- Za przeszło milion złotych można kupić spore mieszkanie albo Range Rovera w jednej z najbogatszych wersji
- Możesz go traktować jako samochód reprezentacyjny, rodzinny lub terenowy (jeśli nie będzie ci go szkoda)
- Auto po prostu sunie, nieważne czy jedziesz 50 km/h, czy 150. Elektronika pomaga dosłownie we wszystkim
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Wielka jest nie tylko cena. Range Rover piątej generacji wygląda jak posąg na kołach. To za sprawą dużych gładkich powierzchni i niewielu ozdobników. W satynowym lakierze Sunrise Copper, który wymaga dopłaty "zaledwie" 50,5 tys. zł, to wrażenie jest jeszcze większe. Range jest po prostu majestatyczny i nie sposób pomylić go z autem innej marki. Dodam, że to wersja standardowa mierząca 5052 mm (dwa razy tyle co pierwszy Smart). Dostępna jest jeszcze odmiana LWB, dłuższa o 200 mm (dla VIP-ów lub z siedmioma miejscami). W tej drugiej nie jest jednak dostępna 550-konna hybryda plug-in w odmianie SV (skrót od działu "Special Vehicle Operations") oferującą jeszcze bogatsze możliwości personalizacji.
Specyfikacja testowanego przeze mnie samochodu zajmuje trzy strony A4, postaram się przybliżyć najciekawsze jego funkcje. Zapraszam na fotel pasażera. Pewnie za chwilę wybierzesz jednak miejsce z tyłu.
Range Rover 3.0 PHEV SV – luksus w nowoczesnej formie
Pneumatyczne zawieszenie obniża pojazd, ułatwiając do niego dostęp (z kolei podczas jazdy w terenie umożliwia znaczne zwiększenie prześwitu i poprawienie kątów). Siadasz w wygodnym fotelu, bardzo wysoko. Za pierwszym razem można mieć obawę przed wjazdem do garażu podziemnego, ale spokojnie — wysokość wynosi 1,87 m, więc jest jeszcze spory zapas.
W środku jest milutko i mięciutko, ale wcale nie siedzisz na skórze. Tkanina Ultrafabrics tylko ją przypomina — jest przyjemna w dotyku, elastyczna i mocna, ale sztuczna. Oczywiście można wybrać klasyczną skórę naturalną, jednak brytyjska marka daje klientom wybór bez wpływu na jakość. Gdybym nie wiedział, nawet nie pomyślałbym, że to nie jest wysokogatunkowa skóra (tak samo robi już np. BMW w nowej serii 5). Ten materiał znajdziemy także na kierownicy i podsufitce.
Ponadto w kabinie mamy: prawdziwe aluminium, drewniane forniry, wełniane dywaniki. Jakość użytych materiałów i samego wykonania jest chyba najwyższa z możliwych. Nie pasuje mi tylko wykończenie dźwigni skrzyni biegów, które jest ceramiczne, ale wygląda jak zwykły plastik. Moim zdaniem lepsze byłoby jej obszycie.
Range Rover 3.0 PHEV SV – klasa biznes
Świetne są za to zagłówki – takie "napompowane" z miękką siateczką, na której przyjemnie jest oprzeć głowę. Co ciekawe, za nią znajdują się głośniki aktywnie redukujące hałas, więc każdy ma swoją strefę ciszy. O superwyciszeniu całej kabiny i zaawansowanym systemie nagłośnienia Meridian Signature (1600 W, 34 głośniki i subwoofer) nie wspomnę – to oczywiste.
System multimedialny Pivi Pro z ponad 13-calowym ekranem dotykowym okazuje się intuicyjny i wygodny. Rozplanowanie menu i szybkość reakcji na dotyk są bez zarzutu. Współpracuje z nim zestaw wskaźników, który też jest interaktywnym wyświetlaczem. Pozostawiono jednocześnie kilka prawdziwych przycisków i pokręteł. Po wcześniejszym teście Range Rovera Sport czułem się prawie jak w domu.
Nie wspomniałem jeszcze, że o dobry klimat we wnętrzu dba filtr cząstek PM 2,5 (monitorowany jest stan powietrza na zewnątrz i w środku), redukujący zapachy, a także ilość bakterii i alergenów. Kontrolowane jest także stężenie CO2.
W schowku pod podłokietnikiem możemy zażyczyć sobie nawet lodóweczkę (zmieszczą się w niej cztery małe butelki lub trzy puszki). Pomyślano chyba o wszystkim, co można zamontować w aucie.
Jeszcze lepsze warunki podróżowania mają osoby siedzące z tyłu. Szczególnie ta z prawej strony, która może rozłożyć swój fotel i poczuć się jak w samolocie w klasie biznes (przedni fotel przesuwa się maksymalnie do przodu, a z tylnego wysuwa się podnóżek). Miejsca jest mnóstwo, konfiguracja może być trzy- lub dwumiejscowa ze stałą konsolą pośrodku. Pasażerowie w drugim rzędzie również mają dostęp do informacji i rozrywki za pośrednictwem ośmiocalowego dotykowego kontrolera i dwóch ekranów (każdy o przekątnej ponad 11 cali). Można też oglądać filmy czy podłączyć konsolę do gier.
- Przeczytaj także: Jeździłem SUV-em w sportowym wydaniu. Coś mi w nim jednak nie pasowało
Na tym nie koniec zaskoczeń — z dzielonej tylnej klapy można zrobić "event suite". W pakiecie dostaniesz poduszki na podłogę i rozkładaną przegrodę w bagażniku, dodatkowy głośnik w klapie i oświetlenie. Na piknik jak znalazł. Sam bagażnik jest ogromny – standardowo ma 818 l, a po złożeniu tylnej kanapy – 1841 l.
Range Rover 3.0 PHEV SV – szybka salonka
To niemal najmocniejsza wersja napędowa Range Rovera (wyżej jest już tylko 660-konny motor 4.4 V8). Hybryda ma 400-konny silnik 3.0 R6, ale wspomagany elektrykiem (218 KM). W sumie system generuje 550 KM i aż 800 Nm. Dzięki temu ten kolos o masie własnej blisko 2,8 t przyspiesza do 100 km/h w 5 s. W środku oczywiście nie czuć prędkości – widać tylko jak lekko unosi się przód samochodu i coraz mocniej jesteś wciskany w fotel.
Auto po prostu sunie, nieważne czy jedziesz 50 km/h, czy 150. Wszystkie nierówności są eliminowane, w środku jest bardzo cicho, przyjemnie pomrukuje tylko silnik spalinowy. O ile pracuje, bo można poruszać się tylko na prądzie. Hybryda plug-in w Range Roverze ma duży akumulator 38 kWh (brutto). Podobny znajdziemy np. w całkowicie elektrycznym MINI. Po pełnym naładowaniu (można to robić z mocą nawet 50 kW) komputer pokładowy pokazywał, że w trybie EV przejadę 93 km, ostatecznie po mieście udało mi się pokonać w ten sposób 70 km.
Wtedy spalanie wynosiło okrągłe zero. Potem podróżowałem w zwykłym trybie hybrydowy. W nim zużycie benzyny wyniosło 11,5 l/100 km. Dodam, że głównie w ruchu miejskim, więc to nadal całkiem niski wynik jak na tak duże i ciężkie auto.
Manewrowanie w ciasnych miejscach ułatwia układ czterech kół skrętnych. Do 50 km/h tylne koła skręcają się w przeciwnym kierunku do przednich (do 7,3 stopnia), poprawiając zwrotność, a powyżej – w tym samym kierunku, zwiększając stabilność podczas jazdy. Średnica zawracania Range Rovera wynosi tylko 10,95 m (pomiędzy krawężnikami). Co nie zmienia faktu, że znalezienie miejsca do zaparkowania tak dużego auta nie jest łatwe. Orientację ułatwia system kamer pokazujących obraz dookoła samochodu (są umieszczone nawet na dachu).
Elektronika pomaga dosłownie we wszystkim. Steruje zawieszeniem (wcześniej skanując drogę), napędami (system Terrain Response 2), kontroluje przechyły nadwozia itd. Opisanie wszystkich systemów elektronicznych w tym samochodzie wymagałoby napisania osobnego tekstu.
Range Rover 3.0 PHEV SV – moim zdaniem
Gdybym szukał ultraluksusowego SUV-a, na pewno brałbym pod uwagę Range Rovera (obok Mercedesa-Maybacha GLS czy Bentleya Bentaygi). I to właśnie w klasycznej wersji, która podoba mi się bardziej od Sporta. To model z bogatą historią, który umila każdą podróż. Czujesz się w nim bezpieczny i zrelaksowany. Możesz go traktować jako samochód reprezentacyjny, rodzinny lub terenowy (jeśli nie będzie ci go szkoda). Jedynie w gęstym ruchu miejskim może przeszkadzać duży rozmiar.
Czy wart jest przeszło 1,2 mln zł? Dla jednych to horrendalnie wysoka i nieosiągalna kwota. Dla innych, którzy mogą sobie na niego pozwolić, to godna rozważenia opcja z prawie nieograniczoną ofertą personalizacji.
Range Rover 3.0 PHEV SV – dane techniczne
Silnik | 2996 cm3 R6 + elektryczny |
Moc | 550 KM przy 5500-6500 obr./min |
Moment obrotowy | 800 Nm przy 2000-5000 obr./min |
Napęd/skrzynia biegów | 4x4/aut. 8b. |
Długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi | 5052/2047/1870/2997 mm |
Bagażnik | 818-1841 l |
Prędkośc maksymalna | 242 km/h |
0-100 km/h | 5,0 s |
Cena | 1 135 100 zł (plus opcje) |