• Nazwa samochodu musi się dobrze kojarzyć w kilkudziesięciu językach, więc nie zawsze wszystko się udaje
  • Renault zmieniło nazwę kluczowego modelu, bo źle brzmiała po polsku
  • Nazwa pięknego miasta na Hawajach ma w polskim negatywne znaczenie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szukanie nazwy dla samochodu może trwać niewiele krócej niż konstruowanie samego auta. Przed kandydatem do nowego imienia stawia się wiele wymagań, w tym: musi dobrze brzmieć i wpadać w ucho, musi podkreślać cechy modelu, nie może być używany lub zastrzeżony przez kogoś innego i wreszcie nie może brzmieć obraźliwie, niezręcznie lub śmiesznie.

Najgorzej, że ostatni warunek nie dotyczy tylko jednego języka, ale języków wszystkich państw, w których samochód będzie oferowany. A to oznacza wertowanie kilkudziesięciu słowników. Zresztą nawet to może nie wystarczyć, bo w słownikach nie znajdzie się raczej najświeższego slangu, gier słownych lub skojarzeń. Nie trafi się też na takiego złośliwca jak niżej podpisany, który szuka dziury w całym. Oto kilka modeli, których nazwy w języku polskim brzmią zabawnie lub wręcz przygnębiająco. Czepiamy się? Trochę tak, ale bez urazy.

Alfa Romeo MiTo (lub Mito)

Alfa Romeo Mito Foto: Stellantis / Materiał prasowy
Alfa Romeo Mito

MiTo czy Mito? Obie wersje są poprawne. Ten miejski samochód debiutował w 2008 r. jako MiTo, ale z czasem producent zaczął pisać jego imię z tylko jedną dużą literą, czyli Mito.

O co w tym chodzi? MiTo to skrót od Milano i Torino, czyli Mediolanu i Turynu. Z pierwszego miasta wywodzi się firma Alfa Romeo, w drugim MiTo produkowano. Firmie chodziło o podkreślenie związku tradycji z przyszłością. Nie da się też nie zauważyć skojarzeń ze słowem "mityczny".

Tymczasem w języku polskim może to zabrzmieć niezręcznie, przynajmniej z punktu widzenia producenta. Na pytanie "co sądzisz o tym samochodzie?" można nieelegancko odpowiedzieć "mito obojętne", "mito nie leży" lub wręcz "na co mito?".

Volkswagen Amarok

Volkswagen Amarok Foto: Volkswagen
Volkswagen Amarok

W przypadku tego pick-upa nazwa też ma głębszy sens i jest po prostu fajna. Dopóki nie wymówi się jej powoli i ze znakiem zapytania.

"Amarok" to w języku Inuitów "wilk arktyczny". Doskonale się to komponuje z samym Volkswagenem, który ma przecież siedzibę w Wolfsburgu ("zamek wilka"), a herb tego miasta zdobi właśnie wilk.

Jeśli jednak odpowiednio wymówisz nazwę tego pick-upa, to po polsku zabrzmi jak element rozmowy o używanym samochodzie. "Fajny model, w dobrym stanie. A ma rok?"

Renault Captur

Renault Captur Foto: Renault
Renault Captur

Renault spędziło rok na szukaniu nazwy dla swojego pierwszego seryjnego miejskiego SUV-a. W grę wchodziło aż sto imion. Po czym wybrali te, z którego musieli prawie od razu zrezygnować. Przynajmniej częściowo.

Renault zdecydowało się na Captur (z angielskiego "capture", czyli "chwytać"). Chodziło np. o chwytanie dobrych chwil w życiu. Aby jeszcze podkręcić tę nazwę, firma postanowiła użyć litery "k" zamiast "c", ale szybko się zorientowała, że "kaptur" w języku polskim ma znaczenie, które nie pasuje do samochodu. Został więc "Captur", co dla naszych uszu i tak nie robi większej różnicy.

Co ciekawe, w 2016 r., czyli trzy lata po debiucie Captura pierwszej generacji, na rosyjskim rynku pojawiło się Renault Kaptur.

Hyundai Kona

Hyundai Kona Foto: Auto Bild
Hyundai Kona

Nazwa tego modelu pochodzi od Kailua-Kona, drugiego największego miasta na Hawai’i, czyli największej ze 137 wysp archipelagu hawaje. Kona to też nazwa tamtejszego dystryktu. Niestety, po polsku to synonim słowa "umiera".

Mimo to producent nie zmienił nazwy na naszym rynku, uznając, że to archaizm, którego mało kto już używa. Podczas debiutu samochodu pojawiły się wprawdzie złośliwości, ale nie przeszkodziły one w rynkowym sukcesie modelu.

Volkswagen T-Roc

VW T-Roc Foto: Volkswagen
VW T-Roc

Na pozór nic zabawnego. Nazwa zaczyna się na "T" jak w przypadku każdego SUV-a Volkswagena oferowanego w Europie. "Roc" brzmi zaś jak kawał dobrej muzy. Ale jeśli jesteś wędkarzem lub ichtiologiem…

… to nazwa miejskiego SUV-a wygląda jak troć, czyli ryba z rodziny łososiowatych. Uwaga! W odróżnieniu od troci T-Roc nie pływa.

Fiat Croma

Fiat Croma Foto: Auto Świat
Fiat Croma

"Croma" to po łacinie "kolor", ale po polsku brzmi jak "kroma", czyli wielgachna kromka. Ma to sens o tyle, że w swoim czasie Croma rzeczywiście była największym osobowym modelem Fiata w Europie. W żadnym wypadku nie nadaje się jednak do jedzenia.

Lamborghini Urus

Lamborghini Urus Foto: Lamborghini
Lamborghini Urus

Lamborghini ma byka w logo, większość nazw modeli tej firmy też jest związana z byczą tematyką. Dotyczy to także tego SUV-a.

Urus to dziki przodek byka, w Polsce lepiej znany jako tur. To właśnie w naszym kraju tury zachowały się najdłużej, ostatni padł w 1627 r.

Po polsku "urus" brzmi prawie jak "urósł", co akurat w przypadku tego modelu jest bardzo trafne, gdyż SUV ma znacznie potężniejszą sylwetkę od pozostałych modeli Lamborghini.

Nissan Moco

Nissan Moco Foto: Nissan
Nissan Moco

W tym przypadku chodzi już o zupełnie czepialstwo, ponieważ żadna z trzech generacji Nissana Moco nie była oferowana w Polsce. Moco to bowiem tzw. kei-car, czyli samochód dostosowany do wymogów japońskiego rynku. Ostatnia na razie generacja z lat 2011-2016 (na zdjęciu) miała 339 cm długości, 147 cm szerokości i 162 cm wysokości. Auto oferowano także w wersji z napędem na obie osie, a jego 0,66-litrowy silnik rozwijał… no właśnie, tu dochodzimy do sedna sprawy.

Moco miało 54 KM lub, w turbodoładowanej odmianie, 64 KM, czyli raczej nie zachwycało swoją "moco".

Nissan Fuga

Nissan Fuga Foto: Nissan
Nissan Fuga

Kolejne czepialstwo, bo znów chodzi o model nigdy nieoferowany w Polsce. Mimo to ten mierzący 495 cm długości samochód klasy wyższej trafia do naszego zestawienia, ponieważ pokazuje, jak idealnie dobrane imię może polec w starciu z językiem polskim.

"Fuga" to bowiem nazwa wyjątkowo skomplikowanej struktury muzycznej powstałej w XVII w. Fuga zawsze uchodziła za dowód najwyższej maestrii kompozytorskiej, co doskonale pasuje do tak zaawansowanego i wyrafinowanego samochodu jak ten Nissan.

Niestety, w Polsce słowa "fuga" zdecydowanie częściej używa się w stosunku do spoiny między płytkami glazury lub terakoty, a to już nie idzie w parze z charakterem japońskiej Fugi.

Toyota Sienna

Toyota Sienna Foto: Toyota
Toyota Sienna

Sienna to nie tylko wielki minivan Toyoty oferowany np. w Stanach Zjednoczonych, ale przede wszystkim piękne żeńskie imię, wywodzące się z włoskiego miasta Siena. To też nazwa czerwonego odcieniu brązu, czyli sjeny.

Przeczytajmy jednak słowo "sienna" nie jak "sjena", ale fonetycznie i wychodzi nazwa ulicy, np. w Warszawie, Radomiu lub w Szczecinie. Wprawdzie Toyota Sienna nie jest oficjalnie dostępna w naszym kraju, ale sporo tych minivanów sprowadza się w ramach prywatnego importu.

A jeśli mówimy już o imionach, to warto wspomnieć kompaktową Hondę dostępną w Chinach, która nazywa się Gienia.