- Chery bardzo poważnie podchodzi do Polski. Jesteśmy 4. rynkiem w Europie, na którym pojawił się chiński gigant. Wbrew pozorom jego nazwa nie ma nic wspólnego z owocem wiśni
- Do końca 2024 r. liczba dealerów Chery w naszym kraju ma wzrosnąć do 30, a w grudniu 2025 r. — do 45
- Już najtańsza wersja Jaecoo 7 oferuje w standardzie m.in. automatyczną skrzynię biegów, dach panoramiczny, elektryczną regulację przednich foteli i 19-calowe aluminiowe obręcze kół
- Sprawdziłem jakość wykonania wnętrza i jego przestronność, a także komfort jazdy i zużycie paliwa
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
Wydawałoby się, że to najmniej fortunna nazwa dla chińskiej firmy. Cherry? Wiśnia? Przecież Kraj Kwitnącej Wiśni to Japonia, wielki rywal gospodarczy Państwa Środka. Tyle że to wiśnia nie przez dwa, ale przez jedno "r". Nie Cherry, a Chery. I ma to głęboki sens.
Nazwa założonego w 1997 r. koncernu składa się z dwóch sylab, które razem po angielsku brzmią właśnie jak "chery". Pierwsza sylaba w języku chińskim oznacza coś innego, unikalnego i niekonwencjonalnego, zaś druga — coś pomyślnego. Nie ma tu mowy o żadnych owocach.
Przeczytaj także: Tym się firmy nie chwalą. Produkcja 7 modeli skończyła się lub skończy w 2024 r.
Za to samo Chery zbiera niesamowite owoce. O ile pierwszym autem w historii tego koncernu był licencyjny Seat Toledo pierwszej generacji, o tyle dziś Chery ma już kilka marek pełnych autorskich modeli, a w 2023 r. sprzedało rekordowe dla siebie 1 mln 881 tys. 316 pojazdów, czyli aż o 52,6 proc. więcej niż 2022 r.
Mało tego, firma od 21 lat z rzędu jest największym chińskim eksporterem samochodów osobowych. Na dodatek Chery posiada centra badawczo-rozwojowe m.in. w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, a do końca 2023 r. zgłosiło przeszło 29 tys. wniosków patentowych (ponad 18 tys. już zaakceptowano).
Przeczytaj także: Test Omody 5 po liftingu. To szok, bo jest jeszcze tańsza niż przed modernizacją
W Polsce zadebiutowały dwie najmłodsze marki Chery: Omoda (od 2022 r.) i Jaecoo (od 2023 r.). O ile Omoda stawia na bardziej futurystyczny design (jej hasło to: "from the future for the future", czyli z "z przyszłości na przyszłość"), o tyle maksyma pozycjonowanego nieco wyżej Jaecoo brzmi: "from classic, beyond classic" ("z klasyki, ale wykraczając poza nią").
Na polskim rynku do kompaktowego SUV-a coupe Omoda 5 dołącza więc kompaktowy SUV Jaecoo 7. Jak się pewnie domyślasz, to dopiero początek ofensywy. Początek, ale skromny tylko cenowo.
Przeczytaj także: Poznałem plany chińskiego giganta w Polsce na następne półtora roku. Tylko spójrz na te SUV-y [NASZ NEWS]
Jaecoo 7: cena, gwarancja i wyposażenie standardowe
Zacznijmy może od pieniędzy. Jaecoo 7 jest w Polsce dostępne w dwóch wersjach wyposażenia. Odmiana Urban kosztuje od 139 tys. 900 zł, zaś wariant Offroad z napędem 4x4 — od 157 tys. 900 zł. Co dostajemy za te kwoty? Uwaga, przed lekturą następnego akapitu zalecam chwycenie się czegoś stabilnego.
Przeczytaj także: Odkryłem dwukolorowy listek w Google Maps. Teraz używam go cały czas
W skład wyposażenia standardowego wersji Urban wchodzi m.in.:
- 7-letnia gwarancja (z limitem 150 tys. km);
- automatyczna skrzynia biegów;
- 2-strefowa klimatyzacja automatyczna;
- dach panoramiczny;
- system bezkluczykowego dostępu i uruchamiania pojazdu;
- elektryczna regulacja fotela kierowcy w sześciu kierunkach;
- elektryczna regulacja przedniego fotela pasażera w czterech kierunkach;
- podgrzewanie przednich foteli (zarówno siedziska, jak i oparcia);
- tapicerka foteli ze skóry ekologicznej;
- przednie i tylne czujniki parkowania;
- system kamer 540 stopni;
- elektryczna regulacja bocznych szyb;
- elektryczna regulacja, podgrzewanie i składanie bocznych lusterek;
- elektryczne otwieranie klapy bagażnika;
- bezprzewodowa łączność z Apple CarPlay i Android Auto;
- 13,2-calowy ekran dotykowy;
- 10,25-calowy ekran wskaźników;
- nawigacja;
- tempomat adaptacyjny;
- system monitorowania martwego pola (BSD);
- bezprzewodowa ładowarka dla kompatybilnego smartfonu;
- LED-owe reflektory;
- przednie światła przeciwmgłowe;
- 19-calowe aluminiowe obręcze kół;
Standard tego SUV-a jest tak bogaty, że trudno wpaść na to, co w ogóle może jeszcze zaoferować droższa wersja wyposażenia. Ano, odmiana Offroad w standardzie ma dodatkowo m.in.:
- podgrzewanie kierownicy;
- podgrzewanie przedniej szyby;
- wentylację przednich foteli (zarówno siedziska, jak i oparcia);
- podgrzewanie tylnej kanapy;
- ekran head-up;
- elektryczną regulację podparcia odcinka lędźwiowego fotela kierowcy;
- 14,8-calowy ekran dotykowy;
- pamięć ustawienia fotela kierowcy i bocznych lusterek
A, i jeszcze jedna dość niesamowita sprawa. Nie dość, że w gamie Jaecoo 7 w ogóle nie ma klasycznych lakierów (bo są tylko metalizowane i perłowe), to jeszcze żaden nie wymaga dopłaty — i dotyczy to także dwukolorowego „malowania”.
No a gdzie ten sprzęt znany z najdroższych limuzyn świata? Spokojnie, zaraz do niego dojdziemy.
Jaecoo 7: wymiary, bagażnik, silnik, 0-100 km/h
Pod względem wymiarów Jaecoo 7 mieści się w ramach podręcznikowego kompaktowego SUV-a. Chińskie auto mierzy bowiem 450 cm długości i 186,5 cm szerokości. Jedynie wysokość nie jest tak książkowa, bo 168 cm to jednak całkiem sporo jak na auto tej klasy. Z kolei rozstaw osi to 267,2 cm.
Początkowo w Polsce Jaecoo 7 jest oferowane z jednym silnikiem: turbodoładowanym o pojemności 1598 cm sześc. Samochód rozwija 147 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 275 Nm. Wersja Urban ma przedni napęd, odmiana Offroad — 4x4. Pierwsza przyspiesza od 0 do 100 km/h w 10,3 s, druga w 11,4 s. Obie są w Polsce dostępne wyłącznie z automatyczną skrzynią biegów.
Siłą rzeczy SUV w wersji z 4x4 ma nieco mniejszy bagażnik (480-1265 l). Jego pojemność w przednionapędowej odmianie wynosi już od 564 do 1349 l. I to właśnie z tym mniejszym kufrem musiałem się wozić, bo do testów otrzymałem wersję Offroad.
Jaecoo 7: jakość, przestronność i funkcja z limuzyn
Tu już nawet nie chodzi o to, że klapa bagażnika tego SUV-a otwiera się elektrycznie (choć to szalenie wygodne). I nie o to, że wysokość, na jaką się podnosi, można ustalić w menu na ekranie dotykowym (co przydaje się w garażach podziemnych z nieprzyjaźnie nisko poprowadzonymi instalacjami). Otóż w Jaecoo 7 można określić tę wysokość w centymetrach! Masz do wyboru zakres od 130 do 180 cm, w krokach co 5 cm. Chcesz 155 cm? Masz 155 cm.
Menu ekranu dotykowego w ogóle robi fenomenalne wrażenie: jest do bólu intuicyjne, eleganckie i szybkie. Na dodatek daje się spersonalizować do tego stopnia, że można wybrać rodzaj dźwięku wirtualnych przycisków: tradycyjny, technologiczny bądź modny.
Z takim ekranem nawet brak klasycznych pokręteł do klimatyzacji nie boli tak bardzo. Wirtualny regulator temperatury jest zawsze na "na wierzchu" menu. Aby dostać się do ustawień kierunku i siły nawiewu trzeba już kliknąć symbol wiatraczka lub jak w smartfonie śmignąć palcem do góry z dolnej krawędzi ekranu.
Same smartfony są w Jaecoo 7 mile widziane. Tak jest: smartfony, nie smartfon. W tym chińskim SUV-ie na bezprzewodowej ładowarce są bowiem aż dwa miejsca dla kompatybilnych urządzeń.
O ile design nadwozia Jaecoo 7 robi duże wrażenie, o tyle stylistyka wnętrza to już Himalaje designu. Wraz z bardzo wysoką jakością wykonania daje to uczucie przebywania w czymś mocno premium. Zresztą proszę tylko spojrzeć, jak pięknie wykończono dźwigienki za kierownicą.
Jaecoo 7 jest także nadspodziewanie przestronne. Mam 188 cm wzrostu, a z tyłu czuję się jak w aucie klasy nie kompaktowej, ale co najmniej średniej. Miejsca na głowę też jest multum, i to pomimo panoramicznego dachu, który zawsze lubi uszczknąć nieco dla siebie.
No i siedząc z tyłu tego SUV-a, mogę zrobić coś, co przeważnie jest przywilejem pasażerów najdroższych limuzyn na świecie.
Otóż przedni fotel pasażera ma dwa osobne panele do elektrycznej regulacji. Pierwszy znajduje się na prawym boku siedziska, drugi — na lewym boku oparcia. Co, za dużo mieli przycisków w tym Chery i chcieli się pozbyć zapasów magazynowych? Nie, po prostu drugi panel z boku oparcia jest przeznaczony... dla pasażera tylnej kanapy. Jeśli z przodu nikt nie siedzi i siłą rzeczy nie ma kogo poprosić "przesuń fotel, bo potrzebuje jeszcze więcej miejsca", to pasażer tylnej kanapy po prostu sięga na lewy bok oparcia i samemu ustawia przedni fotel. To dość często spotykany gadżet w luksusowych limuzynach, ale w kompaktowych SUV-ach jest ewenementem.
Pamiętajmy jednak, że to chiński kompaktowy SUV, a w Chinach największym prestiżem jest podróżowanie na tylnej kanapie z szoferem u steru. Stąd pewnie taka limuzynowa funkcja.
Z kolei siedząc za kierownicą Jaecoo 7, mogę zrobić coś zupełnie magicznego.
Jaecoo 7: wrażenia z jazdy, zużycie paliwa i przezroczysta podłoga
Standardowy system kamer 540 stopni w przypadki Jaecoo 7 oznacza, że na ekranie wyświetli się także obraz... spod podłogi samochodu. Wygląda to prawie jak magia i z pewnością pomaga z liniami parkingowymi. Zresztą oceń samemu:
A jak się jeździ Jaecoo 7? Przede wszystkim wygodnie. Wnętrze jest nieźle wyciszone, a zawieszenie — choć twardawe — fajnie tłumi nierówności. Układowi kierowniczemu przydałoby się jednak nieco więcej precyzji.
11,4 s (lub 10,3 s) od 0 do 100 km/h nie są wyśrubowanymi wynikami, ale wbrew pozorom dynamika Jaecoo 7 jest całkiem niezła, zwłaszcza w trybie Sport.
Niestety, nie miałem okazji sprawdzenia zużycia paliwa w różnych warunkach i na różnych trasach oraz ulicach, ale po przeszło 11 km jazdy w trybie Eco mocno zapchaną drogą wojewódzką, komputer pokładowy pokazał 7,0 l/100 km, co na tej trasie niestety nie jest — podobnie jak w przypadku sekund od 0 do 100 km/h — szczególnie wyśrubowaną wartością.