- Duży plus i duży minus związane są z parkowaniem tego niewielkiego SUV-a
- Sprawdziłem zużycie paliwa na autostradzie, drodze krajowej, a także w Warszawie podczas popołudniowego szczytu komunikacyjnego
- Jeden z plusów to jednocześnie minus. I na odwrót. Kwestia percepcji
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
- Minusik nr 1: kapryśne menu kamery cofania
- Plusik nr 1: boczne lusterka
- Minusik nr 2: nachylenie ekranu
- Plusik nr 2: klips za przednią szybą
- Minusik nr 3: sterowanie nawiewem klimatyzacji
- Plusik nr 3: kierownica
- Minusik nr 4: zawracanie w menu
- Plusik nr 4/minusik nr 5: plastiki deski rozdzielczej
- Skoda Kamiq: zużycie paliwa
Podczas jazdy próbnej u dealera możesz tego nawet nie zauważyć. Niektóre irytujące detale mają bowiem to do siebie, że nie od razu rzucają się w oczy. Niestety, kiedy się już ujawnią, to za każdym razem drażnią tak samo — jeśli nie bardziej. Miałem dwa tygodnie, żeby je wykryć i zdemaskować. Wystarczyło.
Skoda Kamiq trafiła do mnie w wersji z 1,5-litrowym 150-konnym turbodoładowanym silnikiem i automatyczną skrzynią biegów, na dodatek w najbardziej efektownym wariancie wyposażenia, czyli Monte Carlo. Regularna cena takiego SUV-a to 127 tys. 750 zł. Podczas pisania tego testu samochód oferowano jednak w promocji za 122 tys. 750 zł.
Przeczytaj także: Nowe MG HS właśnie debiutuje w Polsce i już jest w promocji. Doradzamy, którą wersję wybrać
Pierwszy minusik Skody Kamiq wydostał się na światło dzienne tuż po uruchomieniu silnika i rozpoczęciu manewru cofania.
Minusik nr 1: kapryśne menu kamery cofania
Skoda Kamiq jest oferowana w trzech wersjach wyposażenia: Essence, Selection i właśnie Monte Carlo. Dwie ostatnie mają w standardzie jedną z najbardziej praktycznych innowacji ostatnich lat, czyli kamerę cofania. Niestety, czasem niespodziewanie lewą stronę obrazu zasłania wielkie czarne pole z grafiką wyświetlającą informacje z przednich i tylnych czujników parkowania (będących standardem w Selection i Monte Carlo). Tym samym kierowca nagle traci spory kawałek widoku do tyłu. Czarny panel przeważnie szybko znika, ale i tak można go było wkomponować bardziej fortunnie.
Przeczytaj także: Jeździłem nowym chińskim spalinowym SUV-em. Cena Jaecoo 7 jest fenomenalna, ale auto ma jeszcze większe atuty
Plusik nr 1: boczne lusterka
Designerskie rzeczy rzadko są praktyczne. Ta zasada działa także w przeciwną stronę. Dlatego pierwszy plusik trafia do jednocześnie designerskich i praktycznych bocznych lusterek Skody Kamiq. Pomimo drapieżnego i efektownego kształtu widać w nich zaskakująco dużo — no i nie wyskakuje nagle żaden czarny panel.
Minusik nr 2: nachylenie ekranu
Skoda Kamiq już w bazowej wersji oferuje bez dopłaty 8,25-calowy ekran w środkowej konsoli. Wszystko jest z nim, jak trzeba — rozdzielczość i responsywność są OK — poza jednym: ekranu nie nachylono w stronę kierowcy, ale umieszczono go pod "demokratycznym" kątem — takim samym dla prowadzącego i siedzącego obok pasażera. Zapewne miało to ułatwić obsługę temu drugiemu, ale koniec końców pierwszemu utrudniło widoczność. Odczyt np. mapy nawigacji z tak umieszczonego wyświetlacza nie jest zbyt wygodny.
Plusik nr 2: klips za przednią szybą
O ile podczas parkowania może ci się trafić wspominany minusik nr 1, o tyle już po zaparkowaniu czeka cię plusik nr 2. Karteczki z parkometru informującej o opłaconym czasie postoju nie trzeba już bowiem luzem kłaść na desce rozdzielczej, ale można ją wsunąć za przezroczysty klips przy lewej krawędzi przedniej szyby. To już klasyka z kanonu Simply Clever. Skoda stosuje taki klips od lat i bardzo proszę, żeby nigdy z niego nie zrezygnowała.
Minusik nr 3: sterowanie nawiewem klimatyzacji
2-strefowa klimatyzacja automatyczna to standard w wersjach Selection i Monte Carlo. Owacja na stojąco dla Skody, że pomimo możliwości sterowania "klimą" z poziomu ekranu, zachowała praktyczny panel z tradycyjnymi przyciskami i pokrętłami. Niestety, zabrakło w nim jednego: klawisza wybierania kierunku nadmuchu. Tą funkcją da się sterować tylko za pomocą wyświetlacza.
Zdaję sobie sprawę, że wielu kierowców nie korzysta z niej na tyle często, żeby usprawiedliwiało to koszty dodatkowego przycisku (które, przy tak masowej produkcji Skody Kamiq, muszą być spore), ale akurat należę do frakcji często zmieniającej kierunek nawiewu i naprawdę brakuje mi takiego guzika. Tak więc ode mnie: minusik.
Plusik nr 3: kierownica
Taką kierownicę dostają tylko nabywcy wersji Monte Carlo. I jest im czego zazdrościć, bo to szalenie wygodne, doskonale wyprofilowane i zwyczajnie wyjątkowo ergonomiczne "kółko".
Minusik nr 4: zawracanie w menu
Konsekwencja w działaniu jest bardzo wskazana — także w działaniu menu. W takim razie czy w prawym górnym rogu tego ekranu widzisz jakąś strzałkę? No właśnie.
Strzałka przypomina nieco symbol zawracania, służy do cofnięcia się o jeden ekran i gości w prawym górnym rogu większości widoków menu Skody Kamiq. Większości, czyli nie wszystkich. Tym samym nie z każdego zakamarka menu cofniesz się, używając tej strzałki. Z niektórych — m.in. z menu klimatyzacji, radia, systemów asystujących kierowcy czy dźwięków — wyjdziesz za pomocą innego przycisku, np. tego z sześcioma kropkami i napisem "Menu".
Niby nic wielkiego, ale jazda samochodem to zbyt poważna sprawa, żeby się zastanawiać, czy z menu wyjść, klikając "zawracającą" strzałkę czy może coś innego. Serio, nie dało się jej wkomponować w każdy możliwy ekran?
Plusik nr 4/minusik nr 5: plastiki deski rozdzielczej
Skoda Kamiq jest Monte Carlo nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Ta wersja ma w desce rozdzielczej takie atrakcje jak m.in. czerwoną ozdobną listwę, czerwone ramki kratek klimatyzacji i dekory Carbon look. Istotnie, wygląd i zróżnicowanie faktur robią wrażenie — i to jest plusik nr 4. A minusik nr 5?
Minusik nr 5 ujawnia się po ich dotknięciu. Te wszystkie efektowne powierzchnie są zwyczajnie twarde i nieprzyjemne w dotyku.
Oczywiście, trzeba pamiętać, że to miejski SUV, w którym budżet na materiały wykończeniowe jest siłą rzeczy znacznie niższy niż np. w Audi Q7. Na dodatek zdecydowanie częściej patrzy się na te tworzywa, niż je dotyka, ale jednak w topowej wersji Skody Kamiq chciałoby się czegoś lepszego.
Skoda Kamiq: zużycie paliwa
Przez dwa tygodnie znajomości ze Skodą Kamiq było mi dane jeździć praktycznie każdym rodzajem dróg. Często resetowałem więc komputer pokładowy, żeby sprawdzić średnie zużycie paliwa w różnych warunkach.
Przeczytaj także: Odkryłem dwukolorowy listek w Google Maps. Teraz używam go cały czas
Pierwszy raz reset włączyłem we czwartek ok. godz. 14., po wjechaniu na autostradę. Po 130 km jazdy w dość nieprzyjemnym ścisku wyświetlił mi się wynik 4,9 l/100 km. Naprawdę nieźle, niemniej to na drodze wojewódzkiej odebrało mi mowę.
Wbrew pozorom o godz. 16. w niedzielę na południowej obwodnicy Warszawy i dalej, właśnie na drodze wojewódzkiej, pustek nie było. Ruch był przeciętny, coś jak wczesnym popołudniem w dzień powszedni. Pokonałem tak 24 km. Skoda Kamiq oznajmiła, że w tym czasie zużyła średnio... 3,7 l/100 km.
Tak, 3,7 l/100 km w spalinowym 150-konnym SUV-ie, bez hybrydowej pomocy, na dodatek przyspieszającego od 0 do 100 km/h w 8,3 s.
W takim razie pozostało mi już tylko jedno: przedarcie się przez centrum Warszawy we wtorkowym popołudniowym szczycie komunikacyjnym.
Trasa liczyła jedynie 9 km, ale zajęła 31 minut. Mimo to natężenie ruchu okazało się zaskakująco umiarkowane (poza korkiem na Powiślu). Na "mecie" 150-konna Skoda Kamiq pokazała wynik 8,0 l/100 km.
A tuż po wyłączeniu silnika jej ekran zapytał mnie jeszcze: "Masz wszystko? Telefon komórkowy? Wszyscy wysiedli?", zaś na samej górze wyświetliło się duże "Do zobaczenia".
No to do zobaczenia, Skodo. Właśnie, rzutem na taśmę, dostałaś plusik nr 5.