- BYD to kolejny chiński producent, który chce zawalczyć o polski rynek. Sprzedaż samochodów tej marki ma u nas ruszyć już w przyszłym miesiącu
- Chociaż chińska oferta będzie składać się głównie z elektryków, do sprzedaży trafi też spalinowy BYD Seal U DM-i. Sprawdziłem go podczas pierwszych jazd
- Do zakupu chińskiego SUV-a zachęca nie tylko atrakcyjny cennik. Auto jest szokująco dobrze wykonane, a układ DM-i oszczędnie obchodzi się z paliwem
Chińska ofensywa w Europie trwa i nie zatrzymają jej już nawet zapowiedziane przez UE cła na samochody z Państwa Środka. Dowód? Do debiutu na polskim rynku szykuje się właśnie kolejny gracz: BYD (skrót od Bulid Your Dreams, czyli "Zbuduj Swoje Marzenia"). To firma, która w 1995 r. zaczynała od produkcji tanich akumulatorów niklowo-kadmowych, a dziś... ostrzy sobie kły na koronę Tesli!
Czyli znowu elektryki? Nie zamykajcie jeszcze karty w przeglądarce, bo Chińczycy mają "tajną broń" niewymagającą poznania na pamięć rozmieszczenia i mocy publicznych ładowarek. To hybrydowy BYD Seal U DM-i stworzony z myślą o dalekich trasach. Próbowałem "zagiąć" go podczas pierwszych jazd pod Rzymem i nie było to łatwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
BYD Seal U DM-i to SUV bez kompleksów. Ty też się ich nie nabawisz
Pierwsze wrażenie? Nie ma się do czego przyczepić. BYD Seal U nie wygląda jak pierwsze lepsze dzieło "wyplute" przez generator nowych SUV-ów. Jest niebrzydki, ale też nie wyjątkowo urodziwy. Mimo że stylistyką nawiązuje do innych modeli BYD-a, wnikliwi dostrzegą w nim coś z Porsche Cayenne (kształt frontu), Renault Megane (reflektory z "wąsami") czy Kii XCeed (tylne lampy). Na szczęście to tylko luźne inspiracje, a nie elementy wyjęte żywcem z tych modeli.
BYD Seal U to duży samochód – ma 4,78 m długości, niemal 1,9 m szerokości i 1,67 m wysokości. Dzięki sporemu rozstawowi osi (blisko 2,8 m) miejsca w kabinie jest pod dostatkiem i z przodu, i z tyłu. Minus? Pomimo takich wymiarów bagażnik tego SUV-a jest niewiele większy niż w kompaktach – ma zaledwie 425 l pojemności (1440 l po złożeniu oparć kanapy). Chińskie auto szybko jednak odrabia punkty dobrą pozycją za kierownicą i wygodnymi fotelami, które nawet starają się jakoś podtrzymywać ciało na zakrętach.
To właśnie w kabinie przeżywam pierwszy szok. Czuję się trochę jak w jednym z tańszych modeli Mercedesa (np. GLA lub Klasie A), tyle że... tu nic nie trzeszczy! Materiały wykończeniowe (trochę pseudodrewna, trochę pseudoaluminium...) i spasowanie nie odstają od klasowej średniej, ale po przygrzaniu słońcem część plastików zaczyna wydawać z siebie nieprzyjemną woń.
Wnętrze Seala U zostało urządzone zgodnie z panującą modą, nie zabrakło w nim więc zbieraczy odcisków palców (dotykowe ekrany, przyciski z "fortepianowego" plastiku) i gadżetów, takich jak 31-kolorowe oświetlenie nastrojowe, "kryształowy" lewarek dźwigni od zmiany kierunku jazdy, wyświetlacz HUD, wegańska skóra czy wentylowane fotele z przodu. "Osiągalna klasa premium" – słyszę na prezentacji przed otrzymaniem kluczyków.
Jak jeździ BYD Seal U DM-i? Tak, że zaczniesz nucić szanty
Wyjeżdżając z hotelowego parkingu, przeżywam kolejne zaskoczenie. Tym razem negatywne, bo na zakrętach odnoszę wrażenie, że kierownica nie jest połączona z kołami – układ ma spore opóźnienie w reakcji i jest zwyczajnie przewspomagany. Delikatnie pomaga przełączenie wsparcia w tryb "sportowy", ale nadal ciężko mówić tu o precyzji i naturalnych wrażeniach z jazdy.
"OK, poprawimy to aktualizacją oprogramowania" – zapewnia mnie człowiek z europejskiej centrali BYD-a. Podobną aktualizację przydałoby się też zafundować zawieszeniu, a to już nie będzie takie proste. Jest tak miękko zestrojone, że trzy razy sprawdziłem, czy na pewno nie siedzę na fotelu pneumatycznym.
O ile w codziennej jeździe to nie przeszkadza, o tyle nierówności na autostradzie potrafią zamienić chińskiego SUV-a w piłkę kauczukową, która nie przestaje odbijać się od podłoża. Gdy dodamy do tego jeszcze zakręt... kierowcy może zrobić się trochę gorąco. Rozumiem, że priorytetem w tym modelu był komfort, ale trudno przyzwyczaić się do aż tak "pontonowego" charakteru auta.
BYD Seal U DM-i ma bardzo udany, autorski napęd hybrydowy
Czy warto się przełamać? BYD Seal U DM-i to zmyślna hybryda plug-in (PHEV), której nie trzeba podłączać do gniazdka, by jeździła płynnie i niemal tak cicho jak elektryk. Potrafi to robić nawet z rozładowanym akumulatorem (18,3 kWh). Skąd to wiem? Organizatorzy celowo podstawili nam SUV-y naładowane tylko do 25 proc. To punkt graniczny dla systemu, więc byliśmy zmuszeni jeździć w trybie hybrydowym, polegając na benzynie i rekuperacji.
Elektronika dbała o to, by zachować poziom naładowania w przedziale 22-27 proc., ale nie polegała tylko na energii odzyskanej z hamowania. Co jakiś czas do gry w roli generatora prądu włączał się 130-konny silnik 1.5. Robił to bez szarpnięć i hałasów, a jego obecność zdradzał tylko jednostajny, delikatny szum. Dzięki dobremu wygłuszeniu w kabinie było dość cicho nawet przy autostradowej prędkości (140 km/h).
Jazda samochodem z układem DM-i (autorska konstrukcja BYD-a) przypomina bardziej podróżowanie elektrykiem niż autem spalinowym. Nic w tym dziwnego – najczęściej przednie koła napędza 197-konny e-motor (w wersji 4x4 przednie koła napędza 204-konny e-motor, a tylne – 163-konny). Ale jest zasadnicza różnica: 60-litrowy bak i "spaliniak" całkowicie eliminują zjawisko obawy o zasięg. Katalogowo BYD Seal U DM-i z napędem 4x4 przejeżdża na jednym tankowaniu nawet 870 km (70 km w trybie elektrycznym).
To bardzo udana konstrukcja, bo – jeśli wierzyć obliczeniom komputera pokładowego – na krętej, raz wznoszącej się, a raz opadającej trasie testowej z Rzymu ważący 2,1 tony SUV potrzebował średnio 6,6 l benzyny na 100 km (przypominam: bez wsparcia prądu z gniazdka). Po ustawieniu tempomatu na 140 km/h zużycie paliwa na autostradzie wzrosło tylko do 8,4 l/100 km. Zaznaczę, że mówimy tu o apetycie 323-konnego (!) SUV-a z napędem 4x4, który do 100 km/h przyspiesza w zaledwie 5,9 s. Czyli można zjeść ciastko i mieć ciastko.
BYD Seal U ma lepsze multimedia niż większość rywali
Kilka chińskich samochodów przewinęło się już przez naszą redakcję i niemal za każdym razem mieliśmy zastrzeżenia do multimediów: w jednym nie było łączności Apple CarPlay/Android Auto, w drugim ekran reagował z dużym opóźnieniem, a znowu trzeci miał brzydki i skomplikowany interfejs.
BYD to inna jakość. Nie ma co ukrywać – Chińczycy stworzyli jeden z najbardziej intuicyjnych i płynnych systemów inforozrywki na rynku, a do tego zadbali o kilka... dowcipnych wyróżników. No bo kto, jeśli nie firma z Państwa Środka, miałby zaoferować klientom obracany 15,6-calowy ekran lub aplikację do karaoke? Albo zmianę motywów, która obejmuje nie tylko tło, ale też ikonki? Do tego dobrze grający 10-głośnikowy zestaw audio Infinity, dwie ładowarki indukcyjne i cztery porty USB-C. Do pełni szczęścia przydałby się tylko osobny panel klimatyzacji.
Zakochałem się w funkcji wywołania ostatnio używanych kart (np. mapy nawigacji albo ustawienia systemów bezpieczeństwa). Cieszy też pamięć zapisująca ostatnią trasę czy odtwarzaną piosenkę – po uruchomieniu silnika po przerwie w podróży wszystko jest automatycznie przywracane. Przedstawiciele marki zdradzili mi receptę na udane multimedia: zaprojektowali je tak, jakby to był gigantyczny smartfon. To przez to obsługuje się go tak łatwo.
Dobrze działa też inna elektronika – odpowiadająca za bezpieczeństwo na drodze. Narzekałem właściwie tylko na rozpoznawanie znaków, bo nie w każdym miejscu system trafnie pokazywał ograniczenie prędkości. Za to ADAS i ICC (inteligentny tempomat)? Nie bałem się im zaufać, gdy przeprowadzały mnie np. przez miasteczko. Pilnowały odstępu, trzymały się swojego pasa i uważały na innych uczestników ruchu.
BYD Seal U DM-i będzie mieć atrakcyjne ceny w Polsce
I to wszystko za... 38 tys. 900 euro (cena z rynku niemieckiego), czyli nieco ponad 165 tys. zł! Tyle kosztuje "full opcja" (panoramiczny dach, wegańska skóra, kamery 360 st., zestaw audio Infinity, 19-calowe alufelgi itd.), ale z napędem tylko na przód i jednym silnikiem elektrycznym. Dopłata do dwusilnikowego 4x4 jest spora, bo to prawie 24 tys. zł (5,6 tys. euro).
To rewelacyjna oferta, bo podobnie wycenieni konkurenci mają tylko silnik spalinowy albo klasyczną hybrydę. A BYD Seal U DM-i może być ładowany z gniazdka (AC do 11 kW, DC do 18 kW) i być wówczas elektrykiem albo służyć jako mobilny powerbank (ma funkcję V2L). Żeby nim jeździć, trzeba tylko... nauczyć się "Morskich Opowieści". To nieźle wykonany, dynamiczny, oszczędny i cichy SUV, który może stanowić ciekawą, tańszą alternatywę dla znanych w Europie marek.
BYD zadbał nie tylko o atrakcyjny cennik, ale też warunki ochrony. Klientów ma skusić 6-letnia gwarancja do przebiegu 150 tys. km (akumulator objęty jest 8-letnią ochroną do 200 tys. km). Czy tak się stanie? Dowiemy się już niedługo, bo firma planuje rozpocząć sprzedaż w Polsce już w czerwcu.