• Oddana do użytku w 1976 r. gierkówka była najnowocześniejszą tego typu drogą w Polsce. Odcinek o długości 239 km łączył Śląsk z Mazowszem. Jednak wbrew wstępnym zapowiedziom większość skrzyżowań miała charakter kolizyjny
  • Wielokrotnie prowadziło to do wypadków związanych z wymuszeniem pierwszeństwa. W najbardziej tragicznym zginęło dziewięć osób, a 21 zostało ciężko rannych
  • Słaba jakość wykonania poboczy, pasów ruchu oraz wiaduktów doprowadziła do licznych zdarzeń drogowych. Na gierkówce życie stracił m.in. badający aferę FOZZ prezes NIK, a włoski piłkarz i trener zginął w płomieniach

Miała być pierwszą w Polsce autostradą z prawdziwego zdarzenia. Początkowe plany zakładały, że gierkówka połączy Warszawę z Katowicami przez Łódź, tak, aby w przyszłości mogły powstać odnogi w kierunku Poznania oraz Wrocławia. Ambitna koncepcja zakładała budowę ok. trzech tys. km autostrad, a gazety rozpisywały się nad budową "nowej Polski". Trasa katowicka miała być nie tylko "poligonem doświadczalnym", ale też polską "Route 66", która niczym jej amerykański odpowiednik łączy centrum kraju z jego rubieżami.

Ostatecznie plany te trzeba było zredukować, ze względu na koszty. Trasa szumnie nazywana "najnowocześniejszą arterią kraju" miała być budowana jako zwykła droga dwujezdniowa. Jednak przez możliwości, które stwarzała, jakość wykonania oraz organizację ruchu, lepiej pasuje do niej określenie "droga śmierci".

Zaangażowanych w budowę było siedem ministerstw oraz 60 podwykonawców. W pracach uczestniczyło też wojsko, które w szczytowym momencie robót zapewniło 400 pojazdów oraz 150 ciężkich maszyn budowlanych. W ramach tzw. czynów społecznych, przy budowie gierkówki pomagali pracownicy zakładów z całej Polski, którzy m.in. plantowali nasypy i malowali pasy na jezdniach.

Do pracy przy budowie gierkówki włączone zostało także wojsko — w tym oddziały inżynieryjne Foto: GDDKiA
Do pracy przy budowie gierkówki włączone zostało także wojsko — w tym oddziały inżynieryjne

Choć to wzmożenie było odgórnie zaplanowane, przyniosło efekt. Złośliwi twierdzili nawet, że I sekretarzowi szczególnie zależało na tej inwestycji, aby mógł szybciej i wygodniej dojeżdżać do swego domu letniskowego w Beskidach. Trasę o długości 239 km oficjalnie otwarto po 3,5 roku budowy, 8 października 1976 r.

Decyzja o cięciu kosztów szybko dała o sobie znać. Niestety, już kilka miesięcy po otwarciu na trasie pojawiły się ekipy remontowe, aby łatać powstające dziury. Po kilku latach rozpoczęto remonty sypiących się wiaduktów. Sama droga, choć przyśpieszyła komunikację między stołeczną i śląską aglomeracją, okazała się niedostosowana do ówczesnego zapotrzebowania i warunków.

W trakcie realizacji inwestycji wybudowano 4,5 km wiaduktów i mostów, przełożono 71 km kabli i przeciągnięto 152 km linii energetycznych i teletechnicznych Foto: GDDKiA
W trakcie realizacji inwestycji wybudowano 4,5 km wiaduktów i mostów, przełożono 71 km kabli i przeciągnięto 152 km linii energetycznych i teletechnicznych

Gierkówka — "droga śmierci"

Gierkówka była autostradą tylko z nazwy. Chociaż projektanci zaplanowali wzdłuż drogi miejsca na sieć stacji benzynowych, punkty obsługi pojazdów i obiekty gastronomiczne to większość skrzyżowań miała charakter kolizyjny. Sytuacji nie poprawiła instalacja świateł na części z nich.

Gierkówka miała być pierwszą polską autostradą. Zapowiedzi te zrewidowało cięcie kosztów inwestycyjnych Foto: GDDKiA
Gierkówka miała być pierwszą polską autostradą. Zapowiedzi te zrewidowało cięcie kosztów inwestycyjnych

Zerknij: Motocyklista uciekał przed policją na ulicach Bydgoszczy [Nagranie]

Do jednego z najpoważniejszych wypadków na gierkówce doszło w sierpniu 2001 r. w Kamieńsku między Piotrkowem i Częstochową. TIR wypełniony butelkami po piwie nie zatrzymał się na czerwonym świetle, wjechał w bok autobusu z 30 pracownikami Elektrowni Bełchatów. Staranował pojazd i prawie przebił go na pół.

"Ocknąłem się na asfalcie. Leżałem w kupie szkła, nie mogłem się ruszyć. Nie wiedziałem, gdzie się znajduję. Słyszałem krzyk i jęk rannych. Otworzyłem oczy i zobaczyłem zakrwawionych kolegów, zmiażdżone na szybach głowy" relacjonował w rozmowie z lodz.naszemiasto.pl Jan Skórniewski.

W katastrofie zginęło 9 osób, a 21 zostało ciężko rannych. Sąd skazał kierowcę TIR-a na pięć i pół roku więzienia oraz wydał mu zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez cztery lata.

Na gierkówce ginęli także politycy, sportowcy i celebryci.

Sprawdź: Kraków doczeka się pełnej obwodnicy. Sprawdzamy stan prac na S52

Zginął gwiazdor Juventusu Turyn

Był rok 1989. Gaetano Scirea, słynny włoski piłkarz, a wówczas trener, wracał ze Śląska do Warszawy, skąd miał odlecieć do rodzinnych Włoch. W okolicach Babska Fiat 125p, którym go wieziono, zderzył się z Żukiem. Na domiar złego kierowca, przewidując problemy z dostępnością paliwa na mijanych stacjach, zabrał ze sobą cztery 20-litrowe kanistry z benzyną.

Duży Fiat natychmiast stanął w płomieniach. Gdy je ugaszono, policja potrzebowała kilkunastu godzin, żeby zidentyfikować ciała. Wraz z włoskim trenerem zginęli tłumaczka Barbara Januszkiewicz i kierowca Henryk Pająk. Jako jedyny uratował się działacz piłkarski Andrzej Zdebski, który nie zapiął pasów i siła uderzenia wyrzuciła go poza pojazd.

3 września 1989 roku w Babsku zginął Gaetano Scirea (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości portalu juvepoland.com) Foto: Zdjęcie dzięki uprzejmości portalu juvepoland.com
3 września 1989 roku w Babsku zginął Gaetano Scirea (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości portalu juvepoland.com)

Wypadek, czy działanie tajnych służb?

Na drodze pod Piotrkowem 7 października 1991 r. zginął prezes NIK Waldemar Pańko. Zdarzenie to odbiło się szerokim łukiem i spowodowało wiele domysłów oraz kontrowersji. Pańko miał dwa dni później z mównicy sejmowej poinformować o ustaleniach kontrolerów w sprawie tzw. afery FOZZ (sprawa dotyczyła defraudacji środków publicznych przeznaczonych na spłatę polskiego długu zagranicznego).

Tego dnia warunki drogowe były bardzo dobre sucha jezdnia i słoneczne niebo. Rządowa Lancia, którą jechali Pańko wraz z żoną, Janusz Zaporoski z Kancelarii Sejmu, kierujący oficer Biura Ochrony Rządu, gwałtownie zjechała na naprzeciwległy pas gierkówki i uderzyła z dużą prędkością w BMW. Służbowy samochód Pańki dosłownie rozpadł się na dwie części. Całe zajście przeżyli siedzący z przodu kierowca oraz żona Pańki. Natomiast tylna część auta okręciła się parę razy i została wyrzucona kilkadziesiąt metrów dalej.

Natychmiast pojawiły się teorie spiskowe mówiące o udziale w zdarzeniu snajpera strzelającego w opony, czy też o wykorzystaniu pneumatycznego działka na podciśnienie. Spekulowano nawet, że w samochodzie podłożono bombę.

Jak wynika z prokuratorskiego śledztwa, zawinił kierowca. Funkcjonariusz BOR Jan B. stracił panowanie nad Lancią w efekcie nadmiernej prędkości i zbyt późno zaczął hamować. Na sąsiedni pas wjechał, aby się ratować i to tam doszło do zderzenia.

Biegli wyjaśnili też, dlaczego samochód rozpadł się na dwie części. Okazało się, że płyta podłogowa tego modelu Lanci nie była tłoczona z jednego typu blachy, ale składała się z dwóch arkuszy łączonych fabrycznym szwem zgrzewnym. BMW uderzyło w miejsce, gdzie ów szew się zaczynał, co doprowadziło do przełamania auta. Po tym wypadku rządowa flota wycofała ten model pojazdu z użytkowania.

Zerknij: "Nie jesteś jedyny". Zobacz, co myślą Polacy o stanie dróg

"Jechali szybko, byli spóźnieni. Żona profesora miała kanapki w stojącej na podłodze torbie. Sięgała po nią, usłużny funkcjonariusz BOR chciał pomóc, schylił się i za późno zauważył, że jedzie przed nim ciężarówka. Ot i cały spisek" mówi w książce "Prokurator. Kobieta, która się nie bała" Małgorzata Ronc, która prowadziła postępowanie prokuratorskie.

Jak można przeczytać na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli, aktem oskarżenia prokuratura objęła tylko Jana B. kierowcę rządowej Lanci. Został skazany na karę więzienia w zawieszeniu. Prezydent Aleksander Kwaśniewski skorzystał wobec niego z prawa łaski.

Jeden wypadek i straty na ponad 1,2 mln zł

Do innego bardzo poważnego zdarzenia doszło w Bogusławicach (koło Częstochowy) w lipcu 2020 r. Jadąca prawym pasem ciężarówka z 23 tonami cementu, uderzyła w tył autobusu, którym podróżowało łącznie z dwoma kierowcami 30 osób. Do zderzenia doszło w tak niefortunny sposób, że ciężarówka wpadła na jadącego z naprzeciwka dostawczaka, który wiózł farby i gumy. Doszło do pożaru, a cały ładunek spłonął. Straty oszacowano na ponad 1,2 mln zł. Kierowca autobusu z pasażerami został zakleszczony i odniósł ciężkie obrażenia ciała zagrażające jego życiu, a 28 podróżnych doznało stłuczeń i złamań różnych części ciała. Jak ustalił proces, przyczyną zdarzenia było przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 21 km.

Źródła: fakt.pl, "Gazeta Wyborcza", lodz.naszemiasto.pl, nik.gov.pl,