Trzy czy nawet pięć tysięcy zł na samochód? Za to da się kupić tylko dobry rower! Bez wątpienia takie głosy wcześniej czy później usłyszycie, dyskutując o autach do kupienia za nieduże pieniądze. Czy rzeczywiście to za mało na sprawny pojazd?
Postanowiliśmy to sprawdzić – założyliśmy, że nasze jedyne warunki to po prostu znośny stan techniczny i rozsądne koszty eksploatacji. Uznaliśmy więc, że najpewniejszym wyborem będą popularne samochody miejskie lub z segmentów C i D. Auta luksusowe, terenowe czy sportowe po prostu z założenia kosztują więcej, więc gdyby nawet udało się znaleźć takie w dobrym stanie, eksploatacja byłaby bardziej ryzykowna. Warto podkreślić, że lepiej nie mieć zbyt dużych oczekiwań względem marki czy modelu, tak samo nie należy skupiać się na wieku – znacznie lepszym wyborem będzie zadbany "francuz" lub "włoch" niż często przeceniany na naszym rynku "niemiec".
Zaczęliśmy klasycznie, od szperania w internecie. Postawiliśmy na oględziny aut w komisach. Modele? Oczywiście, jest wachlarz ciekawych aut, których warto szukać, jednak zgodnie z tym, co napisaliśmy wcześniej, nie nastawiamy się na zakup konkretnego modelu. Po prostu zaznaczyliśmy przedział cenowy od 3 do 5 tys. zł i wzięliśmy się do pracy. Odrzucaliśmy nietypowe amerykańskie "zabytki", auta z dużymi silnikami itp.
Wirtualna rzeczywistość wygląda obiecująco. Znaleźć tu można Focusy 1. generacji bez korozji, a w wielu przypadkach opis wręcz zachęca do udania się na natychmiastowe oględziny, w końcu czekają tam samochody "bez rdzy, z dobrze utrzymanym wnętrzem i lakierem". Wiele z nich ma też ważny przegląd rejestracyjny, mający świadczyć o dobrej kondycji technicznej.
Do dalszych oględzin – już w realu – wybraliśmy całkiem spore grono samochodów. To o tyle łatwe, że wiele z nich jest oferowanych w wyspecjalizowanych komisach, o których już pisaliśmy. Można tam znaleźć nawet po 20-30 propozycji w interesującym nas przedziale cenowym. Wypisujemy więc interesującą listę, potwierdzamy aktualność i ruszamy na łowy!
Na co zwracać uwagę? Stosownie do kwoty nieco obniżamy wymagania. Liczenie na oryginalny lakier czy czepianie się wymienionej szyby byłoby rzeczywiście nie na miejscu. Jednak nie oznacza to, że samochody można kupować w ciemno, wręcz przeciwnie – należą im się wnikliwe oględziny, i to z kalkulatorem. Po prostu wiele napraw będzie wiązało się z… podwojeniem lub potrojeniem wydatku! Co z tego, że karoseria ładnie wygląda, skoro pod lakierem czai się korozja?
To właśnie z rdzą są największe problemy, a w wielu przypadkach (również oglądanych przez nas) naprawa zwyczajnie nie będzie się opłacała. Oczywiście, ocena nie może być wydana po oględzinach zewnętrznych blach, te – o dziwo – często prezentują się bardzo dobrze. Koniecznie trzeba obejrzeć podwozie. Pogniłe podłużnice, dziury w podłodze, skorodowane elementy zawieszenia i hamulców, które po prostu nie mają prawa działać – dopiero ocena tych wszystkich czynników da pełen obraz sytuacji. A co z mechaniką? To również ważne kwestie, remont silnika czy wymiana uszczelki pod głowicą nie są operacjami możliwymi do ogarnięcia za kilkaset złotych. Z dużym ryzykiem wiążą się szczególnie nowoczesne diesle – z doładowaniem, wtryskiem common rail itp.
Oględziny są o tyle ułatwione, że większość problemów widać po prostu gołym, niedoświadczonym okiem, wystarczy wnikliwie, uważnie obejrzeć auto. Poważnych uszkodzeń, np. po wypadkach, wobec tej ceny nie opłaca się maskować ładnym lakierem.
Spośród obejrzanych aut wiele nas rozczarowało. Tak było np. ze wspomnianym Focusem, który miał być w dobrym stanie, a przede wszystkim bez rdzy. To prawda, pod warunkiem że nie liczymy tej w podwoziu, byle jak przykrytej kiedyś zabezpieczeniem. Auto długo stoi – m.in. mech w zakolach.
Spośród obejrzanych aut prezentujemy Alfę Romeo 147, Citroena Xsarę, Fiata Palio Weekend, Hondę Accord, Nissana Micrę, Peugeota 406 i Toyotę Avensis. Pozostałe auta to subiektywny, "teoretyczny" przegląd propozycji, którymi warto się zainteresować.