się z nadprodukcją w swoim rodzimym kraju, na rynku niemieckim posiada rozbudowaną ofertę modelową, ale dociera głównie do klientów komercyjnych, a nie prywatnych. Wynika to również z faktu, że BYD nie ma jeszcze silnej struktury dealerskiej w Europie i nie zbudował jeszcze wizerunku marki. W związku z tym BYD ogłosił, że w przyszłości będzie współpracował z południowoniemiecką siecią Autohaus Kummich. To ewidentny sygnał, że Chińczycy liczyli na znacznie większą sprzedaż w Niemczech.
Dodatkową barierą dla chińskich producentów są cła importowe, a jednocześnie planowane nowe subsydia rządu niemieckiego. Będą one miały wpływ przede wszystkim na sektor samochodów służbowych, gdzie niemieccy producenci mają większe szanse na dominację.
Jakie samochody elektryczne kupują Niemcy, jeśli już decydują się na elektryka?
Najlepiej sprzedające się e-auta na rynku niemieckim pochodzą obecnie prawie wyłącznie z koncernu Volkswagena. Sprzedaje on około cztery razy więcej samochodów elektrycznych niż zajmująca drugie miejsce grupa BMW i prawie sześć razy więcej niż Hyundai (wliczając w to Kię). Chińczycy znaleźli się w pierwszej dziesiątce firm na ósmym miejscu z Geely i dziesiątym miejscu z SAIC.
Znajduje to odzwierciedlenie w przeglądzie najpopularniejszych modeli. Tutaj ID.7 wysuwa się na prowadzenie. Jest to odpowiednik klasycznego Volkswagena Passata. Oprócz koncernu z Wolfsburga w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych modeli znalazły się jeszcze tylko BMW iX1 oraz Tesla Model Y, która od wiosny jest również produkowana w Grünheide pod Berlinem.
Sukces poszczególnych modeli znajduje również odzwierciedlenie w 10 najlepszych markach na rynku niemieckim:
- Volkswagen
- BMW
- Skoda
- Audi
- Seat
- Mercedes
- Hyundai
- Tesla
- Opel
- Ford
Według Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego (KBA) samochody elektryczne stanowiły nieco ponad 18 proc. wszystkich nowych rejestracji w czerwcu 2025 r.
To bardzo wyraźnie pokazuje, że wciąż jesteśmy daleko od boomu na elektryki, na który liczyli politycy i firmy takie auta produkujące. Rzeczywistość jest taka, że wiele osób nadal ma spore zastrzeżenia do samochodów elektrycznych
– mówi Constantin Gall, ekspert EY Partenon.
18 proc. to mało, bez względu na to, co mówią elektro-entuzjaści. W Niemczech od lat istnieją programy wsparcia zakupu elektryków (z przerwami, ale jednak), infrastruktura ładowania jest rozbudowana, oferta marek bardzo obszerna, a mimo to klienci prywatni nie chcą jeździć autami na prąd. Bez nich nie będzie mowy o e-rewolucji.