- Im wyższa klasa auta, tym będzie ono starsze, a potencjalne naprawy – droższe. Warto więc dobrze przemyśleć swoje potrzeby i… możliwości finansowe
- Segment B: za 30 tys. zł kupicie najwyżej cenione maluchy w wieku ok. 4-5 lat, modele mniej oblegane będą nieco młodsze
- Szukasz kredytu? Sprawdź pożyczkę gotówkową w swoim banku: może być lepsza niż kredyt samochodowy
Jaką kwotę trzeba zapłacić za auto, żeby mieć możliwość wyboru dokładnie takiego, jak potrzebujemy, z jednej strony i w miarę niezawodnego – z drugiej? Odpowiedź nie jest oczywiście jednoznaczna, ale postanowiliśmy sprawdzić, co można kupić, gdy ma się do dyspozycji 30 tys. zł. Na rynku nowych aut to kwota nic nieznacząca, za to wśród propozycji z drugiej ręki pozwala już na całkiem spory wybór – na jednym z wiodących portali ogłoszeniowych ceny wywoławcze do 32 tys. zł miała grubo ponad połowa wystawionych do sprzedaży aut.
Dlaczego przyjęliśmy kwotę 30 tys. zł? Nawet jeśli nie mamy takich środków w gotówce, można liczyć na kredyt – zakładając 6-letni okres spłaty (raczej odradzamy dłuższy, żeby nie przekroczył czasu „życia” samochodu), będzie to oznaczało ratę na poziomie nieznacznie powyżej 500 zł – często do udźwignięcia dla domowego budżetu nawet przy minimalnej pensji (czyli obecnie 1920 zł „na rękę”). Z drugiej strony budżet 30 tys. zł daje nadzieję na w miarę bezproblemową eksploatację samochodu, nie będzie to kosztowny „złom”, wymagający ciągłych postojów u mechanika. Oczywiście, wiele zależy od klasy auta i danego egzemplarza, ale o tym później.
Zaznaczyliśmy, że z kwotą 30 tys. zł „nie poszalejemy” w salonach. Jedyną szansę na wyjazd nowym autem dają dilerzy Dacii, ale również tam trzeba będzie dołożyć 2 tys. zł – najtańsze Sandero i Logan startują z 31 900 zł. Nawet nowa Panda czy takie auta, jak Hyundai i10 i Toyota Aygo, wymagają dołożenia kolejnych kilku tys. zł.
Czy propozycje Dacii warte są rozważenia? Z pewnością nie zapewnią dużej przyjemności z jazdy (słaby silnik, ubogie wyposażenie), ale gwarantują bezpieczeństwo transakcji. Kto z jednej strony nie ma siły ani chęci na przeglądanie ofert, ani znajomego mechanika, który może skontrolować wybrane auta, i z drugiej strony ceni sobie pewność późniejszych wydatków (3 lata gwarancji!), a do tego ma niewygórowane oczekiwania co do osiągów czy chociażby wielkości bagażnika hatchbacka, ten powinien odwiedzić salon, żeby przynajmniej przymierzyć się do takiego modelu. Jeśli uznacie Dacie za zbyt słabą ofertę, zapraszamy do przeglądu samochodów używanych, które są dostępne za ok. 30 tys. zł.
Młody auto miejskie to praktyczny wybór!
Zaczynamy od małych aut segmentów A i B. Małe dla wielu oznacza tanie. Czy jest wobec tego szansa na parolatka z gwarancją? Aż tak dobrze nie ma, bo popularne, cenione modele za 30 tys. zł będą pochodziły z lat 2015-16. Wyjątkiem (w temacie gwarancji, nie wieku!) okazują się auta koreańskie – małe Rio ma, podobnie jak bracia z Kii, 7-letnią ochronę, z kolei i20 dostarczano z 5-letnią ochroną. Poza Yarisem, i20 i Clio możecie zainteresować się też Fiestą, Corsą lub Pandą. Uwaga: maluchy często ciężko pracowały w szkołach nauki jazdy lub we flotach i – wbrew pozorom – mogą mieć naprawdę duże przebiegi!
Auto kompaktowe – korzystny kompromis?
Jeśli „mieszczuch” wydaje się wam niewystarczający (co jest oczywiście zasadne, np. w rodzinach lub w przypadku kierowców często jeżdżących w trasę), warto spojrzeć na ofertę kompaktów. Co prawda, trzeba cofnąć się o kilka lat (typowe roczniki za 30 tys. zł to 2011-14), ale ciągle jeszcze macie szansę na zadbane, stosunkowo młode auto z rozsądnym przebiegiem. Większość modeli występuje z nadwoziem kombi i silnikiem wysokoprężnym – to kuszące zestawienie, jednak uważajcie, bo takie auta (np. Astra lub Focus) często zaczynały karierę w firmach i mają już za sobą sporo przygód.
Wybór ciekawych kompaktów jest bardzo duży. Poza pokazanymi w galerii Octavią, cee’dem i Golfem możecie skierować uwagę np. na Fiata Tipo, Peugeota 308 2. generacji lub Renault Megane III. Miłośnicy hybrydowych Aurisów muszą obejść się smakiem – nie ma szansy na wartościowe egzemplarze 2. generacji.
Zaczyna się ryzyko wydatków
Amatorzy segmentu średniego lub klasy wyższej wchodzą już – niestety – na grząski grunt. Oczywiście, jest wiele egzemplarzy, które dają szansę na bezproblemową eksploatację, jak chociażby pokazana w galerii Toyota Avensis. Tyle że trzeba się liczyć z tym, że w wielu przypadkach to już leciwe auta, często też (szczególnie w klasie wyższej) bardzo skomplikowane. Nawet jeśli dany egzemplarz nie okaże się „miną”, droga może być po prostu należycie wykonana obsługa.
Do zadań specjalnych
Mając do dyspozycji 30 tys. zł można też bez problemów sięgnąć po auto z modnego segmentu SUV, po vana lub sportowy model. We wszystkich tych przypadkach trzeba jednak wcześniej dokładnie przeanalizować swoje potrzeby oraz możliwości.
W przypadku SUV-ów (czy też terenówek, crossoverów lub pikapów – czyli szeroko pojętego segmentu, który trudno jednoznacznie nazwać, bo obecnie nie bardzo pasuje tu określenie „4x4”) warto pomyśleć nad techniką definiującą przydatność do jazdy w terenie. Najmodniejszym rozwiązaniem w układzie przeniesienia napędu jest międzyosiowe sprzęgło. Jest ono dobre na asfalcie, ale (bez dodatkowej blokady) gorzej sprawdza się w terenie. Z kolei wybranie „prawdziwej” terenówki lub pikapa wiąże się z ograniczeniami podczas codziennej jazdy. Postawiliśmy na Dustera, który w wersji 4x4 bez kłopotu pokona, jeśli nie teren, to przynajmniej gruntową drogę.
W segmencie vanów wybieramy głównie wielkość auta. W stosunku do osobowych odpowiedników oferują znacznie większe możliwości przewozowe (np. do Modusa zabierzecie więcej niż do Clio), ale czy będą one wystarczające dla aktywnie wypoczywającej 7-osobowej rodziny? Rozsądnym kompromisem mogą być kompaktowe vany (jak Renault Scenic), ale dużo przestrzeni zapewnią dopiero takie modele, jak VW Sharan. Tyle że są one odpowiednio droższe, więc przy stałej cenie będą miały o kilka lat więcej.
Auta sportowe to skrajna opcja dla miłośnika motoryzacji
Przemyślenia czekają też miłośników stylu i osiągów. Bo wybór mocnego kompaktu oznacza pogodzenie się z opatrzoną sylwetką (często jednak uatrakcyjnioną ciekawymi dodatkami, jak spoilery, kolorowe akcenty czy chociażby felgi), ale daje możliwość względnie bezproblemowego poruszania się na co dzień (funkcjonalność kokpitu i bagażnika, dostępność wielu części). Jazda po zakupy Mazdą MX-5 lub nawet Fordem Mustangiem staje się większym wyzwaniem.
Dla każdego coś dobrego – w przypadku aut używanych kwota 30 tys. zł rzeczywiście pozwala zrealizować niemal każdą motoryzacyjną potrzebę. Oczywiście, trzeba mieć świadomość tego, że zależnie od poszukiwanej klasy auta zmieniać się będzie jego wiek oraz koszty późniejszej eksploatacji. Bez względu na segment nie należy zaniedbywać wnikliwych oględzin, ale są one ważniejsze w przypadku droższych aut (SUV-y, klasa wyższa). W tych modelach wszelkie naprawy będą po prostu wyraźnie droższe.