- Najbardziej "zapracowany" fotoradar znajduje się w Warszawie przy ul. Ostrobramskiej
- To bardzo skuteczne urządzenie, które jednak z klasycznym fotoradarem ma niewiele wspólnego
- Omawiamy jego specyficzną i niezawodną metodę działania
- Potrafi mierzyć prędkość każdego kierowcy na skrzyżowaniu w jednym momencie. Jak to możliwe?
Główny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) podał najnowsze statystyki dotyczące wykroczeń rejestrowanych przez fotoradary w Polsce w okresie od stycznia do końca maja w 2023 r. Dane pochodzące z systemu Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) mówią, że fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości zanotowały w tym czasie 301 tys. wykroczeń. Takie informacje przekazał Główny Inspektor Transportu Drogowego Alvin Gajadhur dla PAP.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoKolejny raz jednak najskuteczniejszy fotoradar jest zlokalizowany w Warszawie, choć w porównaniu do zeszłego roku nie znajduje się on na ul. Spacerowej, a przy ul. Ostrobramskiej, na skrzyżowaniu z ul. Zamieniecką. Tylko w ciągu pięciu miesięcy br. urządzenie zarejestrowało ponad 4800 przekroczeń prędkości.
Na tej drodze można "depnąć"
Ul. Ostrobramska ma w różnych miejscach po dwa lub trzy pasy ruchu w jednym kierunku, jednak praktycznie na całej jej długości obowiązuje ograniczenie do 50 km na godz. To dlatego, że obok biegnie chodnik i ścieżka rowerowa, a zarówno ruch samochodowy, jak i pieszych jest spory. Ponadto na trasie znajduje się kilka ruchliwych skrzyżowań.
Ulica ta łączy jednak dwie trasy szybszego ruchu — Trasę Siekierkowską i Łazienkowską, gdzie ograniczenie prędkości wynosi 80 km na godz. I mimo że na ul. Ostrobramskiej panuje niższe ograniczenie i są skrzyżowania, to szerokość i jakość drogi się nie zmienia, a ulica ma długie proste. To sprawia, że kierowcy bardzo chętnie wciskają tam pedał gazu i z tego powodu na jednym ze skrzyżowań postawiono fotoradar TraffiStar SR520.
Ten fotoradar się nie myli
Nie jest to jednak zwykły fotoradar, jedynie tak wygląda. W rzeczywistości to znacznie nowocześniejsze urządzenie niż klasyczne fotoradary. Maszyny znajdujące się przy ul. Ostrobramskiej korzystają bowiem z pętli indukcyjnej, a mówiąc bardziej po ludzku, z pary czujników wtopionych w asfalt na każdym pasie. Pomiar prędkości odbywa się tutaj na zasadzie obliczania średniej prędkości pomiędzy dwoma czujnikami.
- Przeczytaj także: Pan Adam dostał list ze zdjęciem z fotoradaru. Co ma teraz zrobić i czy może się jakoś wybronić?
Jeśli więc pojazd przejeżdża nad pierwszym czujnikiem, system rozpoczyna pomiar czasu, a po przejechaniu nad drugim zatrzymuje go. Średni czas wyliczony przez komputer odpowiada średniej prędkości przebytej pomiędzy czujnikami. Nie ma tu za bardzo miejsca na błąd i manipulacje, bo oba czujniki umieszczone są w odległości kilkudziesięciu centymetrów od siebie.
W sytuacji, gdy średni czas odpowiada prędkości niższej niż określony limit, aparat nie zadziała, jednak w momencie, gdy średni czas jest równy, dajmy na to 65 km na godz., system wywołuje kamerę, która uwiecznia samochód przekraczający prędkość.
Skuteczność tego urządzenia jest bardzo duża, ponieważ robi ono pomiary dla każdego pasa osobno, a co za tym idzie, potrafi w jednym momencie zarejestrować trzy wykroczenia. Nawet jeśli wszystkie trzy samochody będą znajdować się na fotografii, to każdy kierowca otrzyma ważny mandat. Omawialiśmy już taką sytuację, właśnie z tego skrzyżowania, gdy jeden z naszych czytelników zastanawiał się, czy powinien dostać mandat, gdy na zdjęciu znajdują się dwa pojazdy.
- Przeczytaj także: Ten fotoradar wykryje nie tylko przekroczenie prędkości
Jego drugiej funkcji boi się wielu kierowców
To jednak nie wszystko, ponieważ fotoradary ustawione przy ul. Ostrobramskiej mają jeszcze jedną funkcję — wykrywają, gdy ktoś wjedzie na skrzyżowanie przy palącym się czerwonym świetle. Wykorzystują do tego te same czujniki, ponieważ są one umieszczone w okolicach linii zatrzymania, ale tak, by była pewność, że auto ją przekroczyło. Kiedy więc sygnalizator nadaje sygnał czerwony, urządzenie sprawdza, czy któryś z samochodów nie przekroczył drugiego czujnika.
I to właśnie ta druga funkcja powoduje strach u kierowców, bowiem większość z nich nie wie, kiedy zapali się czerwone i wolą zwolnić do prędkości dużo poniżej przepisowych 50 km na godz., by mieć pewność, że wyhamują. To spowalnia ruch, a czasem może stworzyć niebezpieczną sytuację, ale w gruncie rzeczy poprawia bezpieczeństwo na tym dużym skrzyżowaniu.
Na czerwone światło jest prosty sposób
Jest także prosty sposób, by mniej więcej wiedzieć, kiedy zielone światło się skończy. Zbliżając się do skrzyżowania, wystarczy obserwować sygnalizację dla pieszych, która akurat tam jest dobrze widoczna z perspektywy kierowcy. Gdy zaczyna migać zielone światło na pasach, możemy mieć pewność, że za chwilę zmieni się ono również dla samochodów i przygotować się do hamowania.
Ze słów Głównego Inspektora Transportu Drogowego wynika, że rekordowe urządzenie zarejestrowało ponad 4800 wykroczeń dotyczących przekroczenia prędkości i należy doliczyć do tego przypadki, gdy samochód wjechał na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Takich statystyk jednak nie podano.