- Patrząc na wymiary, mogłem się spodziewać, że Land Rover Discovery Sport zorganizuje mi wewnątrz sporo miejsca, ale kiedy wsiadłem do środka...
- W tym brytyjskim kompaktowym SUV-ie przekonałem się, że postęp może pójść w pięty. Postęp, a raczej udająca go pogoń za modą
- Słowo "Discovery" jest zdecydowanie mocniej wyeksponowane na karoserii niż "Sport". Na szczęście sport kamufluje się znacznie mniej po włączeniu silnika
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
- Zachęcamy do oddawania głosów w specjalnej ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Kiedy w 1948 r. debiutowała legendarna brytyjska terenówka, Land Rover wcale nie był osobną marką, a jedynie kolejnym modelem Rovera. Po prostu Land Rover, czyli — w swobodnym tłumaczeniu — terenowy Rover. Z czasem Land Rover nie tylko został odrębnym bytem, ale wręcz inkubatorem kolejnego. Świadczy o tym napis na kierownicy aktualnego Land Rovera Discovery Sport.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoNa środku "kółka" nie ma bowiem słynnego leśnozielonego owalu z napisem "Land-Rover". Zamiast niego mocna czcionka oznajmia "Discovery". Dlaczego? Bo jakiś czas temu w marce Land Rover utworzono dwie submarki: Defender i Discovery. Do drugiej trafił m.in. kompaktowy SUV Discovery Sport, który z tej okazji porzucił nawet doskonale znane imię bezpośrednich poprzedników, czyli Freelander. A to właśnie pierwszym Freelanderem Land Rover w 1997 r. zadebiutował w krainie kompaktowych SUV-ów.
Przeczytaj także: Pokonałem 220 zakrętów Alfą Romeo Junior z Tychów. Gdyby nazywała się Milano, kosztowałaby ponad 40 tys. zł więcej
Gdyby więc wszystko zależało wyłącznie od doświadczenia, Land Rover Discovery Sport powinien być jednym z najlepszych SUV-ów na Ziemi.
Tyle że doświadczenie to nie wszystko. Jak więc wypada Land Rover w jednym z najpopularniejszych segmentów na świecie? Czy tak dobrze, jak Defender wśród terenówek? Miałem tydzień na zdobycie odpowiedzi.
Przeczytaj także: Fatalne początki legend Toyoty: RAV4 w ogóle miało nie być, w pierwszym roku w USA sprzedano tylko jednego Land Cruisera
Land Rover Discovery Sport: niefortunna, ale modna zmiana
Na samym początku przekonałem się, że postęp może pójść w pięty. Postęp, a raczej udająca go pogoń za modą.
Przeczytaj także: Zapytałem szefową Cupry w Polsce, co dalej z cenami nowych aut. "No niestety..."
Poprzedni Land Rover Discovery Sport miał klasyczne, namacalne i zupełnie niewirtualne pokrętła do regulacji temperatury i siły nawiewu klimatyzacji. Ale przyszedł 2019 r., a wraz z nim postęp i nowe Discovery Sport. Pokrętła przestały być dobre dla SUV-a premium. Ich miejsce zajął ekran. Duży, piękny, minimalistyczny. No i modny. Ale chwilami denerwujący i nieznośny.
Te chwile przychodziły zawsze, kiedy chciałem pomajstrować przy klimatyzacji. Zmiana temperatury? No to musisz na chwilę przestać obserwować drogę, przenieść wzrok na 11,4-calową taflę, następnie zaadaptować do niej aparat widzenia i wreszcie w odpowiednim miejscu przesunąć palcem. Zmiana intensywności nawiewu to dodatkowy klik, bo akurat tej funkcji nie wyciągnięto na pierwszy plan menu.
Przeczytaj także: Byłem w niedostępnym skarbcu Alfy Romeo. Widziałem sensacyjne pojazdy
W poprzednim Land Roverze Discovery Sport nie straciłbym drogi z oczu nawet na ułamek sekundy. Użyłbym cudownej funkcji Homo Sapiens, jaką jest pamięć mięśniową, po omacku szybko trafił na właściwe pokrętło i po sprawie. No ale to przecież takie niemodne, boomerskie i niepremium.
Szkoda, bo resztę detali Land Rovera Discovery Sport dopracowano znacznie lepiej. Akustyczna informacja o włączeniu kierunkowskazu ma niebanalne i przyjemne brzmienie. Obraz z kamery cofania — wysoką rozdzielczość, na dodatek jest ponadprzeciętnie szerokokątny. Sporo też widać w bocznych lusterkach oraz przez tylne okno. Z kolei położenie bocznych szyb reguluje się przyciskami nietypowo (i stylowo) znajdującymi na "gzymsie" tuż pod oknem.
Land Roverowi Discovery Sport wyszła nie tylko większość detali. Większe rzeczy też są bardzo OK lub wręcz zachwycają — jak choćby przednie fotele.
Land Rover Discovery Sport: wnętrze i jakość
W testowej wersji Dynamic HSE przednie fotele reguluje się elektrycznie — i to w aż 14 kierunkach (w przypadku dwóch kolejnych trzeba się zniżyć do ręcznego ustawiania). Ich wygoda wręcz oszałamia. Świetne wrażenie robi też dobór materiałów wykończeniowych oraz precyzja ich montażu. Choć w brytyjskim koncernie wyższą pozycją w hierarchii cieszy się Range Rover, to jakością Land Rover Discovery Sport zdaje się mówić: "ej, ja też jestem premium".
Na dodatek to premium jest zaskakująco obszerne. Wprawdzie można się było spodziewać, że 274,1 cm rozstawu osi załatwi sporo miejsca na nogi, a ponadprzeciętnie wysokie nadwozie (aż 172,7 cm) zorganizuje dużo przestrzeni nad głową, ale przestronność na tylnej kanapie i tak przerosła moje oczekiwania.
Jeśli designowi Land Rovera Discovery Sport brakuje gdzieś polotu, to w gamie lakierów — pełnej szarości, białości i czarności. Z dziewięciu opcji tylko dwie wyłamują się z tego zaklętego kręgu: to czerwień Firenze Red oraz Varesine Blue – choć po prawdzie ten drugi w typowym dla polskiego klimatu dołującym zachmurzeniu wygląda jak trochę żywsza wariacja na temat szarości.
Zresztą nie tylko przy zachmurzeniu. Testowy Discovery Sport miał właśnie odcień Varesine Blue i proszę tylko spojrzeć do galerii, jak ten lakier prezentował się przy bardzo słonecznej pogodzie.
Styliści nie przesadzali też z chwaleniem się pełną nazwą samochodu. Z przodu i z tyłu po oczach biją ogromne napisy "Discovery", uzupełnione nieco mniejszymi na dekorach za przednimi kołami i tabliczką na kierownicy. "Sport" pojawia się nieśmiało jedynie między tylnym światłem a tablicą rejestracyjną. Bardziej wygląda to na wersję wyposażenia niż nazwę modelu.
Na szczęście sport zdecydowanie mniej się kamufluje po włączeniu silnika.
Land Rover Discovery Sport: wrażenia z jazdy
Land Rover Discovery Sport trafił do mnie w wersji z 204-konnym silnikiem Diesla 2.0, który maksymalne 430 Nm rozwija już przy 1500 obr./min. I to się czuje.
Pod względem dynamiki Discovery Sport jest zdecydowanie bardziej "mild sport" niż "super sport", ale i tak na drodze ekspresowej silnik sprawia wrażenie, jakby przyspieszał od 0 do 100 km/h krócej niż katalogowe 8,9 s.
Na tej samej ekspresówce Land Rover Discovery Sport po przejechaniu 171 km przedpołudniową porą w powszedni dzień zaanonsował średnie zużycie 6,3 l/100 km. Z kolei 25 km południową obwodnicą Warszawy o podobnej porze skończyło się na 5,2 l/100 km.
Na dodatek — zarówno w trasie, jak i w mieście — Land Rover Discovery Sport uprzyjemniał mi jazdę nieźle wyciszonym wnętrzem oraz dość miękkim i dosyć cichym zawieszeniem. Wszystko złożyło się na obraz wyjątkowo ujmującego samochodu, ofiarowującemu kierowcy mnóstwo satysfakcji z prowadzenia. Jaką to ma cenę?
263 tys. 600 zł, jeśli się zdecydujesz na absolutnie bazowe wyposażenie wersji z 204-konnym silnikiem. Testowa odmiana Dynamic HSE kosztuje już minimum 314 tys. 200 zł.
Tak czy inaczej, Land Rover dopiął swego. Discovery Sport pokazuje, że brytyjska legenda terenówek potrafił skonstruować także jednego z najlepszych kompaktowych SUV-ów premium.