- Na stacjach w popularnych lokalizacjach tworzą się kolejki chętnych do naładowania samochodu elektrycznego
- Nie wszyscy kierowcy elektryków wykazują się wyrozumiałością. Zdarza się blokowanie miejsca, choć samochód nie jest podłączony lub ładowanie dawno się zakończyło
- Niestety na uzupełnienie energii potrzeba znacznie więcej czasu niż na zatankowanie samochodu. Bywa jednak, że i kierowcy aut spalinowych muszą spędzić więcej czasu w kolejce przed dystrybutorem
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Nie lubiłem i wciąż nie lubię takich sytuacji. Gdy najwyższa pora ruszyć w dłuższą trasę, a w baku pusto. Zwykle nie pozostaje mi nic innego, jak stracić kilka minut na tankowanie na najbliższej stacji paliw. W przypadku elektryka to już nie kilka minut, a co najmniej kilkadziesiąt. A tak było w przypadku naszego długodystansowego elektrycznego Renault Megane E-TECH, które odbierałem nieopodal redakcji. Oto historia nie tylko o ładowaniu, ale i egoistach wśród kierowców.
Wskaźnik zasięgu wskazywał marne 120 km, czyli dokładnie tyle, ile mam do pokonania z Warszawy w kierunku Siedlec. Nie miałem ochoty na podróż "na oparach", tym bardziej że po drodze próżno o jakiekolwiek ładowarki sieci, do której otrzymałem kartę ładowania.
Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo
Zajmę miejsce, bo mogę. Inni niech poczekają
Pozostało jedno. Musiałem znaleźć najbliższą stację ładowania, by przynajmniej uzupełnić energię na kolejne kilkadziesiąt kilometrów. W pobliżu była Galeria Mokotów, w której słupków do ładowania nie brakowało. Zignorowałem przy tym ostrzeżenia kolegów o dużej popularności tego miejsca i sporym ryzyku kolejki. Na wszelki wypadek sięgnąłem po kilka aplikacji, które były zadziwiająco zgodne — twierdziły, że wolne ładowarki były wciąż dostępne.
Przed południem na parkingu w Galerii Mokotów panował duży ruch. Samochodów było sporo, ale o dziwo wciąż było kilka wolnych miejsc przy słupkach Greenway. Okazało się, że nie tylko ja zaplanowałem w tym samym czasie ładowanie. Do dostępnej stacji 90 kW podjeżdżałem razem z kierującymi Mercedesem i Teslą. Kierująca Mercedesem nie była zbyt szczęśliwa, gdy zobaczyła, że sięgnąłem po port CCS, bo jej do dyspozycji pozostał już tylko ten wolniejszy. O dziwo kierowca Tesli na ukraińskich tablicach rejestracyjnych nawet nie okazał zainteresowania ładowarkami. Razem ze swoją rodziną szybko udał się w stronę sklepów, blokując tym samym ładowarkę, choć nie ładował samochodu. W końcu trafił na idealne miejsce — stanowiska ładowania są przy samym wejściu do centrum handlowego. Nie trzeba długo spacerować przez ogromny parking...
Sprawdź czas i zamelduj się w aplikacji. To proste!
Pozostało jeszcze tylko kilka czynności. Sprawdziłem szacowany czas ładowania na ekranie w Megane i rutynowo zameldowałem się w aplikacji PlugShare (odrobina szacunku dla innych nikomu ujmy nie przynosi). Pozostało jeszcze tylko znaleźć zajęcie na kilkadziesiąt minut ładowania. Idealnie na krótki posiłek i choćby chwilę przy edycji kolejnego tekstu do pracy.
Wbrew pozorom kilkadziesiąt minut szybko minęło. Gdy wróciłem do samochodu, trudno było przeoczyć kolejkę. Jeden z kierowców zagadnął mnie o ładowanie i nie krył zadowolenia, gdy odpinałem przewód. Tesla dalej zaś blokowała miejsce (pewnie zakupy potrwały dłużej).
Egoizm, głupota czy złośliwość?
Wbrew pozorom o podobne sytuacje nietrudno na co dzień i to nie tylko w warszawskiej galerii. Nie raz zdarzyło mi się trafić na samochody blokujące miejsca w różnych regionach kraju. Zajmują je nie tylko kierowcy aut elektrycznych, ale także spalinowych. Łatwo o irytację i nerwy, szczególnie gdy zależy nam na czasie. Egoistów nie brakuje po stronie elektromobilności, jak i tradycyjnych aut benzynowych i diesli. Czy ktoś pamięta długie kolejki na stacjach paliw, gdy kierowcy zostawiali swoje auta przy dystrybutorach i spędzali więcej czasu na kupowaniu kawy, hot-doga i innych rzeczy?
Niekiedy bywa jednak inaczej. Na obleganej stacji w warszawskiej galerii można także liczyć na uprzejmość. Takiej doświadczył nasz redakcyjny kolega. Jeden z kierowców odstąpił mu bowiem szybkie łącze, twierdząc, że i tak ma dużo czasu. Seans w kinie trwał na tyle długo, że mógł się spokojnie obyć bez CCS. Można? Odrobina uprzejmości nie zaszkodzi bez względu na to, czym podróżujemy i co "tankujemy".