- Do 2030 r. koncern Volkswagena chce zbudować w Europie sześć gigafabryk, które rocznie będą produkować akumulatory trakcyjne dla 3 mln elektryków
- Jedna z nich powstaje w Dolnej Saksonii. Obejrzałem jej laboratoria i prototypową linię produkcyjną
- Nowa niemiecka gigafabryka obejmie też istniejące od 1970 r. zakłady, w których dotychczas zbudowano ponad 63 mln silników spalinowych
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Z ziemi sterczy kilkanaście słupów. Każdy ma wysokość 10-piętrowego bloku i waży tyle, ile mniej więcej 19 spalinowych Volkswagenów Golfów. To zręby hali, która po wybudowaniu będzie mieć długość sześciu boisk piłkarskich i szerokość dwóch. Po przeciwnej stronie potężnej parceli powstaje identyczny obiekt. W obu za dwa lata zacznie się produkcja supernowoczesnych akumulatorów trakcyjnych dla elektrycznych samochodów koncernu VW.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Na razie, kilkaset metrów dalej, trwa "prototypowa produkcja" przyszłych ogniw akumulatorowych i laboratoryjne testowanie ich jakości oraz trwałości. Służy do tego m.in. elektronowy mikroskop, który obraz ludzkiego włosa potrafi powiększyć do szerokości 140 m!
Przeczytaj także: Najdziwniejsze auta w historii. Od napędu atomowego po rakietowy
Gigafabryka w Salzgitter: od tłoków po ogniwa
Fani spalinowych samochodów muszą na to patrzeć ze zgrozą. Teraz, już, w tym momencie, fabryka silników tłokowych w niemieckim Salzgitter (Dolna Saksonia) stopniowa przekształca się w gigafabrykę akumulatorów trakcyjnych. Bo na nowy kompleks złożą się nie tylko budowane od zera hale, ale też aktualnie wykorzystywane obiekty, oddane do użytku jeszcze w 1970 r.
Zakłady w Salzgitter powstały właśnie 53 lata temu. Początkowo produkowano w nich Volkswagena K70, praktycznie zapomnianego dziś poprzednika pierwszego Passata. W 1975 r. niemiecki koncern zaczął wytwarzać tam silniki – dotąd uzbierały się przeszło 63 mln jednostek napędowych. W samym 2022 r. powstało 829 tys. sztuk. I to wszystko wkrótce się skończy.
Przeczytaj także: Elektryk Volkswagena z zasięgiem 450 km za ok. 100 tys. zł?
Bo zacznie się nowe. Gigafabryka ruszy w 2025 r., będzie kosztować 2 mld euro (równowartość 9,4 mld zł), a początkowe 20 GWh mocy produkcyjnych rocznie zostaną zwiększone do docelowych 40 GWh – to "równowartość" akumulatorów trakcyjnych dla pół miliona elektrycznych aut. Robotnicy, który teraz produkują silniki spalinowe, są szkoleni do montażu akumulatorów.
Ale już teraz w Salzgitter pełną parą działa ośrodek badawczo-rozwojowy oraz centrum testów ogniw. I to tam dzieją się rzeczy niezwykłe.
Gigafabryka w Salzgitter: wehikuły czasu i supermikroskopy
W laboratoriach w Salzgitter testowane jest volkswagenowskie "złote runo", czyli nowe zestandaryzowane ogniwo, z którego będą budowane – jak mur z cegieł – akumulatory dla 80 proc. elektrycznych modeli całego koncernu VW. A to oznacza miliony samochodów rocznie.
Wchodzimy do pierwszego z pomieszczeń. Wewnątrz jest ciepło, wręcz duszno i unosi się niesprecyzowana woń techniczna. W dwóch szeregach stoi kilkanaście prostopadłościanów, które na upartego mogą się skojarzyć z jakąś dziwaczną formą lodówki. W rzeczywistości to wehikuły czasu.
Wehikuły albo raczej przyspieszacze czasu. Po umieszczeniu w nich ogniwa, urządzenie symuluje jego wieloletni cykl życiowy. Można powiedzieć, że "całe życie przelatuje między oczami". W ten sposób da się ocenić trwałość i jakość oraz wyeliminować niedostatki, zanim ogniwo w halach obok będzie powielane w milionach egzemplarzy.
Do sprawdzania tak "zużytego" ogniwa w Salzgitter używa się sprzętu, który wygląda jak zlepek prostopadłościanów i walców. Tak naprawdę to potężny mikroskop elektronowy, powiększający wybrany fragment ogniwa… milion razy.
Samo ogniwo ma ok. ćwierć metra długości i niecałe 10 cm szerokości, choć waży aż 2,4 kg. Na etapie prototypowej produkcji jedno ogniwo powstaje w tydzień. Po przejściu na produkcję przemysłową ten czas skróci się do kilku godzin. Tak czy inaczej, pracownicy prototypowej "linii montażowej" poruszają się w sterylnych białych kombinezonach, rękawiczkach, maseczkach i czepkach. To nie warsztat z plamami oleju na podłodze.
Jak daleko jesteśmy od przełomu w akumulatorach?
Do 2030 r. w Europie ma stanąć aż sześć gigafabryk akumulatorów koncernu VW. Już w tym roku wystartuje produkcja w Skelleftea na północy Szwecji, w kompleksie należącym do współpracującego z Volkswagenem Northvolta. Salzgitter ruszy w 2025 r., rok później – zakłady w Sagunto pod Walencją nad Morzem Śródziemnym (Hiszpania). Trzy kolejne lokalizacje pozostają jeszcze nieznane.
Przeczytaj także: Udręka czy luksus? Po 1000 km elektrykiem po Niemczech wiem, jak naprawdę tam jest z publicznymi ładowarkami
A co z akumulatorami ze stałym elektrolitem, które mają zrewolucjonizować auta elektryczne? Mówi się o nich już od tylu lat. Z różnych strony płyną zapowiedzi, że będą lżejsze, mniejsze i wydajniejsze, a ich ładowanie potrwa znacznie krócej.
Niestety, entuzjazm wyraźnie się ostudził. Pomimo całej zgromadzonej wiedzy "baterii" ze stałym elektrolitem o samochodowych rozmiarach nadal nie da się masowo produkować za rozsądne dla klienta pieniądze. Ale prace wciąż trwają.