• Drastyczne podwyżki cen prądu w Holandii postawiły pod znakiem zapytania opłacalność kupowania samochodów elektrycznych
  • Dziennikarze "De Telegraaf" wyliczyli, że pokonanie 100 km będzie tańsze w aucie spalinowym, ale popełnili duży błąd w swojej symulacji
  • W Polsce jazda "elektrykiem" ładowanym z domowego gniazdka jest wciąż dużo tańsza, niż autem spalinowym. Policzyliśmy, ile można zaoszczędzić na 100 km
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

"Ładowanie samochodu elektrycznego w domu jest obecnie w wielu przypadkach droższe niż tankowanie samochodu benzynowego" – poinformował na swoich łamach niderlandzki dziennik "De Telegraaf". To efekt czterokrotnego wzrostu cen prądu, który pojawił się ze względu na widmo kryzysu energetycznego. Niestety, okazuje się, że w takim rozrachunku po Holandii bardziej opłaca się jeździć autami spalinowymi. I to pomimo bardzo wysokich cen paliw (ponad 10 zł za litr Pb95)!

Tańsze ładowanie auta w garażu podziemnym? Nie w Holandii Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Tańsze ładowanie auta w garażu podziemnym? Nie w Holandii

Ceny prądu w Holandii nie zachęcają do e-samochodów

Jak dowiadujemy się z artykułu, niższe (niegdyś) koszty codziennej eksploatacji przestały rekompensować wysoką (wciąż) cenę zakupu pojazdu elektrycznego w Królestwie Niderlandów. Po ostatnich podwyżkach 1 kWh energii elektrycznej w niektórych taryfach kosztuje tam aż 0,77 euro (ok. 3,60 zł) i z tego powodu poruszanie się autem na prąd stało się mniej opłacalne niż jazda "spalinówką".

Czy Holandię czekają teraz pustki na stacjach ładowania? Foto: Tomasz Okurowski / Auto Świat
Czy Holandię czekają teraz pustki na stacjach ładowania?

Trzeba jednak zaznaczyć, że "De Telegraaf" wysnuł ten wniosek na podstawie dziwnych wyliczeń. Przeprowadzając symulację kosztów podróżowania "elektrykami" i samochodami benzynowymi, dziennikarze przyjęli zużycie prądu na poziomie 21 kWh/100 km i średnie spalanie na poziomie 7 l/100 km. Z wyliczeń wyszło im, że pokonanie 100 km na prądzie kosztuje 16 euro, a ten sam dystans pokonany na benzynie (w cenie 2,15 euro za litr) pochłonie z portfela tylko 15 euro.

Przeczytaj też: Auto spalinowe czy "elektryk"? Sprawdzamy, co się bardziej opłaca

Trochę to niesprawiedliwe, bo w kalkulacji posłużono się danymi z różnych kategorii samochodów – zazwyczaj 21 kWh/100 km zużywa duży elektryczny SUV, a 7 l/100 km mały benzynowy hatchback. Jeśli zamiast pierwszej wartości podstawimy realne zużycie energii z naszego długodystansowego Renault Megane E-TECH (17,6 kWh/100 km osiągnięte na trasie z Helu do Warszawy), okaże się, że nawet przy drakońskich stawkach za prąd jazda "elektrykiem" wciąż jest trochę tańsza (13,5 euro za 100 km). Zgodzimy się jednak, że to zbyt mała różnica, biorąc pod uwagę dużo wyższą cenę zakupu e-auta.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo.

Co oznaczają dla Polaków wnioski wyciągnięte przez Holendrów?

Cóż, na razie mogą być traktowane jedynie jako przestroga przed tym, ile będzie kosztować eksploatacja samochodu elektrycznego w momencie wprowadzenia dużych podwyżek za energię elektryczną. Obecnie pobieżna analiza wykonana przez holenderskich dziennikarzy nie sprawdzi się u nas ze względu na inne stawki za prąd i benzynę.

Zobacz: Ile kosztuje ładowanie auta elektrycznego? Od "za darmo" do "bardzo drogo"!

Cena paliwa w Polsce jest dużo niższa. Ale cena prądu też Foto: Song_about_summer / Shutterstock
Cena paliwa w Polsce jest dużo niższa. Ale cena prądu też

W 2022 r. średnia cena za 1 kWh prądu wynosi w Polsce też 0,77, ale nie euro, lecz zł. Koszt przejechania 100 km "elektrykiem" ładowanym z domowego gniazdka to zatem 13,55 zł. A co z cenami paliw? One też są w Polsce niższe. Ale uwaga – nie aż o tyle, co ceny prądu. Według danych serwisu e-petrol za litr benzyny Pb95 płacimy dziś średnio 6,61 zł, a przez to pokonanie 100 km autem benzynowym spalającym średnio 7 l/100 km kosztuje 46,27 zł.

Jak zapowiadane podwyżki cen prądu w Polsce wpłyną na te wyliczenia? Tego dopiero się dowiemy. Na razie, zamiast przejmować się doniesieniami Holendrów, kierowcy samochodów elektrycznych mogą odkładać nawet kilkadziesiąt zł na każde 100 km.