Na A4 w pobliżu zjazdu na Kraków Bieżanów funkcjonariusze zatrzymali do kontroli dwóch mężczyzn. Jechali oni skuterami elektrycznymi po drodze, po której pędzić można nawet 140 km na godz. Zatrzymani poruszali się pojazdami, których pojemność silnika najprawdopodobniej nie przekraczała 50 cm sześc. Nie mogli więc rozwinąć 40 km na godz. na autostradzie — a tego wymagają przepisy, o czym mówi "Prawo o ruchu drogowym" (art. 2.).

Jazda po A4 na skuterze to bardzo zły pomysł. Jakakolwiek zmiana pasa wiąże się z narażaniem zdrowia lub życia, bo nie jesteśmy w stanie płynnie włączyć się do ruchu. Pozostali kierowcy, jadący z o wiele większą prędkością, będą musieli gwałtownie hamować.

Mandat i holowanie

Nie wiadomo, dlaczego mężczyźni wjechali na autostradę. Nie mogli jednak usprawiedliwiać się funkcjonariuszom, że nie znają polskich przepisów. Przed wjazdem na drogę znajdują się bowiem wyraźne znaki w postaci rysunków, które informują, jakimi pojazdami nie wolno poruszać się po tego typu drogach.

To drogowe przewinienie jest karane mandatem w wysokości 250 zł i najprawdopodobniej właśnie tyle kosztowała mężczyzn niebezpieczna przejażdżka. W dodatku jedyną możliwością przetransportowania pojazdów poza teren autostrady w takiej sytuacji jest ich odholowanie — co wiąże się z kolejnymi kosztami.

Źródło: Ogólnopolska Akcja Społeczna "Zadbajmy o bezpieczeństwo na naszych drogach"