Rok 2020 zaczął się kiepsko dla sprzedawców nowych samochodów osobowych. Rynek europejski po 2 miesiącach jest 7,4 proc. na minusie, polski stracił znacznie więcej, bo 13,1 proc. Oznacza to, że na polskie drogi wyjechało 77 979 nowych aut. W tym samym czasie zarejestrowano 149 261 samochodów używanych. W całym ubiegłym roku było to aż 929 028 aut! Te liczby robią duże wrażenie – kupujemy naprawdę mnóstwo pojazdów z drugiej ręki. Niektórzy analitycy spodziewają się, że zagrożenie epidemiczne przełoży się na wzrost sprzedaży nowych samochodów (np. poprzez internet). Naszym zdaniem ważniejsza będzie obawa o stabilność zarobków np. w razie pojawienia się drugiej fali zakażenia. Większość z nas odczuje obniżenie dochodów, a to skłania do oszczędzania. Za rynkiem nowych przemawia z kolei łatwość uzyskania korzystnych ofert kredytowych.
Co sprowadzamy? Niestety, nie mamy zbyt wielu powodów do radości, choć pojawił się promyk nadziei. Przeważają auta starsze, ponad połowa z nich ma powyżej 10 lat. Najpopularniejszy rocznik to 2008 – dlatego w naszym zestawieniu „Top 10” przyjrzeliśmy się modelom właśnie z tego roku. Jednak w ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2020 r. struktura wieku nieco się poprawiła. W ubiegłym roku auta do 4 lat stanowiły 9,3 proc. w tym jest to 9,7. Więcej jest również pojazdów w wieku od 4 do 10 lat (poprawa z 31,9 na 32,7 proc). Nie są to liczby, które sprawią, że na drogach będą królowały prawie nowe modele, ale mamy nadzieję, że może ten trend się utrzyma, a nawet pogłębi.
Uwaga na stan sprowadzanych samochodów
To chyba jednak nie rok jest największym problemem importowanych samochodów, lecz bardziej ich stan techniczny (co oczywiście w dużym stopniu jest to ze sobą powiązane). Patrząc na ceny w ogłoszeniach i komisach i porównując je z tymi, które widać na niemieckich portalach aukcyjnych, zadajemy sobie niezmiennie jedno pytanie: dlaczego to my przywozimy auta od Niemców, a nie odwrotnie?
Przecież u nas są dobre, tanie i z małymi przebiegami! Odpowiedź jest mało optymistyczna. Pomijając grupę kupujących, którzy mają „wejścia” w autokomisach czy stacjach ASO na zachodzie Europy, kupujemy po prostu pojazdy w kiepskim stanie technicznym: powypadkowe, z dużymi przebiegami, drobnymi usterkami czy wręcz przed dużym przeglądem/serwisem, którego koszt okazuje się niemalże wartością samochodu lub przynajmniej znaczącym jej procentem. Dlatego uczulamy: nie dajcie się zwieść opowieściom, że „wystarczy tylko zmienić czujnik” albo „wymieni Pan sprzęgło i za 500 zł będzie spokój”.
Pamiętajcie też: wszelkie usterki obniżają cenę auta. Stare opony, rozrząd do wymiany, skorodowany błotnik? Sprawdźcie, ile będzie kosztowała naprawa. Tłumaczenie, że w używanym aucie zawsze jest coś do zrobienia, nie powinno mieć racji bytu. Oczywiście, wszystkie elementy „do zrobienia” należy zestawić z ceną auta – jeśli jest znacznie niższa niż średnia, to nie ma co przesadzać z negocjacjami.
Właściwa ocena kosztów naprawy jest o tyle ważna, że już auta z 2008 r. nie są tanie w obsłudze. Kupujecie Astrę III z dieslem? Pamiętajcie, że podczas wymiany sprzęgła zapewne trzeba też będzie założyć nowe koło dwumasowe, a może nawet zajrzeć do zawodnej skrzyni biegów. Rachunek? Może przekroczyć 5 tys. zł! Inne typowe problemy? Korozja – jeśli są to pierwsze ślady w podwoziu, to trudno, trzeba się z nimi pogodzić (oczywiście, warto po zakupie zabezpieczyć spód auta), ale jeśli rdza zjada już błotniki, to koszty będą znaczące. Kolejna sprawa to przekładnie dwusprzęgłowe (zarówno DSG, jak i np. fordowski Powershift) – tu czekają poważne wydatki! Naprawa elektroniki? Może wystarczy poprawić styki, a może trzeba wymienić moduł sterujący?
Źródło danych dotyczących rejestracji i najpopularniejszych modeli: PZPM na podstawie CEP oraz Samar. Klasyfikacja samochodów na podstawie wyników rejestracji aut używanych w styczniu 2020 r.
Naszym zdaniem
Patrząc na ceny sprowadzanych samochodów, można mieć obawy o ich stan – na nasz rynek częściej trafiają niepełnowartościowe egzemplarze niż techniczne „perełki”. Na zakupach trzeba mieć się na baczności, bo wiele modeli wśród importowych hitów ma ryzykowne wersje. Są też jednak plusy – stosunkowo tanio można kupić całkiem sprawny samochód, który pojeździ co najmniej kilka lat.