- Małe vany są 4-miejscowe, kompaktowe mają 5 lub 7 foteli – sprawdźcie przed kupnem
- W segmencie vanów dwie długości nadwozia – to częsty przypadek
- Oferta dużych vanów nie jest duża, ale mogą to być bardzo sensowne propozycje
W przypadku tanich vanów wskazana jest duża ostrożność
To nie całkiem zrozumiały trend – w salonach oferta vanów kurczy się z roku na rok! Wszystko przez rosnącą popularność SUV-ów i crossoverów. Cóż, nie każdy chce podążać za modą, zwłaszcza że segment określany ogólnie jako „vany” ma naprawdę dużo do zaoferowania! Na szczęście pozostaje rynek wtórny z naprawdę bogatą ofertą propozycji.
Zgodzić się możemy jedynie z niewielką popularnością mikrovanów. Może są dobre w Japonii, gdzie ceni się każdy centymetr powierzchni, ale u nas? Po co kupować Opla Merivę lub Renault Modusa (szczególnie w wersji Grand), skoro można sięgnąć po Zafirę lub Scenica? Gdy ktoś już oczekuje przestronności, zazwyczaj nie zadowoli się takim mikrusem. Jeśli jednak chcecie jeździć po mieście z nieco podwyższonym dachem, Modus (podobnie jak wspomniana Meriva) będzie w sam raz!
Ciekawym kompromisem pomiędzy długością a przestronnością są kompaktowe vany. Jeśli nie lubicie Opla lub Citroëna, a w kieszeni macie kilkanaście tys. zł, możecie sięgnąć po Forda C-Maxa 1. generacji lub np. Renault Scenica (uwaga na diesle 1.9 sprzed liftingu i elektronikę). We wszystkich kompaktowych vanach na plus zaliczymy pokrewieństwo techniczne ze znacznie bardziej popularnymi modelami, co oznacza też bardzo łatwy dostęp do części, ale nie zawsze taki sam dostęp do podzespołów – komory silnikowe Zafiry czy Scenica są naprawdę mocno upakowane, nie zdziwcie się więc, jeśli mechanik policzy nieco więcej za naprawę.
Oczywiście, z kwotą kilkunastu tysięcy złotych można sięgnąć po „pełnowymiarowe” vany – Chrysler Voyager (wraz z pokrewnymi modelami, np. Dodge, ale nie Lancia – to jeszcze nie te czasy!) to prawdziwa amerykańska klasyka. Nieco mniej miejsca, ale też niższy komfort oferuje europejskie trio Ford–Seat–Volkswagen.
W przedziale cenowym 20-30 tys. zł polecamy kompaktowe vany
Na co powinni się zdecydować klienci poszukujący vana, a dysponujący budżetem 20-30 tys. zł? Rozwiązań jest dużo, można znaleźć ciekawe propozycje praktycznie w każdym segmencie, ale najciekawsze naszym zdaniem oferty pochodzą z grona kompaktowych vanów.
Jaki kierunek poszukiwań przyjąć? Zależy, co będzie priorytetem kupującego – czy stawia na komfort jazdy, prestiż modelu, dopracowanie wnętrza, czy też chce jak najmłodsze auto? W kategorii „cena–wiek” prym wiedzie Dacia Lodgy. Najtańszy van w salonach siłą rzeczy zachowuje taką pozycję również wśród ofert z drugiej ręki. Tanio można kupić również np. Chevroleta Orlando. Nie trzeba bać się problemów z częściami czy serwisem, wartość auta spadła już dość wyraźnie. Kolejne ciekawe propozycje to Citroën C4 Picasso 1. generacji czy Volkswagen Touran (uwaga na awaryjne wersje!).
Oczywiście, można też szukać dużych vanów, chociaż na starsze generacje Seata Alhambry czy Volkswagena Sharana to już wysoka kwota (chyba że chcecie kupić świetnie utrzymane egzemplarze, np. z napędem 4x4), zaś generacja po 2010 r. wymaga wydania większych pieniędzy (podobnie jak na Forda S-Maxa; znajdziecie je na następnych stronach). Podobnie jest z Chryslerem Voyagerem. Miłośnicy gabarytów i francuskiego stylu mogą rozglądać się za Espace’em IV, jednak model ten nie ma wysokiej renomy (sporo uciążliwych drobnych awarii).
Vany w cenie do 50 tys. zł - nowoczesne, prawie nowe, z naprawdę bogatym wyposażeniem
Poszukiwanie vana z budżetem 50 tys. zł to prawdziwa przyjemność. Oczywiście, nie oznacza to, że możemy wybrać niemal dowolny model i oczekiwać wzorowego stanu po trzyletniej eksploatacji. Takie wymogi można mieć co najwyżej w odniesieniu do małych modeli, takich jak Ford B-Max. Stanowią one jednak margines rynku (patrz: komentarz do niższego przedziału cenowego).
Na niskie koszty eksploatacji mogą z pewnością liczyć amatorzy kompaktowych vanów. Marzy wam się auto z fabryczną gwarancją? Proszę sięgnąć po Kię. Nowoczesny przestronny model? Kupcie Zafirę lub np. Citroëna. Propozycji w tym segmencie jest oczywiście więcej, to np. nowsze Fordy C-Maxy czy Volkswagen Touran II. Nowoczesne diesle oferują naprawdę korzystne zużycie paliwa. Tylko czy na pewno koszty utrzymania będą rekordowo małe? Zdarzają się usterki, których naprawa może być droga.
Tak będzie, gdy zajdzie potrzeba wymiany np. przedniej szyby w C4 Picasso wyposażonym w nowoczesne systemy asystujące kierowcy – wymaga ona dokładnego ustawienia i skalibrowania, sama też sporo kosztuje. Drogo też będzie w przypadku nowoczesnego wyposażenia, jak szyberdachy. Oferta dużych vanów nie jest duża, ale mogą to być bardzo sensowne propozycje. Ważne, żeby nie liczyć na jak najmłodszy wiek – lepiej postawić na nieco starszy egzemplarz, ale w znacznie lepszym stanie technicznym.
Oferty w przedziale 10-15 tys. zł otwiera Voyager. Kiedyś to Chrysler wyznaczał trendy w klasie dużych vanów – auto potrafiło zauroczyć komfortem podróży, dobrze pasują do niego: zawieszenie (mimo sztywnej osi z tyłu i resorów!), charakterystyka silnika 3.3 V6 (oczywiście, jest też 2.4 R4, 3.8 i diesle – 2.5 lub 2.8) oraz 4-biegowego „automatu”. Samochód i tak średnio nadaje się już na długie dystanse – samochód ma swoje lata, poza tym benzyna jest kosztowna w eksploatacji (3.3 pali od 12 l/100 km) a diesle ryzykowne i mało oszczędne (auto korzysta z konstrukcji VM, ale o wiele wyższej jakości niż w latach 90.). Dwa rozstawy osi – w krótszym za 3. rzędem jest 440 l, w dłuższym, pod dach – 4550 l! Uwaga na korozję, wycieki oleju, zużycie zawieszenia.
Wyjątkowo udany kompaktowy van – nawet w Europie oferowano go jeszcze długo po wprowadzeniu C4 Picasso (np. w Ameryce Płd. aż do 2012 r.). Przyjemne kształty i dobre walory użytkowe sprawiają, że nawet dziś warto zastanowić się nad tym modelem. Zwłaszcza że kwota kilkunastu tys. zł pozwala wybierać spośród nowszych, najlepszych egzemplarzy. Podobać się może komfort jazdy, tanie są też części. Kłopoty sprawia za to instalacja elektryczna (błędy, usterki komputera komfortu), uważać trzeba na zużycie zawieszenia czy po prostu wyeksploatowanie silników. Jednostki napędowe w większości są godne polecenia, do grona awaryjnych zaliczymy bez wątpienia diesla 1.6 (odmiana 16-zaworowa, w produkcji od 2004 r.).
Przedstawiciel trójki vanów: bliźniaczą konstrukcję mają VW Sharan i Ford Galaxy (do 2006 r.). W początkowej fazie produkcji (do 2000 r.) dużo usterek i fatalna jakość, potem lepiej. Mimo to trzeba uważać, bo Alhambra często jest przeceniana – nie brak egzemplarzy pracujących na budowach, z ogromnymi przebiegami czy po prostu zaniedbanych, niewartych swojej ceny. Dobre auto, np. 1.9 TDI (uwaga na 2.0!), może być świetnym pojazdem rodzinnym. W przedziale 10-15 tys. zł kupicie auta z okolic 2005 r.
Mały van się nie przyjął – następcą jest crossover Captur. Auto nie jest jednak pozbawione zalet. Podobać się może wiele praktycznych rozwiązań, zależnie od poziomu wyposażenia można liczyć na przesuwaną kanapę (pojemność bagażnika od 198 do 274 l), liczne schowki czy nawet rolety na tylnych szybach. Pokrewieństwo z Clio III odpowiada z kolei za łatwy dostęp do części zamiennych. Uważać trzeba na 1.5 dCi z początku produkcji. Również rzadki przedłużony Grand. Kilkanaście tys. zł zapewnia bardzo duży wybór egzemplarzy.
W zestawieniu vanów nie może zabraknąć Zafiry B, i to z kilku powodów. Obecnie to bodaj najpopularniejszy w Polsce samochód tego rodzaju – znajdziecie setki (jeśli nie tysiące) egzemplarzy! Większość dobrych ofert zawiera się właśnie w przedziale 10-17 tys. zł. Jak wybrać właściwą? Obejrzeć podwozie pod kątem korozji (są już pierwsze ślady) i sprawdzić: zawieszenie (luzy również na tylnej belce), wycieki oleju, działanie instalacji elektrycznej (nie jest najprostsza, szwankuje m.in. wyświetlacz na desce). W benzyniakach trzeba liczyć się z podwyższonym zużyciem oleju silnikowego, w dieslach – z awariami osprzętu. W jednostce Isuzu (1.7) pojawia się też ryzyko zassania oleju przez „puszczającą” turbinę, warto kontrolować jej stan. Ciekawym rozwiązaniem jest silnik fiatowski (szczególnie wersje 8V – 100 lub 120 KM). We wnętrzu (seryjnie 7-osobowe) drugi rząd nie składa się w podłodze, jedynie unosi się siedzisko i można go przesuwać wzdłużnie. Walory przewozowe to jednak spory plus auta.
Nieco kontrowersyjny zakup – van Dacii jest niżej ceniony niż np. Duster. Ale też stosunkowo łatwo spotkać go w roli taksówki, co może oznaczać, że z trwałością nie jest aż tak źle. Czy to prawda? Drogie awarie rzeczywiście nie są tu codziennością, podwozie nie rdzewieje. Usterki? Drobne wycieki oleju, luzy w zawieszenie, uszkodzone manetki sterujące światłami, jakieś trzaski we wnętrzu. Kosztownie może być w przypadku awarii benzyniaka 1.2 (duże zużycie oleju, w konsekwencji często uszkodzony napęd rozrządu) oraz w zaniedbanych dieslach (te z pewnym rozsądnym przebiegiem to bezpieczny wybór!). Alternatywą jest benzyniak 1.6 8V (bardzo słaby!) lub 16V (Nissana, od 2015 r.). Wnętrze nie jest tak wyrafinowane, jak u wielu konkurentów (np. sposób składania opcjonalnej kanapy trzeciego rzędu – po złożeniu oparć stawia się ją za drugim rzędem), ale to naprawdę przestronne i tanie auto – za 30 tys. zł kupicie paroletni egzemplarz!
Nazwa modelu mówi wszystko o zamysłach konstruktorów: to Family- and Recreation-Vehicle. Zastosowano nietypowy układ dwóch rzędów foteli, z których każdy oferuje trzy miejsca. Trzy osoby dorosłe obok siebie mogą mieć problem, ale gdy na środku posadzicie dziecko, to czemu nie? Dochodzi możliwość przesuwania środkowych foteli, sporo tu ciekawych rozwiązań. Polecamy benzyniaka 1.8, debiutującego w 2007 r. Jest trwały, dynamiczny i oszczędny. Honda na tle konkurentów okazuje się droga – co prawda, powyżej 25 tys. zł wyceniane są tylko najdroższe egzemplarze, ale i tak mówimy o minimum 10-letnim aucie! Uwaga na korozję i luzy w zawieszeniu, nie wszystkie części występują jako zamienniki.
Ten schemat już znamy: najpierw pojawia się van C-Max, a potem kompaktowy Focus. C-Max II jest zbudowany na tej samej płycie podłogowej, co Focus III. Nowością było wprowadzenie dwóch wersji długości – obok podstawowej występuje Grand, którego łatwo rozpoznać po odsuwanych drzwiach w tylnej części. Grand opcjonalnie występował z trzecim rzędem siedzeń, jako 5-osobowy oferuje przestrzeń ładunkową o pojemności 440-1740 l, co oznacza, że dodatkowe centymetry spożytkowano głównie na kabinę. Kwota 25-30 tys. zł pozwala na dość szeroki wybór egzemplarzy, ale raczej wśród tych sprzed liftingu, zmiany przeprowadzono w 2015 r. Pokrewieństwo z Focusem oznacza dobry dostęp do części, niestety, również te same problemy. Warto rozważyć diesla, bo to dobre i trwałe jednostki – 1.6 mają 8 zaworów, a 2.0 zapewnia naprawdę przyjemną jazdę. Kłopoty wiążą się z EcoBoostami – poza pękającymi głowicami czy kadłubami i awariami układu paliwowego są to jednostki dość kosztowne w obsłudze.
Vany to segment słabo obstawiony przez Skodę – nic dziwnego, bo Czesi atakują w najpopularniejszych segmentach. Kilkanaście lat temu postanowiono jednak stworzyć małego vana – to konstrukcja korzystająca ze znanej techniki (Fabia II, Octavia), ale nadwozie nie każdemu przypada do gustu (nieco dziwne wcięcia na tylnych drzwiach). O gustach podobno się nie dyskutuje, za to pod względem funkcjonalnym auto wypada świetnie – dużo miejsca i ciekawie zaaranżowana kanapa (poszczególne części można wyjmować, przesuwać – również w poprzek itp.). Pojemność bagażnika: od 450 aż do 1870 l (w aucie mierzącym 4,2 m!). Dobrym wyborem będzie diesel 1.9 (do 2010 r.) lub 1.6, ewentualnie 1.6 MPI. Odradzamy 1.2 HTP (słabe) i TSI (awaryjne) oraz diesla 1.4 TDI (hałaśliwy, awarie). Kwota 25-30 tys. zł pozwala na szeroki wybór ofert.
Chcecie dobry, trwały i tani samochód? Zainteresujcie się następcą awaryjnego modelu – Scenic II mocno dał w kość użytkownikom, ale Renault stanęło na wysokości zadania i większość problemów wyeliminowano. Elektronika lubi płatać figle, ale nie na taką skalę, jak w „dwójce”, o niebo lepsze są silniki Diesla – nawet 1.5 może być bezpiecznym zakupem (szczególnie egzemplarz z lat 2014-15), dobrze oceniane jest dwulitrowe dCi, a nawet 1.9 dCi (w ofercie do 2011 r.). Kto szuka benzyniaka, ma do wyboru mało emocjonujący, ale trwały wariant 1.6, nowoczesne (ale awaryjne!) benzyniaki 1.2 i 1.4 TCe lub paliwożerne 2.0. Tradycyjnie już przewidziano dwie wersje nadwoziowe – przedłużony Grand może mieć dodatkowy rząd siedzeń chowanych w podłodze. To jednak niejedyne ułatwienie, bo schowków jest tu pełno. Pojemność bagażnika: w krótkim aucie 470-1870 l, w przedłużonym – 210-2085 l. To naprawdę dobra oferta w przedziale cenowym do 30 tys. zł.
Ford S-Max 1. generacji za 50 tys. zł? Przecież te auta da się kupić nawet za kilkanaście tys. zł! Już tłumaczymy: pokazane w 2006 r. auto zyskało ogromną popularność – większą niż teoretycznie bardziej praktyczne Galaxy. Mimo podobnych gabarytów S-Max ma bardziej zadziorny charakter – mniej pudełkowatą karoserię, wręcz nawet lekko sportowe osiągi. Traci co prawda na użyteczności, co widać po bagażniku (S-Max 285-2100 l, Galaxy 310-2350 l), ale najwyraźniej nie przeszkadza to klientom. Duże zainteresowanie przekłada się na wysokie ceny i… sporą liczbę zajechanych aut. Wśród najtańszych egzemplarzy pełno jest „min”, bezpieczniej będzie kupić auto z końca produkcji 1. serii, zadbane, udokumentowane. Polecamy dwulitrowego diesla (mały bagaż kłopotów, choć nie można ich wykluczyć), uwaga za to na silniki benzynowe z serii EcoBoost.
Oferta za 45-50 tys. zł? To, że Citroën umie konstruować świetne vany, jest faktem znanym od dawna. Nie zawsze jednak są to bezproblemowe auta. Jak jest z ładnym i naprawdę praktycznym C4 Picasso 2. generacji? Wnętrze to bardzo udany projekt, podobać się może np. zachodząca daleko na dach szyba. Nie ma też zastrzeżeń co do wykorzystania przestrzeni. Pod maską silniki 1.2 PureTech – jak na trzycylindrówki spokojnie pracują i są oszczędne, ale coraz częściej pojawiają się przypadki uszkodzeń paska rozrządu (strzępi się, potrafi zabrudzić olej). Są też mniej polecane warianty 1.6 (problemy z łańcuchami). Najbezpieczniejsze są diesle – warianty 1.6 mają 8 zaworów, warto też rozejrzeć się za odmianą 2.0. Na pewno nie ma już tylu kłopotów z elektroniką, ale koszty podnoszą nowoczesne rozwiązania.
Gdy Opel zrobił nareszcie Zafirę ładną i całkowicie pozbawioną wad, takich jak sposób składania foteli drugiego rzędu (tu znikają w podłodze), klienci… zaczęli tracić zainteresowanie tym segmentem. Pamiętajcie, że już nie wszystkie auta mają trzy rzędy siedzeń. Za to Opel zafundował klientom wiele systemów elektronicznych wspomagających kierowcę. Urozmaicona jest lista silników – od prostego 1.8, poprzez 1.4 turbo (ale z pośrednim wtryskiem – usterkowy układ odpowietrzania skrzyni korbowej, koła dwumasowe itp.), do różnych wariantów 1.6 (głównie z bezpośrednim wtryskiem paliwa i doładowaniem). Spośród diesli polecamy bardzo popularną odmianę 2.0. Uważać tylko trzeba na układ smarowania – z powodu utraty szczelności smoka dochodzi do… zatarcia silnika. Pochwalić można za to trwałość wtryskiwaczy i kół dwumasowych. Inne kłopoty? W dieslach 2.0 pracuje skrzynia F40 o ograniczonej trwałości, pojawiają się drobne hałasy w układzie hamulcowym (usterka tłumika drgań). Oferta z przedziału do 50 tys. zł.
Scenic, Focus – tak, ale Carens? Kompaktowy van Kii jest mało znany, a szkoda, bo ma sporo do zaoferowania. Na przykład to, że auto z 2014 r. powinno jeszcze być objęte… fabryczną gwarancją producenta! Oczywiście, pod warunkiem, że nie przekroczyło 150 tys. km i ma potwierdzone wszystkie przeglądy serwisowe. To jednak niejedyna zaleta. Podobać się może system składania siedzeń – od oparcia pasażera aż po trzeci (opcjonalny) rząd. Wszędzie siedzi się wygodnie, z tyłu na krótkich trasach można nawet posadzić dorosłych. Diesel ma niezłą kulturę pracy, ale zaskakuje wyczuwalną turbodziurą. Poza tym można się spodziewać raczej tylko drobnych usterek – np. w czasie testu długodystansowego trzeba było wymienić łożysko w kole (przy 89 tys. km). Oferta z przedziału do 50 tys. zł.
Volkswagen długo zwlekał z wprowadzeniem Sharana II, ale nowy model spełnił oczekiwania – jest elegancki, dobrze wyposażony, funkcjonalny i… drogi. Kwota 45 tys. zł to minimum, żeby myśleć o atrakcyjnym egzemplarzu, niestety, większość pochodzi z importu i warto przyłożyć się do wnikliwej kontroli. Na co uważać? Na pewno na benzyniaki. Te stosowane do liftingu (w 2015 r.; tylko na takie auta wystarczy nasz budżet) to ryzykowne wersje, bo 1.4 boryka się m.in. z awariami rozrządu, zaś 2.0 – ze spalaniem oleju. W tej sytuacji warto zainteresować się dieslami, oby tylko nie miały przebiegu powyżej 250--300 tys. km. Oczywiście, te z mniejszym również mogą wymagać wydatków (uwaga na pasek rozrządu, czasem zdarza się usterka pompy cieczy lub przepalenie uszczelki pod głowicą). Trzeba też kontrolować kondycję skrzyń dwusprzęgłowych.