• Wiele youngtimerów osiąga spekulacyjne ceny – samochód może być niezłą inwestycją, o ile... nie zamierzamy nim jeździć
  • Filmowy wizerunek wielu modeli aut albo nasze wspomnienia o nich mają często niewiele wspólnego z rzeczywistością
  • Klasyki z czasów PRL-u cenione są tylko w Polsce – za granicą Warszawy, Fiaty 126 czy 125 nie są poszukiwanymi autami
  • Na punkcie niektórych aut, np. Land Roverów Defenderów, Mercedesów klasy G czy klasycznych Porsche 911 ludzie szaleją na całym świecie – spekulanci się cieszą!
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Niektórzy kupują auta klasyczne jako inwestycję, znakomita większość nabywców to jednak pasjonaci kierujący się... sercem. A serce nie sługa! Dla wielu zakup klasyka to spełnienie dziecięcych marzeń z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem. Wiem, o czym mówię – mam w garażu dokładnie taki samochód, w którego folder miałem obłożone zeszyty w trzeciej klasie podstawówki, do którego zdjęć wzdychałem, udając, że słucham nauczycieli. Są takie auta, które znamy głównie z filmów, które kojarzą się przygodami, cudownymi miejscami, prestiżem, gwiazdami. Ile jesteśmy w stanie wydać, żeby spełnić swoje zachcianki? Czy naprawdę wiemy, co oferują auta, do których niegdyś wzdychaliśmy?

Land Rover Defender: Tarpan po angielsku

Klasyki, które nie są warte swojej ceny: Land Rover Defender 110 TD 5 Foto: ACZ / Auto Świat
Klasyki, które nie są warte swojej ceny: Land Rover Defender 110 TD 5

Kiedy tuż po II wojnie światowej brytyjscy konstruktorzy zaczęli składać z dostępnych "remanentów" pojazd na trudne czasy, który miał być w założeniu skrzyżowaniem lekkiego dostawczaka i traktora, nie sądzili zapewne, że ich wynalazek utrzyma się na rynku przez kilkadziesiąt lat i stanie się kultowy, i że poza brytyjskimi farmerami i żołnierzami ktokolwiek będzie chciał nim dobrowolnie jeździć.