- Fotel kierowcy ma pewną niesamowitą funkcję. Urojoną, ale i tak szałową
- Sprawdziłem, czy podczas listopadowo-grudniowych nocy z "baterii" nie "umyka" prąd
- Wnętrze BMW i4 M50 wyciszono tak, że przy 100 km na godz. szum wiatru usłyszy tylko dyrygent
- Samochód był użyczony przez importera, a po teście został zwrócony
- Zachęcamy do głosowania w ankiecie pod artykułem, w plebiscycie Auto Świat Moto Awards
BMW i4 M50 daje tyle elektrycznych możliwości regulacji fotela kierowcy, że przed uruchomieniem dwóch silników tego liftbacka spędziłem więcej czasu niż zwykle na majstrowaniu przy siedzisku — włącznie z dopasowaniem szerokości bocznego podparcia. A i tak nie wpadłem na to, że w oparciu zamocowano potężną przyssawkę.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOdezwała się dopiero godzinę później, kiedy pozwoliłem dwóm silnikom elektrycznym mocniej przyspieszyć tę 544-konną maszynę.
Przeczytaj także: Dla nich to był kiepski rok: 2024 r. oznaczał koniec tych samochodów. Wśród nich modele Toyoty i Kii
Test BMW i4 M50: wrażenia z jazdy
Często się mówi "bryczka ma takie przyspieszenia, że wbija w fotel". W przypadku BMW i4 M50 to mało powiedziane: miałem wrażenie, że jakaś nieprawdopodobnie mocna próżniowa przyssawka bez pardonu szarpie moimi plecami i dociąga je do oparcia. Tak żwawa jest ta elektryczna eMka.
Przeczytaj także: Nie uwierzysz jakie nadwozie króluje wśród Gen Z w USA. Czy to zmierzch SUV-ów?
Nie, w BMW i4 M50 nie ma żadnej przyssawki. Są za to 795 Nm oddawane natychmiast i 3,9 s od 0 do 100 km na godz. Mocniejsze naciśnięcie prawego pedału błyskawicznie wyrywa samochód do przodu. Przyspieszenia są niesamowite — trzeba o tym pamiętać i podchodzić do tematu z rozwagą.
Tyle że dynamika to niejedyny i nawet niedecydujący składnik radości z jazdy. Kiedy jednak wiele współczesnych samochodów premium daje przyjemność z prowadzenia, to BMW i4 M50 serwuje rozkosz. Układ kierowniczy jest fenomenalnie precyzyjny, zawieszenie fantastycznie tłumi nierówności, a wnętrze wyciszono tak, że przy 100 km na godz. szum wiatru usłyszy tylko ktoś, kto ma słuch dyrygenta.
W BMW i4 M50 można też włączyć syntezator dźwięku silnika, którego natężenie doskonale się zgrywa z przyspieszeniami i wyhamowywaniami. Niemniej jakoś mnie nie przekonuje to połączenie pomruku V8 z futurystycznym szumem maszyny przenoszącej do alternatywnej rzeczywistości (nigdy z niej nie korzystałem, ale chyba tak powinna brzmieć ;) ).
Miałem za to okazję się przekonać, jak skutecznie BMW i4 M50 strzeże prądu zgromadzonego w jego akumulatorze trakcyjnym o pojemności 81,8 kWh netto. Test wypadł akurat na przełomie listopada i grudnia 2024 r. Czy nocne zimno "wyciągało" z "baterii" procenty naładowania?
Test BMW i4 M50: akumulator kontra grudniowe noce
Wsiadając rano do BMW i4 M50, porównywałem stopień naładowania akumulatora trakcyjnego ze wskazaniem z poprzedniego wieczora. Raz samochód nie był "ruszany" aż przez 43 godziny: od wczesnego sobotniego popołudnia po poniedziałkowe przedpołudnie. Przez cały okres testu temperatura ani razu nie spadła poniżej zera, ale też nigdy nie przekroczyła 6 st. C. I co?
Przeczytaj także: Oto największe motoryzacyjne porażki z czasów PRL [NASZA LISTA]
Zupełnie nic. Po przejrzeniu zdjęć i notatek okazało się, że każdego ranka naładowanie akumulatora BMW i4 M50 było co do procenta takie samo jak wieczorem i nawet 43-godzinny postój niczego nie zmienił. W sobotę o 14:38 było 48 proc. i 48 proc. było w poniedziałek o 9:52.
Tym samym BMW i4 M50 rozniosło na strzępy mit o prądzie "uciekającym" z elektryka przez noc przy niskich temperaturach. Samochód poradził sobie zresztą z jeszcze większym stereotypem.
Test BMW i4 M50: jakość, przestronność, bagażnik i wpadka ergonomiczna
Choć BMW i4 M50 mierzy solidne 478,3 cm długości i ma 285,6 cm rozstawu osi, to nie da się powiedzieć o jakiejś szalonej swobodzie dla nóg pasażerów siedzących z tyłu. Choć BMW zamocowało tylną kanapę tak blisko podłogi, że kolana wędrowały mi dość wysoko, to i tak na niewiele się to zdało, bo czubkiem fryzury szorowałem o podsufitkę (mam 188 cm wzrostu).
Za to przednie fotele są rewelacyjnie wyprofilowane, a ekrany wskaźników i menu czarują wysoką rozdzielczością. Niestety, temperaturą i siłą nawiewu klimatyzacji niewygodnie steruje się z poziomu wyświetlacza, choć w środkowej konsoli spokojnie znalazłoby się miejsce na dwa dodatkowe pokrętła. Naprawdę nie wiem, dlaczego zamiast nich umieszczono przyciski do zmiany utworów, skoro służące do tego klawisze są już w ramieniu kierownicy!
Jakość wykonania BMW i4 M50 sprosta oczekiwaniom klientów samochodów premium (auto kosztuje minimum 350 tys. zł), choć tworzywo pokrywające górną część deski rozdzielczej i panel regulacji szyb w drzwiach kierowcy niezbyt przystaje do wyobrażeń o prestiżowej motoryzacji.
Bagażnik BMW i4 M50 ma od 470 do 1290 l, jest szeroki, a próg załadunku znajduje się relatywnie nisko. "Nisko" to też słowo klucz do jednego z największych mitów współczesnej motoryzacji.
Test BMW i4 M50: to tylko mit
BMW i4 M50 ma jedynie 144,8 cm wysokości — to aż o 17,3 cm mniej niż SUV BMW X4. Siłą rzeczy w i4 siedzi się nisko. Tak nisko, że w bocznym lusterku nawet Dacia Duster wygląda na olbrzyma.
Tymczasem dziś większość kierowców chce siedzieć wysoko, czego dowodzi niesłabnąca popularność SUV-ów. Też jestem entuzjastą takiego mocowania fotela, zastanawiałem się więc, jak szybko będę miał dosyć BMW i4 M50.
Istotnie, na samym początku nisko umieszczony fotel trochę mi przeszkadzał, ale nagle przestał. Nawet nie wiem, kiedy zapomniałem, że nie siedzę w SUV-ie — jakby z głowy ktoś wymazał mi wszystkie lata posiadania Sport Utility Vehicle. Jak widać, radość z jazdy nie sprowadza się do wysokości mocowania siedzeń.
Upadł więc wielki mit, że po SUV-ie trudno wrócić do niskiego samochodu. Ja tam wcale nie tęskniłem.
No dobra, kilkanaście razy mi się zdarzyło. Ale tylko podczas wysiadania z niskiego fotela BMW i4 M50. Nie ma co, w 2025 r. muszę popracować nad kondycją.