- Pierwsza Alfa Romeo z polskiej fabryki to nie tylko Junior, ale i Brera. Wyjaśniam jak to możliwe
- Piękny napis "Alfa Romeo" na klapie bagażnika robi dużo mniejsze wrażenie niż zdanie napisane skromną czcionką na tabliczce, którą widać dopiero po otwarciu drzwi
- Alfa Romeo z definicji powinna dawać dużą przyjemność z jazdy. Sprawdziłem, czy miejski SUV z 3-cylindrowym silnikiem to w ogóle potrafi
- Przyjrzałem się również jakości wykonania samochodu produkowanego w Tychach
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Otwierasz drzwi i już jesteś jej. Alfa Romeo Junior z miejsca uwodzi cię designem deski rozdzielczej i foteli. Wrażenie jest tak duże, że nie ma szans, aby w ogóle zauważyć czarną tabliczkę gęsto zadrukowaną skromną czcionką, która zresztą znika z pola widzenia natychmiast po zamknięciu drzwi. Szkoda, bo to jeden z najmilszych sercu akcentów w tym SUV-ie.
Czarna tabliczka kończy się napisem "Made In Poland" — Junior to pierwsza Alfa Romeo w historii produkowana w Polsce. W Tychach powstają również blisko z nią spokrewnione Fiat 600 i Jeep Avenger. Cóż, w tych czasach nawet Alfa Romeo nie może mieć platformy tylko dla siebie — ten komponent jest zbyt cenny, żeby się nim nie podzielić z koleżankami i kolegami ze wspólnego koncernu. Tylko czy przez to Alfa Romeo Junior nie jest po prostu wystrojonym Fiatem 600? Pora to sprawdzić.
Przeczytaj także: Rozmawiałem z dyrektorem Stellantisa na Europę. "Tychy nie są w najbardziej niebezpiecznej sytuacji"
Test Alfy Romeo Junior: jakość, wnętrze, ergonomia
Delikatnie mówiąc, nigdy nie potrafiłem wykrzesać w sobie zachwytu dla designu Giulii, Stelvio bądź Tonale, ale Alfa Romeo Junior od razu zawróciła mi w głowie. Tak pięknej Alfy nie mieliśmy od czasów słynnej 156 (1997-2007). Nie sądzę, żeby na świecie istniał piękniejszy miejski SUV. Zwłaszcza w tym odcieniu czerwieni, który nosi tak bliską sercu każdego alfisty nazwę Brera.
Otwierając drzwi, powtarzałem więc w duchu "tylko nie zepsuj tego wnętrzem".
Przeczytaj także: Dlaczego nowe samochody są tak drogie? Stanieją? Spytałem czołowych ekspertów [ANALIZA]
Cóż, nie udało się jej zepsuć. Wnętrze okazało się godne nadwozia. To z pewnością nie jest przebrany Fiat. To prawdziwa Alfa Romeo. Jest efektownie, stylowo i sportowo. Ale czy praktycznie?
Z ergonomią nie ma żadnych problemów. Kierownica należy do najlepiej wyprofilowanych na rynku (zwłaszcza w testowej wersji z elementami z Alcantary), system multimedialny jest intuicyjny i szybki, jego 10,25-calowy ekran — nachylony w stronę kierowcy i o wysokiej rozdzielczości (co oznacza również wyjątkowo ostry obraz z kamery cofania będącej standardem w testowej wersji Speciale), a do sterowania temperaturą i siłą nawiewu klimatyzacji przeznaczono osobne tradycyjne przyciski. Dawno też nie spotkałem tak głębokiego schowka przed pasażerem przedniego siedzenia. Miałem wrażenie, że sięgał okolic przedniego zderzaka.
Przeczytaj także: Sprawdziłem, jakie są najpopularniejsze nowe auta w Ukrainie. Trafiłem na pięć sensacji
Precyzja montażu kokpitu — czyli nasza polska robota — robi bardzo dobre wrażenie, jakość materiałów wykończeniowych zasługuje na mocną czwórkę, ale tworzywo zajmujące sporą część bocznych drzwi i otaczające klamkę wytrąca mnie z niezłego nastroju, boleśnie przypominając, że to jednak najtańszy model w gamie producenta.
Na dodatek jest też tym najmniejszym. Alfa Romeo Junior ma 417,3 cm długości i 255,7 cm rozstawu osi. Wprawdzie na tylnym siedzeniu z moimi 188 cm wzrostu miałem mnóstwo miejsca nad głową, ale z nogami było już tak sobie. Co tu dużo mówić, padłem ofiarą piękna.
Test Alfy Romeo Junior: przestronność, fotele i trójlistna koniczyna
W testowej wersji Alfy Romeo Junior znalazły się wyjątkowo wygodne, fantastycznie wyprofilowane i zwyczajnie piękne sportowe przednie fotele tapicerowane Alcantarą. Niestety, dla większej urody (i jeszcze wyraźniejszego nawiązania do rajdów i wyścigów) ich zewnętrzne poszycie z tyłu wykonano z tworzywa, co przy niewielkiej ilości miejsca na nogi oznaczało, że moje kolana nieprzyjemnie się konfrontowały z twardą powierzchnią zamiast z miękkim tekstylium.
Ofiarą piękna — w tym przypadku pięknej tylnej części nadwozia — padła też widoczność. Tylne słupki są masywne, a panorama widziana we wstecznym lusterku ograniczona.
Zaskakujący jest też design obręczy kół: zamiast typowej dla Alfy Romeo czterolistnej koniczyny (czyli quadrifoglio) mamy tu koniczynę trójlistną. Czy to aby nie jest zła wróżba dla wrażeń z jazdy? Zwłaszcza że jakimś zbiegiem okoliczności liczba listków odpowiada liczbie cylindrów testowej wersji tego SUV-a? A może lepiej doznania kierowcy opisuje spory napis na błotniku, który oznacza jednocześnie wariant wyposażenia: Speciale, czyli "wyjątkowy"?
Test Alfy Romeo Junior: wrażenia z jazdy i zużycie paliwa
Jednym z najsłynniejszych silników w historii Alfy Romeo jest Busso, czyli V6 z lat 1979-2005. Tymczasem testowa wersja Alfy Romeo Junior ma dwa razy mniej cylindrów.
Jej 1,2-litrowy silnik rozwija 136 KM. Tylko. Patrzę jednak na przyspieszenie od 0 do 100 km na godz. i w duchu myślę "dobrze". Katalogowe 8,9 s w praktyce oznacza satysfakcjonującą dynamikę, zwłaszcza od ok. 4000 obr./min i w trybie Dynamic. Do tego turbodoładowana jednostka przejawia wysoką kulturę i jest fajnie wyciszona.
Zawieszenie okazuje się dość twarde, ale paradoksalnie nie kładzie się to cieniem na komforcie jazdy. Nierówności są świetnie wytłumiane, a podzespoły pracują w miarę cicho.
Zaskoczyło mnie również zużycie paliwa. 25-kilometrową trasę Południową Obwodnicą Warszawy i drogą wojewódzką pokonaną poniedziałkowym popołudniem w trybie Advanced Efficiency Alfa Romeo Junior podsumowała liczbą jedynie 4,3 l/100 km.
Podczas jazdy elektryczną 280-konną wersją Alfy Romeo Junior, urzekła mnie precyzja układu kierowniczego. Prowadząc 136-konny spalinowy wariant, nie potrafiłem już odnaleźć w sobie tego entuzjazmu. Co nie zmienia faktu, że Junior to prawdziwa i wyjątkowa Alfa, a nie tylko kolejny model koncernu Stellantis z tej samej platformy.