12 września na drodze krajowej pomiędzy Rudnikiem nad Sanem a Niskiem doszło do poważnego w skutkach wypadku. Kierujący Oplem doprowadził do czołowego zderzenia zakończonego dachowaniem. Prowadzący Land Rovera nie miał szans na uniknięcie kontaktu z kierowcą, który najwyraźniej "bardzo się spieszył", bo wyjechał ze sznura pojazdów, jak gdyby nigdy nic. Terenowe auto skończyło na dachu.

Do tragedii niewiele brakowało. Wygląda na to, że pasażerom terenówki nic poważnego się nie stało, choć w opisie pod nagraniem, które umieszczono na youtube'owym kanale "Stop Cham", znalazła się informacja, że żona autora nagrania trafiła do szpitala. Jak wyraźnie słychać na wideo, w aucie jechało także dziecko. Fotelik, w którym podróżowało, widać zresztą także w dalszej części nagrania.

Tym razem na całe szczęście obeszło się bez ofiar, ale konsekwencje takiego bezmyślnego wykonywania ryzykownych manewrów mogą być naprawdę poważne. Nagranie to pokazuje wyraźnie, że jedną z podstawowych zasad, o której każdy kierowca powinien pamiętać, jest to, że na drodze nie jesteśmy sami, a przed wykonaniem każdego manewru, warto się, choć chwilę zastanowić. Efekty pośpiechu mogą być naprawdę opłakane.